×

Rodzina chce ją wydziedziczyć. Wszystko przez ślub, który chce wziąć

Rodzina chce ją wydziedziczyć za to, że nie planuje ślubu kościelnego ze swoim narzeczonym, a jedynie cywilny. „On jest ateistą, a mi też z kościołem nie po drodze”.

Coraz mniej ślubów w Polsce

O tym, że liczba małżeństw wyznaniowych w Polsce systematycznie maleje, można się dowiedzieć z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Już w 2019 roku stanowiły one tylko 60 proc. zawieranych w Polsce małżeństw. Na ślub wyznaniowy nieco chętniej decydują się mieszkań wsi niż miast. W ogóle śluby zdają się wychodzić z mody i ustępować miejsca nieformalnym związkom partnerskim. Mimo że Polska do tej pory nie zdecydowała się wprowadzić żadnych regulacji prawnych w tym zakresie, już co czwarte dziecko urodzone w Polsce, przychodzi na świat w rodzinie, w której mama i tata nie są małżonkami. Dla porównania: na początku lat 90. było to około 6-7 procent wszystkich urodzonych dzieci, w 2000 roku – około 12 procent, a w 2019 roku – ponad 25 procent, przy czym więcej nieślubnych dzieci rodzi się w miastach (29 proc.) niż na wsi (21 proc.).

Na tym tle często dochodzi do rodzinnych nieporozumień, a nawet awantur z pogróżkami dotyczącymi wydziedziczenia włącznie.

Z taką sytuacją spotkała się nasza czytelniczka. Jak wyjaśnia w liście nadesłanym do redakcji, wraz ze swoim chłopakiem w ogóle nie planowali ślubu, ale konieczność zaciągnięcia wspólnego kredytu na mieszkanie zweryfikowała ich plany. Jak tłumaczy 28-letnia Ania:

Doszliśmy do wniosku, że wzięcie ślubu cywilnego przed kupnem mieszkania na kredyt ułatwi nam wiele formalności. Wiadomo, że decydując się na wspólne życie, mało kto myśli o tym, że miłość nie będzie trwała wiecznie, ale my postanowiliśmy być rozsądni. Jeśli kupimy mieszkanie wspólnie, jako małżonkowie, to w przypadku ewentualnego rozstania, oboje będziemy zabezpieczeni niejako z automatu. W innym przypadku trzeba by się obwarować umowami notarialnymi, a tak to ślub ułatwi sprawę.

Rodzina chce ją wydziedziczyć

Rodzina Ani wieść o ślubie przyjęła z ulgą, zwłaszcza babcia, która do tej pory regularnie modliła się za wnuczkę, która żyje „na kocią łapę” ze swoim chłopakiem w wynajętym mieszkaniu. Niestety, radość trwała krótko. Konkretnie do momentu, w którym młoda kobieta poinformowała rodzinę, że wraz z narzeczonym poprzestaną na ślubie cywilnym. Jak wyjaśnia 28-latka:

Nie chcemy urządzać żadnej wielkiej uroczystości. Chcieliśmy wziąć cichy ślub, w obecności urzędnika i najbliższych, najlepiej w środku tygodnia, w jakieś środowe czy czwartkowe przedpołudnie. Bez prezentów, kwiatów ani przyjęcia. Przecież bierzemy ten ślub tylko z powodu kredytu mieszkaniowego. Gdybyśmy żyli w normalnym państwie z zalegalizowanymi związkami partnerskimi, to byśmy w ogóle nie mieli takiego problemu. Rodzina mojego chłopaka odniosła się do naszych planów z pełnym zrozumieniem. Moja natomiast zachowuje się, jakby coś ją opętało. Babcia grozi, że mnie wydziedziczy, mama szlocha po kątach „nie mam już córki”, tata przestał się do mnie odzywać. Rozumiem, że mogli wiązać z moim ślubem jakieś plany, zwłaszcza że jestem jedynaczką, ale taka reakcja to jednak chyba przesada. Mój narzeczony jest ateistą, mi też z kościołem nie po drodze, więc stojąc w białej sukni przy ołtarzu czułabym, że wszystkich oszukuję.

Pixabay

Pixabay

W tej sytuacji z propozycją pojednawczą wystąpili nieoczekiwanie rodzice narzeczonego Ani. Podczas poważnej rozmowy z obojgiem zaproponowali, by poprzestać na ślubie cywilnym, ale urządzić go z dużo większym rozmachem niż planowali narzeczeni, oczywiście kiedy tylko okoliczności pandemiczne na to pozwolą.

Jak przyznaje Ania:

Ich argumenty dały mi do myślenia. Mama Konrada zwróciła uwagę na to, że śluby to również rodzaj zobowiązania towarzyskiego. Więc skoro moi rodzice byli zapraszani na wesela kuzynek i kuzynów, to powinni mieć szansę im się zrewanżować, zwłaszcza że to ich jedyna okazja, skoro jestem jedynaczką. I że może jestem w stanie pójść na ustępstwa dotyczące sukni i bukietu, jeśli to mojej mamie sprawi przyjemność. Waham się, bo osobiście uważam wystawne śluby i wesela za finansowe szaleństwo, szczególnie teraz, kiedy odkładamy każdy grosz na wspólne mieszkanie. Ale może rzeczywiście spokój w rodzinie jest tego wart…?

Co byście jej poradzili?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: www.bankier.pl, www.rp.pl
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Freepik, Pixabay

Może Cię zainteresować