×

Praca marzeń na Bahamach. Można zarobić 90 tys. funtów

Masz dość wstawania o 6 rano i monotonnej, ośmiogodzinnej pracy za biurkiem, z widokiem na korporacyjne wieżowce? Praca marzeń na Bahamach czeka na parę śmiałków, która chciałaby pomagać w wypełnianiu obowiązków domowych. Czy jest tu jakiś haczyk?

Praca marzeń na Bahamach

Zamożna rodzina szuka pary, która przejmie obowiązki w gospodarstwie domowym. Od razu doprecyzujmy, że chodzi o gospodarstwo domowe, znajdujące się na prywatnej wyspie na Bahamach.

Szefostwo oczekuje doświadczenia w zarządzaniu domem i wypełnianiu domowych obowiązków. Ale bez obaw, jeśli ktoś poczułby się przytłoczony życiem na rajskiej wyspie, zamożna para posiada również własną posiadłość w Naples na Florydzie. Podróżowanie pomiędzy obiema rezydencjami oczywiście wyłącznie prywatnym samolotem.

Jeśli ktoś stwierdzi, że mógłby przyjąć taką ofertę pracy nawet pracując za darmo, spieszymy donieść, że nie musi tego robić. Wynagrodzenie dla zatrudnionej pary szczęśliwców wyniesienie ok. 90 tys. funtów. Ale na tym nie koniec. W ofercie znalazła się również informacja o pakiecie pracowniczym, obejmującym zakwaterowanie, opiekę zdrowotną i dentystyczną.

„Zainteresowane pary zachęcamy do składania CV”

Jeśli ktoś nie czuje się jeszcze dostatecznie przekonany, może zachęcą go atrakcje, z których można korzystać w wolne weekendy. Nurkowanie (nie tylko solo, ale i ze świniami), sporty wodne, spacery wśród palm czy beztroskie wylegiwanie się na plaży. Czy można chcieć czegoś więcej?

Jednak by zbytnio się nie rozmarzyć, warto wspomnieć również o obowiązkach. Zatrudniona para będzie musiała sprzątać i zarządzać posiadłościami na Florydzie i Bahamach. Nic prostszego? Tyle że posiadłość na Bahamach składa się z czterech domów, a każdy z nich ma po cztery sypialnie. A zatem raczej nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Do obowiązków zatrudnionych osób należeć będzie również podróżowanie z rodziną.

Rekrutacją zajmuje się firma Polo&Tweed. Jej przedstawicielka, Lucy Challenger, mówi:

To naprawdę szansa, która zdarza się raz w życiu. (…) Klient ze śmiechem powiedział mi, że kusiło go, by samemu ubiegać się o tę posadę. Nie trzeba chyba dodawać, że jesteśmy zasypywani odpowiedziami, odkąd opublikowaliśmy ofertę pracy na naszej stronie internetowej. Ale nie wybraliśmy jeszcze kandydatów, więc zachęcamy zainteresowane pary do wysyłania CV

– przekonuje rekruterka.

Rodzina liczy, że uda się znaleźć parę chętną do podjęcia długotrwałej współpracy.

Źródła: metro.co.uk
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Pixabay

Może Cię zainteresować