Takie posiłki są w polskich szpitalach. 30% pacjentów jest niedożywionych
Od dawna słyszy się już, że jedzenie w polskich szpitalach nie rozpieszcza. Ludzie chorzy, którym potrzebna jest specjalna troska i opieka, niekiedy jedzą gorzej niż przestępcy w więzieniach! Jak to możliwe?
Jak pokazują statystyki, około 30% pacjentów polskich szpitali jest niedożywiona, co ma wielki wpływ na wyniki i okres leczenia. Wszystko za sprawą przepisów, a raczej ich braku – nie ma żadnych przepisów, które regulowałyby normy żywieniowe w szpitalach. O tym, co jest tam podawane, decyduje dyrektor, a w praktyce firma kateringowa, która dostarcza posiłki.
To się nie mieści w głowie
Pani Anna, która przebywała na położnictwie w poznańskim szpitalu, dostała na śniadanie… spleśniałą kromkę chleba! Niestety, takich przypadków jest znacznie więcej.
Kromka (ewentualnie dwie) najtańszego pieczywa, odrobinka (byle nie za duża) masła, 2 plastry (o dziwo, nie aż takie cieniutkie) szynki i 1/8 kiszonego ogórka. Właśnie tak wygląda przykładowy posiłek w polskim szpitalu. Obiad wcale dużo od tego nie odbiega – niewielka porcja rozwodnionej zupy, pulpety nie wiadomo z czego, ziemniaczana breja i kompot przypominający raczej wodę. Jak żyć?
Dwa lata temu sanepid zbadał 284 szpitale i w 197 stwierdził następujące nieprawidłowości.
Mało urozmaicone śniadania i kolacje, w większości bez dodatku warzyw i owoców, mały udział produktów będących źródłem pełnowartościowego białka zwierzęcego, zbyt wysoka podaż produktów o niskiej wartości odżywczej i wysokiej zawartości tłuszczu, np. parówki, salceson, mortadela, wątrobianka, pasztety, sery topione, niewielki udział ryb, zbyt mała podaż mleka, kasz i pieczywa razowego.