×

Rodzina zostaje uwięziona na 11 piętrze podczas pożaru. Kobieta działa szybko, by ocalić bliskich

Gdy w nocy 14 czerwca w londyńskim Grenfell Tower wybuchł pożar, 39-letnia Natasza Elcock, jej partner i 6-letnia córka spali nieświadomi w swoich łóżkach.

Kiedy rodzina zdała sobie sprawę, że budynek stoi w ogniu, natychmiast wezwała straż pożarną. Ratownicy zalecają spokój i zapewniają, że są w drodze. Proszą także, by nie wychodzić z domu.

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152178331413092&set=a.468638953091.252584.538288091&type=3&theater

Natasza i jej partner byli zaniepokojeni, lecz zaufali instrukcjom. Niecierpliwie czekają na rozwój wydarzeń w mieszkaniu na 11 piętrze. Każdy mieszkaniec 24-piętrowego budynku zna przepisy bezpieczeństwa. Dopóki pożar nie szaleje bezpośrednio w mieszkaniach, ogień nie powinien dostać się do środka, więc zaleca się bezwzględne pozostanie w apartamencie.

Budynek został wyposażony w specjalne wyjścia, które umożliwiają ewakuację mieszkańców. Drzwi miały wytrzymać ogień przez 30 minut, jest to wystarczająco dużo czasu, by wszystkich bezpiecznie wyprowadzić z mieszkań.

Jednak 14 czerwca dla wszystkich zasada bezpieczeństwa wydała się śmiertelna. Gdy w budynku szalał pożar, pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo. Grenfell Tower mógł zawalić się w każdej chwili. Wcześniej nie brano pod uwagę takiej opcji. Taki obrót spraw okazał się tragiczny dla wszystkich, którzy pozostali w budynku. Akcja ratunkowa zostaje przerwana.

Po półtorej godziny oczekiwania, rodzina Nataszy dostaje informację, że powinni na własną rękę wydostać się z budynku. Opuszczenie mieszkania jednak okazuje się niemożliwe.

Klamka jest zbyt gorąca i nie ma mowy o otwarciu drzwi. Kobieta jest zdesperowana, ale stara się nie panikować. Rodzina odkręca wszystkie krany w mieszkaniu i pozwala wodzie cieknąć po podłodze. Starają się powstrzymać ogień polewając ściany wodą.

W końcu uświadamiają sobie, że ze śmiertelnej pułapki nie ma wyjścia. Nie wiedzą, czy ktoś przyjdzie im na pomoc. Nie są w stanie dłużej wytrzymać w mieszkaniu. Swoją 6-letnią córkę zawijają w mokry dywan.

W końcu dzieje się cud. Po trzech dramatycznych godzinach zjawia się pomoc. Wyczerpana rodzina zostaje ewakuowana i otrzymuje niezbędną pomoc medyczną.

Cała trójka nawdychała się toksycznych oparów, jednak ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ich koszmar się skończył. Choć stracili cały dobytek życia, w końcu mogą odetchnąć z ulgą – najważniejsze jest to, że żyją. Liczba ofiar pożaru nadal nie jest znana. Do tej pory wiadomo, że życie straciło ponad 30 osób, jednak wiele osób uważa się za zaginione.

Dzięki rozwadze i szybkości działania Nataszy, rodzina była w stanie przetrwać trzy dramatyczne godziny w budynku trawionym przez płomienie. Dzięki temu dotrwali do chwili ratunku.

Może Cię zainteresować