×

Kobieta decyduje się na aborcję jednego z bliźniąt w 20 tygodniu ciąży. Jej decyzja ma poważne konsekwencje

Aborcja to niezwykle kontrowersyjny temat.

Wiele osób krytykuje wybór kobiet, które poddają się aborcji, powołując się na to, że nie mają prawa decydować o odebraniu dziecku życia. Jednak czasami warto się zastanowić, co kieruje kobietami, które podejmują tak straszliwą decyzję. Należy pamiętać, że nie zawsze chodzi o niechciane dziecko czy rozsądny wybór, ale tragedię, której nie jesteśmy nawet w stanie sobie wyobrazić. Oto historia pewnej kobiety:

„Jestem jednym z tych ciał, które pogrążone są w żałobie.

Przez długi czas zmagałam się z zajściem w ciążę. Gy inne metody zawiodły, wraz z mężem zdecydowaliśmy się na podróż do Czech, gdzie za 6 tysięcy dolarów mogliśmy przenieść nasze embriony. Byliśmy podekscytowani i jednocześnie przerażeni, kiedy okazało się, że spodziewamy się bliźniąt. Każde USG uświadamiało nas w tym, jak bardzo jest to realne. Nasze urocze dziewczynki już miały imiona – Olivia i Catherine. Kochaliśmy je tak mocno, że nie byliśmy w stanie sobie wyobrazić, że tak się w ogóle da.

Pamiętam USG w 20 tygodniu ciąży. Cały czas bałam się poronienia, byłam w grupie ryzyka. Po rutynowym badaniu, lekarz potrzebował godziny, by z nami porozmawiać. W końcu powiedział nam, że Catherine ma przepuklinę mózgową (czaszka była otwarta, układ nerwowy nie działał prawidłowo, a mózg wyciekał). Miała również rozszczepione podniebienie. Nie poddaliśmy się.

W ciągu 12 dni odwiedziliśmy innych specjalistów. Wszystkie badania jednak sprowadzały się do tego samego. Nasze dziewczynki były w ogromnym niebezpieczeństwie. Nawet jeśli przeżyłaby poród i wiele operacji, Catherine byłaby niepełnosprawna, być może nawet jak warzywo. Nie mieliśmy pojęcia co, to wszystko oznacza dla Olivii.

Inną opcją była aborcja Catherine. To dawało szansę na bezpieczny rozwój i poród Olivii. Wiedziałam, że mogę stracić obydwie dziewczynki. To nie był łatwy wybór. Miotaliśmy się, nie potrafiliśmy podjąć decyzji. Powiedzieli nam, że obie dziewczynki mogą umrzeć, a nam kończył się czas.

W końcu decyzja zapadła. Lekarz pozwolił nam po raz ostatni zobaczyć Cate i usłyszeć bicie jej serduszka. A później lekarz prowadzący wstrzyknął lek. Po 30 minutach zapadła ogłuszająca cisza, a moje serce pękło na miliony kawałeczków. Jedyną nadzieją było wciąż bijące serce Olivii.

Płakaliśmy. Płakaliśmy po stracie Cate, płakaliśmy o życie Olivii. Byliśmy przerażeni i nie widzieliśmy co robić.

Jesteśmy przykładem późnej aborcji. Kwestia wyboru życia czy śmierci nie jest łatwa. Ludzie twierdzą, że życie naszej córki nie było naszym wyborem, nie liczą się z tym, że mogłaby nie mieć żadnego. Woleliby zobaczyć nasze umierające dzieci, bo „aborcja jest morderstwem”.

Zdecydowaliśmy się na ból i cierpienie dla nas, by ochronić przed tym nasze córki. Odeszła spokojnie, przez nas kochana. Biorąc pod uwagę sytuację, nie mogłabym prosić o nic lepszego. To nie był wybór z rozsądku, kochaliśmy ją, pragnęliśmy jej. Zawsze będzie nas boleć, że Catherine odeszła. Jednak jakość życia jest tak samo ważna jak bijące serce. Kochamy obydwie córki, nawet jeśli tylko jedna z nich jest wśród nas.”

Może Cię zainteresować