×

Przyczyna śmierci prof. Łapińskiego i jego żony. To nie prąd ich zabił!

Przyczyna śmierci znanych medyków z Białegostoku nie jest jeszcze znana. Wykluczono jednak porażenie prądem i udział osób trzecich. Prokuratura przygląda się sprawie, jednakże na szczegółowe wyniki sekcji zwłok trzeba będzie jeszcze poczekać.

Tajemnicza śmierć prof. Łapińskiego i jego żony

W czwartek 3 czerwca w mediach pojawiła się informacja o śmierci profesora Tadeusza Łapińskiego z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz jego żony, pielęgniarki. Do tragedii doszło dzień wcześniej około godz. 21:00 na ich posesji w Zajeziercach pod Białymstokiem.

Jak podawały media, do centrum powiadamiania ratunkowego zadzwonił mężczyzna z prośbą o pomoc. Ze zgłoszenia wynikało, że ratował żonę, którą znalazł w basenie. Udzielał jej pierwszej pomocy. Kiedy na miejsce przybyli ratownicy, znaleźli ciała dwóch osób – 63-letniego prof. Tadeusza Łapińskiego i jego 53-letniej żony, dr Małgorzaty Michalewicz.

Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci medyków wszczęła białostocka prokuratura. Początkowo przypuszczano, że przyczyną tragedii było porażenie prądem. Jednakże wykluczono tę wersję.

Sekcja zwłok wykluczyła porażenie prądem i udział osób trzecich

– powiedział Faktowi prok. Karol Radziwonowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.

Przyczyna śmierci znanych medyków

Co więc tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego dnia? Według Faktu, najprawdopodobniej był to ciąg nieszczęśliwych wypadków. Dr Michalewicz prawdopodobnie utonęła, a jej mąż podczas reanimacji mógł dostać zawału.

W rozmowie z Onetem pok. Radziwonowicz tłumaczy, że minie trochę czasu, aż zostanie przygotowany protokół posekcyjny:

Tego nie mogę potwierdzić, nie mam takich informacji, muszę dostać protokół posekcyjny, żeby tak stwierdzić, bo utonięcie mogło też nastąpić z powodu innych przyczyn, to może być ciąg jakichś zdarzeń. Hipotetycznie – mogły być jakieś ukryte choroby. Ludzie chorują w różny sposób. I znów hipotetycznie – jedna osoba dostała wylewu, zawału i wpadła do basenu, a drugiej, próbującej ją uratować pękł tętniak. Musimy wszystko zbadać, wykluczyć i ustalić, co się stało. Protokół posekcyjny dostaniemy po 2 – 3 tygodniach i wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej.

W Klinice Chorób Zakaźnych i Hepatologii Prof. Tadeusz Łapiński był zastępcą szefa. W 1989 roku doktoryzował się, a w 2014 roku decyzją prezydenta otrzymał tytuł profesora nauk medycznych. Jego żona od 24 lat pracowała jako pielęgniarka i wspólnie z mężem od roku pomagali pacjentom chorującym na koronawirusa.

Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego cytowana przez Radio Białystok jednoznacznie stwierdza, że śmierć dwójki medyków to ogromna strata dla placówki:

W ostatnim czasie byli bardzo zaangażowani w leczenie pacjentów covidowych. Cały czas na pierwszej linii, zawsze oddani pacjentom. Cały szpital po nich płacze. Pan profesor był bardzo empatyczny z olbrzymią wiedzą praktyczną. Pani doktor jako pierwsza z pielęgniarek zrobiła doktorat. Ich śmierć to olbrzymia strata dla naszego szpitala i całego środowiska akademickiego.

Źródła: www.fakt.pl, www.onet.pl, natemat.pl
Fotografie: Twitter, Pixabay

Może Cię zainteresować