×

Minister Zdrowia przestrzega przed ponownym zamrożeniem gospodarki. To realne

Wszystko wskazuje na to, że radość Polaków spowodowana otwarciem centrów handlowych szybko może się skończyć. Minister Szumowski ostrzega, że wkrótce może nastąpić ponowne zamrożenie gospodarki.

Czy nastąpi ponowne zamrożenie gospodarki?

Zaledwie od dwóch dni znów działają galerie handlowe, hotele i miejsca noclegowe, ale niewykluczone, że wkrótce znów się to zmieni. Ponieważ, epidemia trwa już długo, a ludzie zmęczeni są siedzeniem w domu, można zaobserwować, że postawy Polaków bardzo się zmieniły. Strach przed zakażeniem jest dziś dużo mniejszy niż na początku epidemii, ponieważ ludzie zdają sobie sprawę, że 14 431 zakażeń w skali całego kraju daje zaledwie 69 zachorowań na milion osób! Nic więc dziwnego, że Polacy zaczęli mniej poważnie traktować chorobę i z wytęsknieniem czekają na ponowne otwarcie restauracji. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski zdaje sobie sprawę z nastrojów panujących w społeczeństwie, dlatego przestrzegł, że jeśli epidemia w kraju się zaostrzy, to konieczne będzie powtórne zamrożenie gospodarki. Zaznaczył, że kluczowa przy podejmowaniu decyzji będzie analiza liczby zachorowań.

Tak jak mówiłem już wielokrotnie, to jest tańczenie na brzytwie. Z jednej strony kryzys epidemiczny, z drugiej strony zapaść gospodarcza. Jedno i drugie jest tragiczne w skutkach.

Nie można wykluczyć, że restrykcje, które zostały zniesione, rząd ponownie nałoży.

Musielibyśmy mieć wzrosty liczby zachorowań powyżej 4 proc. i mniej niż połowę wolnych łóżek i respiratorów wolnych. Wtedy byłby to sygnał bardzo poważny.

Szumowski podkreślił, że to przede wszystkim od Polaków zależy, w jakim tempie będzie się roznosił koronawirus. Zwrócił uwagę na konieczność zachowywania odpowiedniego dystansu w przestrzeni publicznej oraz noszenia maseczek ochronnych.

Takie rozprężenie, jak pójście do galerii, majówka, noszenie maseczki na brodzie, to są niestety sygnały, że takie poczucie wiosny, poczucie słońca, poczucie wolności ogarnęło wszystkich, a przynajmniej większość. A jednak musimy w tym reżimie funkcjonować, a nie w pełnej wolności tak jak kiedyś.

Polacy nie są winni epidemii

Wiele osób mogłoby się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że to od nas zależy tempo rozprzestrzeniania się wirusa, ponieważ ogromna rzesza Polaków od ponad dwóch miesięcy niemal nie wychodzi z domu i nie ma jakiegokolwiek wpływu na epidemię, a mimo to nadal obserwowane są wzrosty ilości zakażeń. Badania potwierdziły, że największymi ośrodkami zakażenia są przychodnie oraz szpitale. Za roznoszenie patogenu odpowiadają przede wszystkim lekarze i pielęgniarki. Swój udział w tworzeniu warunków dla roznoszenia się koronawirusa mają również ekipy sprzątające, które dezynfekując powierzchnie bez należytej staranności sprawiają, że koronawirus jest w stanie dłużej przetrwać i atakować kolejne osoby. Minister Szumowski uważa, że szczyt zachorowań dopiero przed nami.

Wskaźnik zakażeń mamy obecnie na poziomie 1, czyli jedna osoba zakaża jedną osobę. Oznacza to chwiejną równowagę.

Co więcej, Szumowski jest zdania, że to jesienią koronawirus będzie najbardziej niebezpieczny, ponieważ równocześnie rozpocznie się sezon zachorowań na grypę.

To nie oznacza, że wirus zniknie. Koronawirus pozostanie w populacji. Dzisiaj przygotowujemy się do jesieni, bo mogą wybuchnąć dwie epidemie w jednym momencie. Jesieni obawiam się najbardziej.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować