×

Przyszła z synem do fryzjera. Nagle stylista wypalił: „Odstrasza mi pani klientów”

Napisał do nas pan Michał, który ostatnio był świadkiem nieprzyjemnej sytuacji u fryzjera, do którego chodził przez lata. Zawsze był zadowolony. Jednak od czasu kiedy żona jego stylisty włosów rozpoczęła pracę u swojego męża, atmosfera znacznie się zepsuła. Doszło do tego, ze nasz czytelnik stwierdził, że jego noga więcej już nie postanie w tym miejscu.

Zwolnił asystentkę i zatrudnił żonę

Czasami niektórym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy i innych traktują z góry. Właśnie tak jest w przypadku mojego fryzjera. Zawsze taki był, ale teraz, kiedy zwolnił swoją asystentkę, a na jej miejsce przyjął własną żonę, zaczął przechodzić samego siebie. Wszystko wie najlepiej, nikt nie ma racji, a jak ktoś się z nim nie zgadza, to jest debilem. Niestety, ze względu na to, że moje miasteczko jest niewielkie, zbyt dużego wyboru fachowców od włosów nie ma.

Oczywiście typ jest tak pewny siebie, że jego cennik poszedł w górę prawie o 100%! Uważa, że jest tak dobry, że nie musi się obawiać straty klientów. On faktycznie na strzyżeniu zna się bardzo dobrze, ale jego żona… No cóż. Przerażające, że klienci płacą tyle samo za usługę jej i jego. Przecież ta babeczka tak naprawdę dopiero się uczy

Jak on mógł coś takiego wymyślić?!

Kilka dni temu byłem u mojego fryzjera po raz ostatni. Oczywiście jak zwykle długo siedziałem w kolejce. Gdy w końcu nastała pora na moje strzyżenie, przejęła mnie żona pana Jarka. Niezadowolony usiadłem na fotel. Wtedy do środka weszła kobieta z kilkuletnim synkiem. Chciała go ostrzyc. Najpierw oboje stali. Po kilku minutach zwolniło się miejsce. Usiedli. Wtedy fryzjer zaczął zagajać temat. Coś w stylu:

„A wie pani, że pani też powinna mi zapłacić tak jak za strzyżenie?”

Zdziwiona kobieta powiedziała: „Ale co ma pan na myśli?”

„No siedzi tu sobie pani, zajmuje miejsce, a ja nic z tego nie mam. A wręcz mogę przez to stracić”

„Wie pan co, ja wciąż nie rozumiem o co panu chodzi. Mógłby Pan sprecyzować?”

„Oczywiście. Odstrasza mi pani klientów. Siedzi pani, jak w kolejce. Za chwile przyjdą sobie dwie inne takie panie do towarzystwa dziecku, chłopakowi czy tam mężowi i narobi się jeszcze większy tłok. Wtedy nagle pojawi się pan, który będzie chciał się ostrzyc. Nie wejdzie do środka, tylko zaglądnie przez szybkę… I du*a. Pomyśli, że nie chce mu się tyle czekać i odpuści. Pójdzie do konkurencji. Teraz Pani rozumie?

„No cóż… Dziwne ma pan podejście do klienta”

„Ostatnio był u mnie chłopak z dziewczyną to zapłacił i za siebie i za nią”

Zagotowało się we mnie! Jak można być aż tak chciwym na pieniądze, kiedy nie zarabia się najgorzej? Wiem z pewnych źródeł, że ten pan naprawdę niezłą sumkę miesięcznie wyciąga ze swojej działalności. Chyba naprawdę pieniądze rządzą tym światem.

U pana Jarka kolejki ustawiają się naprawdę długie. Ale podejrzewam, że jeśli nie zmieni swojego podejścia niedługo się to skończy. Ludzi trzeba po prostu szanować. On tego nie robi. Niestety. A taki dobry z niego fachowiec…

A Wy co myślicie o zachowaniu fryzjera? Miał rację?

_________________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować