×

Jej córka miała rocznicę Komunii. Gdy zobaczyła, jak wyglądają inne dzieci z klasy, zdziwiła się

Jeśli myślicie, że tylko komunia potrafi zaskoczyć, to jesteście w błędzie. Okazuje się, że równie mocno może zadziwić to, co dzieje się w czasie trwania rocznicy Komunii. W serwisie mamadu.pl pojawił się wpis matki, która jest zbulwersowana tym, jak wygląda życie po Komunii. Co pozostaje nam, rodzicom? Chyba tylko otworzyć oczy ze zdziwienia…

Komunia… i nie po Komunii

Wyprawiłam komunię trójce moich dzieci. W ubiegłorocznym czerwcu, po zakończeniu przyjęcia komunijnego odetchnęłam z ulgą. Więcej dzieci mieć nie będę, mój udział w „festiwalu próżności” uznałam za zakończony. Kolejna komunia będzie komunią moich wnuków. Mam więc trochę czasu, zanim znów wezmę udział w czymś, co niestety w coraz mniejszym stopniu wiąże się z wiarą. Tak wiem, zależy to wyłącznie od mojego podejścia, ale gdy ksiądz za komunię moich dzieci zgarnia 11 tysięcy i w prezencie chce zegarek, to chyba w zrozumiały sposób zakłóca spotkanie moich dzieci z duchem świętym czy innym aktem wiary. – No cóż, było minęło – myślałam, a tu proszę, minął rok i znów znalazłam się w sytuacji, w której wiara została stłumiona kasą i przepychem. Rocznica komunii bowiem zaskoczyła mnie bardziej niż sama komunia, a właściwie to, co na niej się działo. Zacznijmy od początku. Pójdziemy na mszę w eleganckim ubraniu, jak co niedzielę, dzieci przyjmą komunię i wrócimy do codziennych obowiązków – takie było moje wyobrażenie rocznicy pierwszej komunii. O ja głupia, jak się myliłam!

Kasa, kasa, kasa

Autorka posta była zszokowana, gdy w czasie przygotowań do rocznicy dowiedziała się, że od każdego dziecka ksiądz przyjmuje 30 złotych na przystrojenie kościoła. Wydaje się, że tylko ona zwróciła uwagę na jeden mały szczegół – wnętrze zostało przecież przystrojone przez rodziców dzieci, które szły do komunii tydzień wcześniej. Coś tutaj nie gra? Do tego część z tych pieniędzy miało iść na książeczkę pamiątkową. Mama była wyraźnie tym poruszona i uznała, że tego typu gadżet jest niepotrzebnym dodatkiem i nie miała zamiaru płacić.

Nie trzeba skończyć studiów, by wykonać proste działanie matematyczne – do rocznicy komunii przystępuje 6 klas czwartych, w każdej po min. 26 dzieci, czyli ok. 156 dzieci. Każdy z rodziców ma zapłacić 30 zł od głowy (bez zniżek w przypadku bliźniąt czy rodzin wielodzietnych). To daje nam ok. 4700 zł bez podatku do kieszeni księdza. Oczywiście może on je przeznaczyć na najświętsze cele, ale czy nie należało uprzedzić o tym rodziców nieco wcześniej niż na 2 dni przed mszą i czy nie należy w jakikolwiek sposób pokazać rozliczeń, poinformować, na co pieniądze zostały wydane. Kiedy rada rodziców zbiera na wycieczki czy prezenty dla nauczycieli, rozlicza się potem na zebraniu co do grosza, ale tu żadne zasady nie obowiązują

Wydatek goni wydatek

Pojawił się także problem związany z kreacją na ten dzień. Córka kobiety wyrosła już ze swojej komunijnej sukienki, ale autorka posta w serwisie mamadu.pl nie miała z tym problemu. Za namową katechetki założyła jej ubranie po starszej siostrze w odcieniach jasnego różu, a do tego białe trampki – bezsensu wydawać pieniądze na białe pantofelki, których ani razu nie założy. Niestety kobieta nie uwzględniła tego, że pojęcie „ZASTAW SIĘ, A POKAŻ SIĘ” cały czas funkcjonuje w naszym świecie.

Po przekroczeniu kościelnego progu moja córka natychmiast ma łzy w oczach, rozglądam się po kościele i bez słów ją rozumiem. Ku mojemu zdziwieniu każda z dziewczynek ubrana jest w białą komunijną sukienkę! Do tego wianki, fryzury komunijne prosto od fryzjera, rękawiczki i wysadzane cyrkoniami torebeczki. Tu należy się wyjaśnienie – nie są to zeszłoroczne stroje komunijne! Ja uznałam za zbędny wydatek kupowanie pantofelków, ale pozostali rodzice z tej niewielkiej podwarszawskiej miejscowości nie szczędzili i obkupili dzieci od stóp po wianki na głowie w nowe rzeczy!

Skąd takie szaleństwo?

Autorka wyjaśnia, że w dzień komunii wszystkie dziewczęta miały takie same sukienki i to uniemożliwiło im „wyrażenie siebie”, a rok później, kiedy wszystko było dozwolone, mogły ubrać to, co chciały. I stąd cekiny, dżety, misterne fryzury i wygląd jak na wesele. Córka autorki była jedynym dzieckiem, które nie wyglądało lepiej niż w dniu komunii. Mało tego! Tego dnia okazało się, że odbyła się tak jakby druga komunia. Do większości zjechali się goście, odbyła się impreza w lokalu i w związku z tym pojawiły się też prezenty.

Wróciliśmy do domu, przebraliśmy się i uznaliśmy ten rozdział za zamknięty. Nie było u nas prywatnego fotografa, komunijnej wódki, ba nawet przyjęcia nie było. Wiele osób z mojej miejscowości uzna, że zawiodłam na całej linii. Ja jednak wciąż nie rozumiem, co się tam zadziało?! To nie jest miejscowość, w której żyją głównie majętni ludzie, wręcz przeciwnie. O braniu kredytu na komunię słyszałam, ale żeby na rocznicę komunii?! Festiwal próżności uznaję za zakończony. Wielu jednak będzie o nim długo pamiętać, spłacając comiesięczne raty

Może Cię zainteresować