×

Anna Jantar zginęła 40 lat temu. Dziś rocznica katastrofy samolotu na warszawskim Okęciu

Równo 40 lat temu, w pobliżu warszawskiego lotniska Okęcie doszło do pamiętnej katastrofy lotniczej. Na pokładzie samolotu polskich linii lotniczych znajdowało się 87 osób. Była wśród nich Anna Jantar.

Wspomnienie Natalii Kukulskiej

Katastrofa samolotu została zapamiętana przez większość Polaków ze względu na śmierć Anny Jantar, jednej z największych wówczas gwiazd estrady, żony Jarosława Kukulskiego, matki Natalii Kukulskiej. Córka tak opowiada o tragedii swojej rodziny w najnowszym wywiadzie dla Vivy!:

Ja jej po prostu nie pamiętam. Kocham ją za to, jakim była człowiekiem z opowiadań, ale też za to, że po prostu była. Na pewno też ją mogę kochać za to, że mi dała życie, geny i swoją muzykalność. Kocham ją po prostu za to, że jestem.

Sam wypadek z kolei wokalistka opisuje w ten sposób:

Byłam na lotnisku z babcią, tatą i menedżerem mamy – Bogusiem. Staliśmy i czekaliśmy. Ja trzymałam bukiecik frezji, aby nim mamę powitać. Potem pamiętam jakieś zamieszanie, nerwy i babcię w histerii. Nie mogłam jednak zrozumieć, co się stało. Nikt tego mi nie powiedział. I dopiero gdy oglądałam w telewizji program poświęcony Annie Jantar, zrozumiałam, że mamy nie ma i już nigdy nie będzie. Miałam chyba sześć lub siedem lat. Tata mi później opowiadał, że uciekłam wtedy do swojego pokoju i płakałam.

Samolot pełen VIP-ów

Początek kursowania samolotów LOT to zasługa Edwarda Gierka. Sekretarz KC PZPR zdecydował, że Polska powinna otworzyć się na zachód, dlatego utworzono połączenia lotnicze ze Stanami Zjednoczonymi. Do lotów za ocean niezbędne były maszyny dalekiego zasięgu, dlatego w 1972 roku Polska zakupiła od Związku Radzieckiego siedem samolotów Ił-62. Właśnie ten model o numerze seryjnym 11004 jako pierwszy w historii LOT wykonał transatlantycki rejs do Nowego Jorku.

W dniu katastrofy samolotem dowodził 46-letni kapitan Lipowczan, który wcześniej wylatał łącznie 12 000 godzin, z czego 3 000 w roli dowódcy. W Locie pracował od 15 lat. Drugim pilotem był Ireneusz Łachocki z bilansem 9 000 wylatanych godzin. Za najbardziej doświadczonego członka załogi „Kopernik” uchodził radiooperator, Stefan Wąsiewicz, który wylatał ponad 16 000 godzin.

Na pokładzie było obecnych aż pięć stewardes. Wszystko dlatego, że wśród podróżujących znajdowały się znane osoby: polska piosenkarka Anna Jantar, matka Natalii Kukulskiej i czternastu czarnoskórych bokserów z amatorskiej reprezentacji USA. Lotem LO-007, podróżował także jeden z dyrektorów amerykańskich linii lotniczych TWA i amerykański muzykolog, Alan Parkhurst Merriam.

Od początku było źle

Lot rozpoczął się w niełatwych warunkach. Trwała śnieżyca. Mimo to wydawało się, że nie ma zagrożenia. Wszystkie podzespoły Iljuszyna działały prawdiłowo. Samolot poruszał się po stałej trasie. Przeleciał nad Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Oceanem Atlantyckim, Wielką Brytanią, Danią i Morzem Bałtyckim. Zgodnie z rozkładem, „Kopernik” powinien dotrzeć na warszawskie Okęcie o godzinie 09:40, jednak o tej porze samolot nie był jeszcze nawet nad terytorium Polski.

