Policjanci rozjechali motocyklistę. Tragiczny finał pościgu za 23-latkiem
Policjanci rozjechali motocyklistę. Za brak tablicy rejestracyjnej funkcjonariusze mogli zatrzymać 23-letniego Daniela na stacji benzynowej. Woleli jednak poczekać aż zatankuje i wyjedzie na drogę. Gnali za nim z prędkością 110 km/h, po czym staranowali radiowozem. Chłopak nie miał żadnych szans.
Policyjny pościg
Do szokującego zdarzenia doszło podczas ubiegłorocznej Wielkanocy. 23-letni Daniel Ostaszewski, mieszkaniec Dobrego Miasta w województwie warmińsko-mazurskim korzystając z ładnej pogody postanowił wybrać się na przejażdżkę motocyklem.
Podjechał na stację benzynową, żeby zatankować swoją Yamahę. Tam wypatrzyli go policjanci siedzący w nieoznakowanym aucie marki BMW. Zauważyli, że motocykl nie ma tablicy rejestracyjnej. To przewinienie jest karane mandatem. Jednak policjanci zamiast zatrzymać motocyklistę od razu, woleli poczekać aż zatankuje i ruszy w dalszą drogę. Wtedy ruszyli za nim w pościg, zachęcając się wzajemnie okrzykami:
Dawaj go! Bierz go!
Wszystko zarejestrowała kamera znajdująca się w radiowozie. Na nagraniu widać, jak samochód policyjny gna przez ulice miasta z prędkością 110 km/h, a następnie podąża za motocyklistą leśną drogą.
Policjanci rozjechali motocyklistę
W końcu policjant wjechał w motocylistę, a finał pościgu był tragiczny. Radiowóz bowiem staranował 23-letniego Daniela, łamiąc mu wszystkie kości. Chłopak nie miał żadnych szans. Zginął na miejscu.
Kierujący radiowozem Karol S. usłyszał zarzuty stworzenia zagrożenia podczas pościgu, naruszenia zasad bezpieczeństwa ruchu i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu do 8 lat więzienia. Oskarżony nie przyznaje się do winy i odmawia składania zeznań. Dzisiaj rozpoczyna się jego proces.
Jak komentuje rozgoryczony ojciec Daniela, Zbigniew Ostaszewski:
Za to, co zrobił mojemu synowi, powinien na zawsze pożegnać się z mundurem.