×

Dzwoniła 200 razy, aby zarejestrować się do lekarza. Mimo to nie udało jej się

Do redakcji portalu metrowarszawa.gazeta.pl napisała Pani Zofia. Chciała podzielić się z szerszym gronem tym, co spotkało jej rodzinę w ostatnim czasie. Chodzi dokładniej o jej ciocię, która próbowała zarejestrować się na wizytę w Wojskowym Instytucie Medycznym na ul. Szaserów w Warszawie. Bez skutku.

„Ciocia wykonała około 200 połączeń”

Pani Zofia w swojej wiadomości wspomniała, że kilka dni temu próbowała pomóc swojej cioci w rejestracji do szpitala wojskowego na Szaserów w Warszawie. Chodziło o wydział okulistyki. Coś, co mogłoby wydawać się jedynie formalnością, w rzeczywistości okazało się naprawdę żmudnym procesem.

Telefoniczna rejestracja do placówki, w której leczą się ludzie z całego kraju, jest niemożliwa. Nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady – sama dzwoniłam tam w sumie kilkadziesiąt razy, ciocia wykonała około 200 (!) połączeń w ciągu kilku dni, a moja mama dokładnie 88

Nie mieszka w stolicy, dlatego to było najwygodniejsze rozwiązanie

Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że liczba wykonanych połączeń jest tak absurdalna, że naprawdę trudno w nią uwierzyć. Jednak faktycznie tak było. Pani Zofia podkreśliła, że jej ciocia nie mieszka w stolicy, dlaczego dużą trudnością byłoby dla niej przyjechanie do Warszawy tylko po to, aby umówić się na wizytę. Zwłaszcza, jeśli jest możliwość zrobienia tego przez telefon. Niestety, mimo licznych prób nie udało się tego zrobić.

Ostatecznie z pomocą przyszła koleżanka, która mieszkała w stolicy. Młoda kobieta wybrała się do placówki, aby zarejestrować ciocię pani Zofii. W tym celu musiała także zwolnić się z pracy, gdyż rejestracja odbywa się jednie pomiędzy 7:30, a 15:05.

Placówka świeciła pustkami

Na miejsce dotarła koło południa. Gdy weszła do środka, okazało się, że jest tam pusto i cicho. Mimo tego zobaczyła, że nikt nie odbiera telefonów. Dlatego o ile sytuacja byłaby zrozumiała, gdyby przy rejestracji znajdował się tłum pacjentów, w takim wypadku była po prostu nie do przyjęcia.

Czy to jest normalne, że szpital o skądinąd dobrych opiniach odnośnie do leczących tam specjalistów ma takie praktyki? Mamy 2018 rok, a nie głęboki PRL i sądziłam, że praktyki typu „nie wykonuję swoich obowiązków w pracy, bo mi się nie chce” są już przeszłością… – mówi oburzona czytelniczka pani Zofia

Komentarz placówki

Redaktorzy portalu po tym, jak przeczytali wiadomość swojej czytelniczki poprosili o komentarz rzecznika prasowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Płk lek. med. Jarosław Kowal powiedział, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Instytut ma renomę, a przez to jest i ogromne zainteresowanie jego usługami. Dlatego podobne trudności mogą się pojawiać. Podkreślił także, że jest w nim rocznie hospitalizowanych około 60 tys. osób. Jednak to jeszcze nie wszystko, bo prawie 300 tysiącom udzielane są fachowe porady i konsultacje. 

Kładziemy duży nacisk na swobodę kontaktów chorych z personelem medycznym i administracyjnym szpitala. Może jednak zdarzyć się sytuacja, że nie uda się połączyć telefonicznie z daną Kliniką, Oddziałem czy Poradnią od razu

Redaktorów portalu metrowarszawa.gazeta.pl płk lek. med. Jarosław Kowal zapewnił także, iż o opisywanej sprawie odbył już rozmowę z Kierownikiem Kliniki Okulistyki oraz Pełnomocnikiem ds. Pacjenta. Dlatego ostatecznie dodał:

Mam zapewnienia z ich strony, że zgłoszona sprawa nie pozostanie bez reakcji

Zatrudniono dodatkowe osoby

Po odbytej rozmowie redakcja portalu otrzymała także informację, że od 1. grudnia do rejestracji Kliniki Okulistycznej zostanie zatrudnionych więcej osób. Zaznaczono jednak, że decyzja ta została podjęta wcześniej i nie miała na nią wpływu opisana wyżej sytuacja.

