×

Roczna dziewczynka zmarła po tym, jak wykorzystał ją ojciec. Policja uznała to za wypadek

Poppi Worthington z brytyjskiego Barrow miała zaledwie 13 miesięcy, kiedy zmarła w 2012 roku. Do tragedii doszło w nocy, podczas gdy dziewczynka spała z ojcem na parterze domu. Zdania na temat jej śmierci są podzielone. Stróże prawa zignorowali ustalenia patologa i uznali, że dziecko zmarło w skutek nieszczęśliwego wypadku. Wiele wskazuje jednak na to, że rzeczywistość była zupełnie inna.

Przeraźliwy krzyk dziecka

Feralnej nocy matka usłyszała przeraźliwy krzyk córki, który dobiegał z mieszczącego się na parterze pokoju. Kiedy wyszła z sypialni, aby zobaczyć, co się stało, zobaczyła biegnącego po schodach męża Paula. Ku zdziwieniu kobiety, mężczyzna podszedł do całej sytuacji ze stoickim spokojem. Uspokajając żonę powiedział, żeby wróciła do pokoju i położyła się spać. Dodał również, że wyszedł po pieluszkę, aby przebrać dziewczynkę.

Dziewczynka przestała oddychać

Choć wydawać by się mogło, że sytuacja została opanowana, niespełna 15 minut później Poppi znów zaczęła głośno płakać. Tym razem jej przeraźliwy krzyk był jednak zdecydowanie krótszy, aż w końcu ucichł. Po chwili Paul zaczął wzywać żonę jednocześnie oznajmiając jej, że mała nie oddycha.

Dziecko trafiło do szpitala

Rodzice nieprzytomnej dziewczynki zadzwonili po karetkę. W tym samym czasie ojciec rozpoczął akcję reanimacyjną. Niestety Poppi nie udało się uratować. Mała zmarła zaledwie godzinę po tym, jak trafiła do szpitala.

Przerażające wyniki sekcji zwłok

Powód śmierci dziecka stał początkowo pod jednym wielkim znakiem zapytania. Nie obyło się bez sekcji zwłok, podczas której światło dzienne ujrzała wstrząsająca prawda. Otóż dziewczynka była wykorzystywana seksualnie i zmarła w skutek penetracji. Sprawca w tym przypadku mógł być tylko jeden, a mianowicie ojciec Poppi. Jako dowód znaleziono na jego penisie DNA dziecka. Mężczyzna nie przyznał się jednak do winy. Tłumaczył, że poszedł z córką do łazienki, aby zmienić jej pieluszkę i być może to wpłynęło na taki, a nie inny wynik śledztwa.

Mężczyzna wciąż jest na wolności

Od wstrząsającej śmierci Poppi minęło już 6 lat. Policja do tej pory nie zdecydowała się jednak na poprowadzenie śledztwa pod kątem gwałtu i zabójstwa. Nie zabezpieczyli nawet zakrwawionej odzieży tragicznie zmarłej dziewczynki ani laptopa jej ojca. Do sprawy po raz kolejny wrócono po 3 latach, a więc w 2015 roku. Kiedy policja zapytała mężczyznę o sprzęt, z którego korzystał, aby przyjrzeć się mu bliżej, odpowiedział, że sprzedał go jakiś czas temu. Na chwilę obecną stróże nie mają więc żadnych dowodów na oskarżenie i uznanie Paula za winnego śmierci córki.

Podczas ostatniej rozprawy mężczyzna zeznawał przed sądem z wolnej stopy. Odmówił wtedy odpowiedzi na pytania. Czy to nie wydaje się być wystarczająco podejrzane?

Może Cię zainteresować