×

W obozach koncentracyjnych działały domy publiczne. Więźniarki zmuszano do oddawania swojego ciała

Joanna Ostrowska to autorka książki pt. „Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w trakcie II wojny światowej”, nad którą pracowała ponad 10 lat. Jak sama nazwa wskazuje, pozycja opowiada o wstrząsającej prawdzie osób, a przede wszystkim kobiet, które trafiły do obozów zagłady. Ostrowska chciała w ten sposób przekazać, że prostytutki z okresu wojny nigdy nic nie robiły dobrowolnie.

To były seksualne pracownice przymusowe, które były zmuszane do oddawania swojego ciała innym

Zanim książka Ostrowskiej ujrzała światło dzienne, autorka w pracy badawczej zajmowała się domami publicznymi, które w czasie II wojny światowej zostały zorganizowane przez Niemców na okupowanych i włączonych terenach. Jak sama podkreśla, istniały 3 rodzaje tego typu instytucji.

Czym się od siebie różniły?

Z pierwszych z nich, tzw. instytucji przymusowego nierządu, korzystali żołnierze Wehrmachtu, SS, policja i robotnicy przymusowi.

Każdy miał swoje. Nawet zdarzało się, tak było w Krośnie, z którego pochodzę, że tam był dom publiczny dla Luftwaffe. To wynikało z tego, jakie jednostki i jakie wojsko stacjonowało na danym terenie – wspomina autorka

Drugim rodzajem domów publicznych były instytucje mieszczące się w obozach koncentracyjnych. Przymusowo pracowały więc w nich więźniarki, które musiał świadczyć swoje usługi innym więźniom.

Był jeszcze trzeci typ domów publicznych, które powstawały w obozach koncentracyjnych lub tuż przy nich. Te z kolei były przeznaczone głównie dla strażników, esesmanów i sprawców.

System premii wymyślony dla sprawców

Autorka książki pt. „Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w trakcie II wojny światowej” skupia się głównie na domach publicznych, które mieściły się w obozach koncentracyjnych – drugim rodzaju.

Opisuję bardzo specyficzną sytuację z codzienności obozowej, gdzie więźniarki są przymuszane do pracy seksualnej dla więźniów, a wszystko to dzieje się w ramach systemu premii, który został wymyślony przez sprawców

Sposób na podniesienie wydajności więźniów

Joanna Ostrowska wytłumaczyła również, że system wynagradzania nie został wprowadzony bez powodu. Takie rozwiązanie miało podnieść wydajność więźniów. W tym celu motywowano ich na różne sposoby. Dla przykładu z jednej strony mógł być to system, który podnosił liczbę kalorii w posiłkach, o ile ktoś wypracował 100 procent normy. Były również inne metody, o których wspomniała autorka książki. Warto przy tym zaznaczyć, że wszystkie były dość powszechne, jeśli chodzi o codzienne funkcjonowanie obozów koncentracyjnych.

W połowie 1943 roku wprowadzono system pięciostopniowy, gdzie były różne nagrody. Mogły to być dodatkowe papierosy, dodatkowe jedzenie, więzień mógł nosić dłuższe włosy – nie musiał mieć ogolonej głowy – i ostatnim, piątym, najwyższym stopniem miała być właśnie wizyta w domu publicznym. Po to je stworzono – podkreśliła

Dlaczego brutalna prawda wyszła na jaw dopiero teraz?

To pytanie, które z pewnością zadało sobie wielu ludzi. Czy przez 60 lat nikogo to nie interesowało? A może po prostu każdy bał się o tym mówić twierdząc, że tak będzie po prostu łatwiej? To pytania, na które także postarała się odpowiedzieć Ostrowska, która twierdzi, że „jej bohaterki i ich historie nie pasują do takiego narodowego, patriotycznego landschafciku, który sobie w pamięci zbiorowej ukształtowaliśmy: bohaterskiej wizji chłopców i morowych dziewczyn walczących o ojczyznę”.

„Prostytutki nie da się zgwałcić”

Ostrowska uważa, że więźniarki, które były zmuszane do świadczenia usług seksualnych, były ofiarami przemocy, co oznacza, że w dyskursie publicznym uznawano je za kompletnie niemoralne przypadki. Autorka książki podkreśla jednak, że zmuszane do współżycia kobiety nie powinny być traktowane jako ofiary. W końcu zgodnie z jednym ze stwierdzeń „prostytutki nie da się zgwałcić”.

Może Cię zainteresować