Niecałą godzinę później pojawił się nad Darłowem. Maszyna leciała na wysokości 11 300 metrów. Niespodziewanie w samolocie coś eksplodowało. Nikt z obecnych na pokładzie nie miał pojęcia, co się dzieje. Za maszyną ciągnęła się smuga czarnego dymu.

Katastrofa

Kapitan Lipowczan zwiększył ciąg w silniku nr 2, co spowodowało pęknięcie wału łączącego turbinę ze sprężarką niskiego ciśnienia. Doprowadziło to do wyrzucenia z dużą siłą elementów tarczy turbiny, które w efekcie uszkodziły silniki nr 1 i nr 3. Któryś z odłamków przeciął zasilanie tzw. czarnych skrzynek, dlatego nie wiadomo co później działo się w kabinie pilotów.

Maszyna zaczęła gwałtownie tracić wysokość i spadać z wysokości 400 metrów. Jedyny sprawny silnik nie był w stanie utrzymać maszyny. Samolot najpierw uderzył prawym skrzydłem o drzewo, a następnie zderzył się z zamarzniętą fosą fortu Okęcie. Od momentu zderzenia z powierzchnią ziemii do eksplozji minęło 26 sekund. Nikt nie przeżył katastrofy.

Walka do końca

Załoga samolotu do końca starała się utrzymać samolot w powietrzu. Kapitan Paweł Lipowczan był świadomy, że nie ma szans na ratunek, ale mimo to zdołał zmienić kierunek spadania samolotu tak, aby zmniejszyć ilość potencjalnych ofiar. Udało mu się ominąć budynki zakładu poprawczego, ratując tym samym wiele istnień niczego nieświadomych ludzi.

Ciało kapitana Lipowczana znaleziono leżące na ulicy. Zwłoki pozostałych ofiar były rozrzucone pośród szczątków samolotu. Niektórzy w chwili zderzenia z ziemią spali. Inni najprawdopodobniej przeczuwali co nastąpi, ponieważ kurczowo trzymywali się foteli. W rezultacie, w momencie zderzenia z Ziemią ścięgna i mięśnie w ich ramionach uległy zerwaniu. Ił-62 Mikołaj Kopernik SP-LAA był ósmą na świecie maszyną, która się rozbiła.

W katastrofie śmierć poniosło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Ostateczny raport z katastrofy brzmiał następująco:

W końcowej fazie lotu, podczas podejścia samolotu do lądowania nastąpiło zniszczenie turbiny lewego, wewnętrznego silnika na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika. Częściami zniszczonej turbiny zostały uszkodzone dwa inne silniki i układy sterowania samolotem: ster wysokości i kierunku. Dysponując jedynym sprawnym silnikiem oraz możliwością sterowania tylko poprzez wychylanie lotek, załoga zdołała jeszcze, co potwierdzają analizy i świadkowie, ukierunkować tor samolotu tak, że zderzenie samolotu z ziemią nastąpiło w miejscu niezabudowanym.

Co się stało?

Wykazano, że z powodu zbyt dużych naprężeń i zmęczenia materiału pękł wał silnika nr 2. Silnik ten jeszcze przed wylotem z Warszawy wykazywał zwiększone poziomy drgań podczas pracy, a jednak nadal był eksploatowany. W kwietniu 1980 roku dochodzenie prokuratorskie w sprawie katastrofy stanęło w martwym punkcie. Rok później umorzono jest z powodu braku śladów przestępstwa.

Taka decyzja okazała się wygodna dla ówczesnej dyrekcji Lotu oraz ministra komunikacji, ponieważ wszyscy częściowo byli odpowiedzialni za wypadek. Dokumenty oddano do archiwum MSW i opatrzono klauzulą „ściśle tajne”. Odtajnienie akt nastąpiło dopiero po latach, w 2010 roku, w Instytucje Pamięci Narodowej.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować