×

Anna trafiła na SOR. Nie przyznała się, kim jest z zawodu i była wstrząśnięta zachowaniem personelu

Ratowniczka medyczna trafiła na SOR z podejrzeniem zawału. Nie chciała przyznać się, kim jest z zawodu. To, co tam przeżyła, zapamięta do końca życia.

Ratowniczka medyczna trafiła na SOR

Anna Piżl na co dzień pracuje jako ratowniczka medyczna, a swoimi spostrzeżeniami dzieli się w sieci. Na Instagramie obserwuje ją ponad 25,8 tysięcy osób. Ostatnio postanowiła opowiedzieć o przykrej sytuacji, która spotkała ją na SOR-ze.

Kobieta obudziła się w nocy z silnym bólem w okolicy mostka i drętwieniem rąk oraz nudnościami. Około 2 w nocy karetka zabrała ją na SOR. Nie przyznała się jednak, że pracuje jako ratowniczka. Jak tłumaczy:

Nie chciałam mówić, że jestem ratownikiem, nie chciałam korzystać z przywileju i znajomości.

Oddział był pusty, nie działo się nic poważnego. Mimo tego kobieta musiała długo czekać, aż ktoś się nią zajmie:

Czekam. Oddział kompletnie pusty, spokojna noc, nic się nie dzieje. Z zabiegowego dochodzi smalltalk pielęgniarek, kilka medyków leniwie przechodzi korytarzem, ktoś z personelu wychodzi na papierosa na podjazd dla karetek. Boli mnie. Boję się. Po jakimś czasie przychodzi ratownik zmierzyć mi ciśnienie.

Pani Anna relacjonuje, że lekarz był wobec niej zupełnie obojętny:

Nie przedstawia się, nie informuje co robi, nie wygłasza żadnej, nawet czysto grzecznościowej formułki. Jestem meblem. Gdy sugeruję, żeby zrobić troponiny, jest ironiczny i pokrzykuje na mnie „pani jest lekarzem”? Nic nie mówię. Siedzę dalej.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ane Piżl (@ane_ratownica)

„Chce mi się płakać”

Ból nasilał się z każdą chwilą, jednak kobieta była pozostawiona sama sobie:

Chce mi się płakać – trochę ze strachu, trochę ze wstydu, że należę do tej samej ochrony zdrowia. Gdzie nikt nie ma na tyle empatii, żeby w spokojną noc, na kompletnie pustym sorze, po prostu kucnąć obok pacjentki, popatrzeć jej w oczy i powiedzieć „nazywam się Kowalski, jestem ratownikiem, widzę że pani bardzo się źle czuje. Za chwilę podejdzie moja koleżanka i zrobi pani EKG. Zrobimy wszystko, żeby pani pomóc.” Nic takiego się nie zdarza.

W końcu nie wytrzymała i przyznała się, że pracuje jako medyk. Wtedy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się zmieniło:

Troponiny, EKG i rozmowa jak się czuję, dzieją się w kolejnych dwóch minutach, wszystko toczy się jak w filmie. Zajmują się mną profesjonalnie dwie osoby, są miłe, skuteczne, przepraszają za niedogodności.

Ostatecznie badania wyszły w porządku. Jednakże po wizycie na SOR-ze kobieta wyniosła tylko gorzkie wspomnienia:

Rozpłakałam się wracając do domu. Jeśli jesteś „nasz” – dostaniesz szybką pomoc, życzliwość i zaangażowanie. Jeśli jesteś obcy, nie zasługujesz na „dzień dobry”. Siedź na ławce i się bój.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ane Piżl (@ane_ratownica)

Źródła: kobieta.wp.pl, www.instagram.com

Może Cię zainteresować