To problem nie tylko tej placówki

Jak się okazuje, problemy z rejestracją w placówkach zdrowotnych mają nie tylko mieszkańcy stolicy. Jak pisze portal metrowarszawa.gazeta.pl, po publikacji pierwszego artykułu spłynęło do redakcji wiele wiadomości i komentarzy na temat podobnych sytuacji w innych miastach – Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Gdański i wielu innych. Patrząc na skalę tego zjawiska, można pokusić się o stwierdzenie, że chyba w każdym mieście w Polsce zdarzają się takie sytuacje.

Pani Ewlina

Pani Ewelina, która mieszka w Białymstoku, napisała, że kiedyś próbowała dodzwonić się do rejestracji 70 razy. W końcu zrezygonowana wybrała się osobiście.

Zajeżdżam, a tam pani w rejestracji przekłada papierki z miejsca na miejsce, a telefon dzwoni i dzwoni, no bo po co odbierać?

Pani Sabina

Z kolei Sabina uważa, że opisane wyżej zachowanie jest normą i nie ma w nim tak naprawdę nic nadzwyczajnego (oczywiście oprócz tego, że nie powinno mieć miejsca).

Kiedyś zmęczona dzwonieniem pojechałam do swojej przychodni osobiście. Stanęłam przed kontuarem, wybrałam numer – nadal zajęte. Dlaczego? Pani recepcjonistka gadał przez telefon z koleżanką!

Pani Dorota

Pani Dorota pokazała redaktorom screen z telefonu, na którym widać, że tylko w ciągu jednego poranka zadzwoniła do rejestracji w swoim miejsce aż 166 razy! Myślicie, że przestała, bo ktoś w końcu odebrał? Nic z tych rzeczy…

Pani Lucyna

Dziecko cztery miesiące, gorączka, kaszel. Dzwonię, aby je zarejestrować – po 32 telefonach (sygnał w większości wolny, ale nikt nie odbiera), ubieram dziecko, zamawiam taxi i jadę do przychodni wściekła. W międzyczasie mąż nadal dzwoni – bezskutecznie. Na miejscu okazuje się, że przed gabinetem sześć osób, a przed rejestracją pusto. Za okienkiem dwie panie, telefon terkocze, ale przyciszony, żeby „nie przeszkadzał”. To było 31 lat temu. Nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy dzieją się do dziś

Pani Justyna

Spora część osób komentujących i piszących wiadomości uważa, że takie problemy wynikają z powodu zaniedbań pracowników takich placówek.

Pracowałam w rejestracji. Odbieranie telefonów przez panie przyzwyczajone do rządzenia numerkami 30-40 lat temu wciąż NIE ISTNIEJE! Nowoczesne placówki medyczne posiadają dwie rejestracje, telefoniczną i bezpośrednią. Rejestracja online praktycznie w ogóle nie istnieje. W takich dużych placówkach powinien istnieć dyżur telefoniczny – wtedy byłoby pięknie. Niestety wciąż pokutuje zasada pacjenta, który z czekoladą musi sobie załatwiać numerek

Pan Bartosz

Pan Bartosz w bardzo dosadny sposób skomentował zachowanie niektórych osób pracujących rejestracji

W przeważającej części w rejestracji siedzą sobie panie dożywające emerytury i im się nie chce

Pani Ewelina

Naszą historię zobaczyła także pani Ewelina, która także podzieliła się swoimi doświadczeniami z rejestracją do szpitala. 

Jak nie odbierają trzy razy to już nie dzwonię. Zawsze oddzwaniają sami i pytają, co się dzieje. Zazwyczaj odbierają jednak za drugim razem i nie ma problemu… Dodam, że od kilku lat mieszkam w Szkocji i jestem wdzięczna, że nie muszę użerać się już ze służbą zdrowia

A Wy macie podobne doświadczenia?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować