×

Szczere wyznanie Marty, która pracuje w Biedronce. „Nie wstydzę się tego, gdzie pracuję”

Nie każdy pracownik Biedronki chciałby się przyznać, gdzie jest zatrudniony. Jednak Marta nie mogłaby być bardziej dumna ze swojej pracy. Dyskont nazywa swoim drugim domem.

Miała różne pomysły na życie

Marta zgodziła się porozmawiać o pracy w Biedronce z portalem „WP kobieta”. Dziewczyna wychowała się w Warszawie. Przez lata trenowała sztuki walki, ale stwierdziła, że nie chce wiązać z tym przyszłości. Zdecydowała, że zostanie kosmetyczką. Ukończyła kosmetologię, ale ostatecznie stwierdziła, że woli być klientką salonów piękności.

Przez chwile pracowała przy rozkładaniu towaru w hipermarkecie, ale nie podobały się jej warunki zatrudnienia. Pieniądze nie były za dobre, poza tym kierownik potrafił zadzwonić o 3 w nocy, żeby rano była w pracy. Godziny pracy ją wykańczały, więc w końcu zrezygnowała.

Przez znajomych trafiła do Biedronki

Nie szukała długo kolejnej pracy. Znajomi mówili, że w Biedronce płacą nieźle, więc zgłosiła się z życiorysem. Rozmowa kwalifikacyjna była dla niej tylko formalnością i wylądowała w sklepie przy ul. Waszyngtona, a później na Solcu.

Dziewczyna podkreśla, że praca jest w porządku:

Pracuję tu już trzy lata i jestem bardzo zadowolona. Dostałam umowę o pracę, a po awansie większe zarobki i dziś nie mam na co narzekać

Niektórzy klienci kompletnie nie szanują sprzedawców

Marta czuje się w markecie jak u siebie. Chociaż klienci są czasem bezlitośni. Nie wszyscy rozumieją, co znaczy praca w handlu. Są święcie przekonani, że sprzedawcy powinni zawsze być na kasie, znać każdą cenę i wszystkie kody na najnowsze produkty. Tymczasem niektóre rzeczy, które mogą nie pasować klientom sklepu, nie są zależne od obsługi:

Pan każe, a ty sługo idź to rób. My naprawdę staramy się wszystkich szybko obsłużyć przy kasie. Kolejki się tworzą, gdy jest za mało pracowników na sali.

Na szczęście klienci potrafią zaskoczyć także pozytywnie. Marta wspomina, że pewnego razu podeszła do niej pewna pani. Powiedziała, że lubi jak jest na zmianie, bo wtedy sklep wygląda pięknie.

W Biedronce znalazła pracę i miłość

Rok temu Biedronka tworzyła kampanię, zachęcającą do pracy w dyskoncie. Firma chciała, żeby wystąpili w niej prawdziwi pracownicy, a nie modele. Szefowie zapytali Martę, czy nie chciałaby zostać jedną z twarzy Biedronki. Nie musiała długo zastanawiać się nad odpowiedzią. Teraz nie żałuje, tym bardziej, że świetnie bawiła się na planie.

Dzięki pracy w Biedronce Marta poznała swojego ukochanego. Daniel przywoził do sklepu pieczywo. Na początku nie zwracał uwagi na dziewczynę i nie był zbyt rozmowny. Dopiero po pół roku przyjechał do sklepu prywatnie i zapytał Martę, czy nie pójdzie z nim na randkę. I tym sposobem są ze sobą już ponad dwa lata.

Historia Marty pokazuje, że pracując w sklepie, nie ma się czego wstydzić. Najważniejsze to mieć pracę, do której idziemy z przyjemnością.

_________________________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować