Specjalista uważa, że zamknięcie granic to prawidłowy krok, ale podjęty zbyt późno. Grzesiowski twierdzi, że jedynie wprowadzenie zakazu wjazdu do Polski przed dotarciem wirusa na terytorium kraju mogło uchronić nas przed epidemią. W obecnej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, tylko przestrzegać zaleceń i nie opuszczać domu bez potrzeby, jednocześnie zwalczając istniejące zakażenia.

Wszyscy muszą wiedzieć, że jeżeli teraz przerwiemy kontakty międzyludzkie, wirus przestanie atakować agresywnie, bo nie będzie miał kogo zarażać. Jeżeli pozostaniemy na ulicach, w miejscach pracy, wówczas wirus będzie atakował z szalonym tempem. To tempo spowoduje, że zalejemy oddziały intensywnej terapii pacjentami z ciężkim przebiegiem.

Polska podjęła szybkie działania

Warto zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce stan zagrożenia epidemicznego został wprowadzony bardzo wcześnie w porównaniu do innych krajów. Przykładowo, w Hiszpanii przez 17 dni zwlekano z podjęciem decyzji o zamknięciu granic podczas, gdy w Polsce zajęło to tylko 6 dni. W Polsce zamknięto szkoły, uniwersytety, teatry, muzea i kina przy 25 zarażonych, a w Hiszpanii nie zrobiono tego nawet, gdy było już 3 tys. zainfekowanych osób i 84 zgony. Doktor Grzesiowski zauważa, że epidemia koronawirusa nie zmienia faktu, że w kraju jest wiele osób cierpiących na inne schorzenia, które również wymagają opieki szpitalnej i może dla nich braknąć miejsca w placówkach. 

Pamiętajmy, że na każdych stu zakażonych 10-15 osób wymaga wsparcia szpitala, a pięciu pacjentów trafi na oddział intensywnej terapii i będzie potrzebowało respiratora. Jeśli przekroczymy liczbę dostępnych łóżek, ludzie zaczną umierać zanim trafią pod respirator, bo będą stali w kolejce po ten sprzęt.

realna ilość zakażonych koronawirusem 2

Twitter