×

Nie żyje Polak z Wielkiej Brytanii. Wpis Krystyny Pawłowicz zdumiewa

Politycy podzieleni śmiercią Polaka w brytyjskim szpitalu rzucają oskarżeniami na Twitterze. Krystyna Pawłowicz pisze o morderstwie polskiego dyplomaty.

Tragiczny wypadek

Tragedia pana Sławomira, mieszkającego od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii, rozpoczęła się 6 listopada 2020 roku. U mężczyzny doszło do trwającego co najmniej 45 minut zatrzymania akcji serca. W wyniku niedotlenienia doszło do rozległego i trwałego uszkodzenia mózgu.

Szpital w Playmouth wystąpił do sądu z wnioskiem o zgodę na odłączenie mężczyzny od aparatury podtrzymującej życie. Zgodę na odłączenie wyraziła najbliższa rodzina: żona pana Sławomira i jego dzieci. Jednak mieszkające w Polsce matka i siostra mężczyzny, a także jego mieszkająca w Wielkiej Brytanii druga siostra i jej córka sprzeciwiły się tej decyzji.

Matka mężczyzny była zdania, że jego stan poprawia się, bo po odłączeniu od aparatury płakał i reagował na głos. Zdjęcia zapłakanego Polaka obiegły polskie media. Jedni byli zdania, że w ten sposób błaga, by nie przedłużać jego cierpienia, inni dostrzegali walkę o życie.

W sprawę zaangażowały się polskie Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Interwencję podjęli: marszałek Sejmu, prezydent i rzecznik praw obywatelskich. Ponieważ brytyjski sąd nie wyrażał zgody na transport pana Sławomira do Polski, przyznano mu paszport dyplomatyczny. Katolicki publicysta, Tomasz Terlikowski oskarżał polityków o podkręcanie histerii, która nie ma nic wspólnego ani z obroną życia, ani z moralnością:

Uporczywa terapia jest złem moralnym – i jest to także jasne nauczanie Kościoła. Od tego rodzaju decyzji – dotyczących pogranicza życia i śmierci, absolutnie kluczowych, a nie będących eutanazją, a pytaniem, czy coś jest uporczywą terapią jest najbliższa rodzina i lekarze. W naszej kulturze oznacza to małżonka i dzieci. Nie rodziców, nie siostrę, a tym bardziej nie polityków czy opinię publiczną, ale małżonka i dzieci. A już pomysł, by człowiekowi, którego mózg – akurat na to wszystko wskazuje – jest martwy, a działa tylko pień mózgu wręczać paszport dyplomatyczny, a potem, wbrew żonie i dzieciom, lekarzom, którzy od początku go leczą transportować do kraju, narażając na niegodną śmierć w czasie transportu jest zwyczajną polityczną hucpą. Z obroną moralności nie ma to nic wspólnego. Niestety.

Politycy podzieleni śmiercią Polaka

Pan Sławomir zmarł nie doczekawszy finału tych politycznych przepychanek. Jego śmierć wywołała lawinę komentarzy. Niezawodna Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego, oskarżyła Brytyjczyków o zamordowanie polskiego dyplomaty. Dodała też:

NIE życzcie dziś 'MIŁEGO DNIA’, bo właśnie w wielkich cierpieniach UMIERA Polak, p. Sławek, mordowany przez bezduszne władze GB, pozbawiany ratunku w szpitalnej celi.

Wprawdzie od kilku miesięcy w polskich szpitalach codziennie umiera kilkuset Polaków z powody Covid-19, ale to nie robi na Pawłowicz specjalnie wielkiego wrażenia. Przejęła się dopiero stanem zdrowia Polaka w brytyjskim szpitalu. Po jego śmierci napisała:

Brak słów na to wszystko… Świeć Panie nad jego duszą, miej litość za Jego udręczone ciało.

Swoje trzy grosze dorzucił prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz:

Zbrodniarze. Po prostu zbrodniarze

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, osobiście zaangażowany w pomysł transportu Polaka w stanie wegetatywnym do ojczyzny, wyznał w Radiu Maryja:

Jestem wstrząśnięty tą tragedią. Mimo że Pana Sławomira nigdy nie spotkałem, to zaangażowałem się w tę sprawę i odczuwam ogromną stratę jak po odejściu bliskiej mi osoby.

Emocje próbuje koić europoseł i były szef MSZ Radosław Sikorski, delikatnie sugerując, by przynajmniej nie nazywać brytyjskich lekarzy zbrodniarzami:

Jestem przekonany, że brytyjska służba zdrowia potraktowała go profesjonalnie i humanitarnie. Wstyd mi za ataki na lekarzy i sędziów, którzy zrobili to, co do nich należy. Te bluzgi nie mają nic wspólnego z patriotyzmem ani, zdaje się, z chrześcijaństwem.

Źródła: www.fakt.pl, wiadomosci.gazeta.pl