×

Przyjęcie komunijne w domu. Czytelniczka uważa to za brak szacunku do gości

Przyjęcie komunijne w domu dawniej było standardem, ale dziś według wielu osób uchodzi za przejaw skąpstwa i braku szacunku do rodziny. Jedna z czytelniczek popularnego serwisu internetowego ma pretensje o to, że jej krewni zorganizowali imprezę „po kosztach”. Uważa, że nie zasłużyła na takie traktowanie.

Sezon komunijny w pełni

Maj to miesiąc, na który czekają wszystkie dzieci, przystępujące po raz pierwszy do Komunii Świętej. 9-latkowie już przygotowując się do sakramentu, mają nadzieję na wspaniałe prezenty oraz wystawne przyjęcie. Niestety niekiedy zdarza się, że ich marzenia bardzo rozbiegają się z rzeczywistością. Tak było w przypadku córki jednej z Czytelniczek, która rozczarowała się na widok niewielkich sum, które otrzymała od krewnych.

Okazuje się, że z przyjęć komunijnych niejednokrotnie są niezadowolone nie tylko dzieci, ale także sami goście. Pomimo comiesięcznego wsparcia 500+, które powinno być przeznaczane właśnie na dzieci, rodzice niechętnie wydają pieniądze na obiady komunijne. Najbardziej cierpią na tym ich pociechy oraz sami goście.

O szczegółach nieudanej imprezy z okazji I Komunii Świętej opowiedziała serwisowi Papilot jedna z internautek. 25-letnia Renata przyznaje, że komunia to nie wesele i nie ma potrzeby organizowania przyjęcia z rozmachem, ale popadanie ze skrajności w skrajność to również zły pomysł. Kobieta twierdzi, że jej rodzina za wszelką cenę starała się ograniczyć koszty, co było fatalne w skutkach.

W ostatnią sobotę byłam na komunii mojej małej kuzynki. Niby wszystko było w porządku, ale nie jestem do końca zadowolona. Nie uważam, żeby robić z tej okazji imprezę jak wesele, ale wypadałoby się jednak jakoś pokazać. Mnie rodzice zorganizowali w małej restauracji i było super. Tutaj zaproszono gości do mieszkania w bloku i trochę kiepsko wyszło.

Przyjęcie komunijne w domu

Doświadczenie uczestnictwa w organizowanej w mieszkaniu komunii upewniło Renatę w przekonaniu, że tego typu imprez nie należy przeprowadzać w domu, ponieważ bardzo źle świadczą o gospodarzach.

Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że takich rzeczy nie można robić w domu. To się nie może udać. Miejsca strasznie mało, wszyscy ściśnięci, ruszać się nie można, duchota, pani domu cały czas w kuchni, dziecko w swoim pokoju i ogólnie słabizna.

Renata na własnej skórze odczuła wszelkie niedogodności, jakie wiążą się z organizacją przyjęcia w domu. W pomieszczeniu panował trudny do wytrzymania ścisk, a goście nie mogli nawet komfortowo zjeść.

Czułam się tam nie gościem, ale jak jakaś zbędna osoba, która tylko zabiera przestrzeń i tlen innym. W lokalu wyglądałoby to zupełnie inaczej.

Kobieta nie rozumie, jaki sens ma tak skrajne oszczędzanie. Uważa, że jest to dobrowolne utrudnianie życia sobie samemu. W końcu rodzina jej kuzynki musiała już od wielu dni przygotowywać posiłki dla gości.

Nie wiem po co tak oszczędzać. Komunia jest raz w życiu i to w sumie jedyna taka wielka impreza w życiu dziecka. Nawet za 2 tysiące można ugościć rodzinę. Oni poskąpili i źle na tym wyszli. Ciekawa jestem od jak dawna przygotowywali jedzenie i w ogóle. A tak zlecasz wszystko innym i masz święty spokój.

Nikt nie był zadowolony

Czytelniczka wspomina, że przez całe przyjęcie goście odczuwali niedogodności wynikające z ograniczeń lokalu. Wiele osób nie zmieściło się przy stole i musiało „jeść na kolanie”.

Siedzieliśmy ściśnięci przy jednym stole. Było 20 osób. Kilka się nie zmieściło i jedli z talerzami na kolanach. Ani wstać, ani wyjść, wyprostować się nie można, jedzenie wnoszone nie równocześnie. Jedna osoba już dawno skończyła, inna dopiero dostawała. Organizacyjna masakra i ja się nie dziwię. Trudno nad tym zapanować.

Kobieta bardzo źle czuła się przebywając w tak niemiłej atmosferze i dlatego dość szybko zrezygnowała z uczestnictwa w obiedzie. Wspomina, że również jej kuzynka, której komunię świętowano, nie była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy.

Wiem, że nie tylko ja narzekam. W sumie wyszliśmy wszyscy dość szybko, bo nie dało się tam dłużej wysiedzieć. Od razu słyszałam westchnięcia – wreszcie koniec. Takie małe mieszkanko to nie są warunki do przyjmowania tylu ludzi. Nie ma możliwości, żeby było im wygodnie i przyjemnie. Dziecko też się inaczej zachowuje, bo jak jest u siebie, to nic jej nie interesuje.

Zamiast uczestniczyć we własnym święcie, dziewczynka wyszła do swojego pokoju.

Kuzynka poszła do pokoju z prezentami i tam się dzieci bawiły. Głupio tak jakoś, bo to przecież jej święto. Dlatego szczerze odradzam. Lepiej się nawet zadłużyć i zorganizować to godnie, niż tak byle jak. Wróciłam stamtąd upocona, zmęczona i zwyczajnie zła.

Pojawia się pytanie, jaką kwotę powinni zostawić w kopertach goście, którzy uczestniczą w tak słabym i źle przygotowanym przyjęciu?

Fotografie: Facebook

Może Cię zainteresować