Rewolucja w branży pogrzebowej. Według specjalistów, Polacy muszą się zmienić
Eksperci twierdzą, że rewolucja w branży pogrzebowej jest konieczna. „Polacy muszą zmienić podejście, zanim przestanie być ich stać na chowanie bliskich” — przestrzegają. O co chodzi?
Rewolucja w branży pogrzebowej
Coraz drożej i coraz dalej — tak zaczynają wyglądać pochówki w Polsce.
Według Europejskiej Federacji Usług Pogrzebowych, w 2018 roku jedynie co czwarty Polak poddawany był kremacji. W naszym kraju tradycyjny pochówek zdecydowanie zwycięża, co ma związek z wiarą katolicką, ale i przyzwyczajeniem. Chociaż „prochem jesteś i w proch się obrócisz” Polacy wcale nie chcą, by najbliższe im osoby obracały się w proch. Wielu z nas wciąż postrzega pochówek ciała w trumnie jako jedyny sposób na pożegnanie bliskiej osoby z należytym szacunkiem.
Ale eksperci alarmują: to musi się zmienić. Dlaczego? Ponieważ zaczyna brakować miejsc na cmentarzach, a Polacy nie chcą chować bliskich „po sąsiedzku”. Ponadto wydatki związane z pogrzebem ciągle rosną, nie zmienia się za to wysokość świadczenia pośmiertnego. To wszystko sprawia, że niezbędna jest rewolucja w branży pogrzebowej, a raczej w sposobie myślenia Polaków.
W największych miastach kremacje odbywają się coraz częściej.
Polska na szarym końcu
Jak informuje portal money.pl, w Polsce jest ok. 70 zakładów krematoryjnych, a rocznie umiera ok. 400 tys. Polaków. Jesteśmy jednym z tych europejskich krajów, w których kremuje się najmniej. Za nami są jedynie Łotysze, Bułgarzy, Serbowie, Włosi i Irlandczycy.
Za to zdecydowanie przed nami jest wiele krajów. Dla przykładu na kremację decyduje się ok. 80 proc. Brytyjczyków. W krajach azjatyckich spopiela się od 80 do ponad 90 proc. zwłok. Tylko niewiele mniej w Australii i Kanadzie.
Jak przypomina money.pl, cena kremacji waha się w granicach od 450 do 1 000 złotych. Natomiast przeciętna cena trumny do kremacji to około 600 złotych, a koszt urny oscyluje w granicach 200 złotych.
