×

Ryzykowali zdrowiem dla 500 złotych. Kulisy „Sylwestra Marzeń” porażają!

Ryzykowali zdrowiem dla 500 złotych. Tyle płaciła TVP za robienie tłoku na widowni w czasach pandemii. Echa „Sylwestra Marzeń” w Ostródzie nie cichną, a komentarz Kurskiego jest rozbrajający.

Równi i równiejsi

Od 28 grudnia obowiązuje w Polsce tak zwana narodowa kwarantanna. Znów zostały zamknięte wszystkie sklepy poza sprzedającymi artykuły pierwszej potrzeby, czyli spożywczymi, dla zwierząt, aptekami, drogeriami, salonikami z prasą i sklepami meblowymi. W hotelach mogą się zatrzymywać tylko służby mundurowe, medycy, pacjenci szpitali specjalistycznych i pracownicy Centralnych Ośrodków Sportu.

Obostrzenia nie obowiązywały osób zatrudnionych przy organizacji Sylwestra Marzeń TVP w amfiteatrze w Ostródzie. Późnym wieczorem w niedzielę w Dzienniku Ustaw pojawiło się nowe rozporządzenie wprowadzające zmiany do rozporządzenia z 21 grudnia 2020 r. ws. ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Znalazł się przepis, który umożliwia TVP w pełni legalne zorganizowanie Sylwestra Marzeń i zakwaterowanie ekipy w hotelach, mimo kwarantanny narodowej.

W ten sposób po raz kolejny rząd Prawa i Sprawiedliwości pokazał Polakom, że są równi i równiejsi. Zaś po tym, co wyemitowano w TVP, epidemiolodzy załamali ręce. Statyści, którzy mieć za zadanie robienie sztucznego tłumu, doskonale wywiązali się z zadania. W ogóle nie przestrzegali dystansu społecznego, a na twarzach mieli mało skuteczne półprzyłbice.

Ryzykowali zdrowiem dla 500 złotych

Ryzykowali zdrowiem za 500 złotych

Oczywiście nie zgromadzili się na widowni jako wolontariusze. Początkowo TVP chciała im zapłacić po 200 złotych. Ma z czego, bo co roku dostaje prawie 2 miliardy złotych z budżetu państwa, czyli kieszeni wszystkich podatników. Oferta była skierowana wyłącznie do osób między 18 a 35. rokiem życia. Widocznie pozostali zostali uznani za zbyt starych i brzydkich na zaszczyt robienia tłoku na imprezie TVP. Niestety, zainteresowanie było niewielkie. Podniesiono więc stawkę do 500 złotych. W rezultacie na widowni zapanował ścisk.

Sytuacja była szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski zauważył:

W całej Polsce ogłosili godzinę policyjną, ludzie mają zakaz spotykać się w grupach większych niż pięć osób, ale na sylwestrze organizowanym przez TVP publiczność bawi się w najlepsze!

Na szczęście prezes TVP Jacek Kurski nie widzi żadnego problemu w naginaniu zasad, za których złamanie zwykłym obywateli grozi kara do 30 tysięcy złotych. Łamanie obostrzeń wprowadzonych z powodu pandemii „wielkim sukcesem” nazywa też podwładna Kurskiego, Danuta Holecka. W rozmowie z Kurskim pytała przymilnie:

Spodziewał się pan takiego sukcesu, biorąc pod uwagę okoliczności epidemiczne?

Kurski zapewnił, że miał wprawdzie wątpliwości, ale na szczęście szybko się z nimi uporał i wszystko się świetnie udało. Natomiast wszyscy, którym nie podobał się „Sylwester Marzeń” to zwykli hejterzy i zazdrośnicy:

Można było mieć obawy, ale z drugiej strony to była szansa. Nie było publiczności, bo zamiast publiczności byli tancerze. Zarówno na scenie, jak i na widowni. Na scenie byli tancerze zawodowi, którzy mieli przećwiczone choreografie do blisko 60 utworów, a na widowni byli tancerze amatorzy, ale też ćwiczący w szkółkach. Wszyscy tańczyli, więc wszyscy byli w pracy i tworzyli to wspaniałe show. Wszyscy byli głównie w przyłbicach, natomiast ten hejt wynika z zawiści. To jest po prostu zawiść różnych ludzi, którzy nie mogą zdzierżyć tego, że telewizja publiczna znowu wygrała, że zrobiła najlepszą rozrywkę.

 

Źródła: wiadomosci.gazeta.pl, wiadomosci.gazeta.pl
Fotografie: Twitter

Może Cię zainteresować