×

Polacy ruszyli w góry. Tak gigantycznych tłumów dawno w Szczyrku nie było!

Polacy ruszyli w góry. Na dolnych stacjach wyciągów w Szczyrku pojawił się zwarty tłum narciarzy, prezentujący luźne podejście do reżimu sanitarnego. Pracownicy wyciągu blokują skipassy osobom bez maseczek. Czy to wystarczy?

Stoki znów otwarte

Rozpoczął się drugi weekend po odblokowaniu decyzją rządu stoków narciarskich i hoteli. Pierwszy, jak wiadomo, miał szczególnie huczny przebieg w Zakopanem, gdzie tłumy turystów szturmowały Krupówki, urządzając tam spontaniczne imprezy ze śpiewem i tańcami.

Minister zdrowia Adam Niedzielski tak się zaniepokoił doniesieniami ze stolicy Tatr, że na ten weekend zapowiedział wzmocnienie kontroli i skierowanie do Zakopanego liczniejszych oddziałów policji. Polaków to nie zniechęciło. Wielu z nich uznało, że skoro Zakopane będzie silniej kontrolowane, to nic nie szkodzi, zawsze przecież można pojechać gdzie indziej.

Jak poinformował Dziennik Zachodni, tłumy narciarzy zaczęły zjeżdżać do Szczyrku, Istebnej, Wisły i Korbielowa już w piątek 19 lutego. Wszyscy chcą poszusować, póki jeszcze jest na czym. Synoptycy bowiem zapowiadają ocieplenie od przyszłego tygodnia.

Jak uspokaja jeden z narciarzy, przyłapany przez dziennikarzy w Beskid Sport Arenie:

Generalnie narciarze zasłaniają usta i nos. Może nie maseczkami, ale na pewno kominiarkami, mają także gogle. Na trasach dystans społeczny jest zachowany. Gorzej z tym dystansem w kolejce do wyciągu. Tutaj bywa różnie. Co dziwne, jest tu mnóstwo dzieci. Przecież nie ma ferii. O tej porze powinny być w szkole.

W ten weekend narciarze pojawili się również w miejscach, które tydzień temu nie cieszyły się wielką popularnością. Jak informuje Dziennik Polski, pod wyciągiem na Jaworzynę Krynicką tworzą się kolejki na godzinę stania.

Polacy ruszyli w góry

Nie znaczy to, że Zakopane całkowicie wypadło z łask. Mimo zapowiadanych kontroli policyjnych, na zakopiance w piątek utworzyły się potężne korki. Z informacji serwisu Booking.com wynika, że na ten weekend w Zakopanem zostało zarezerwowane 96 proc. dostępnych miejsc noclegowych.

Jak komentuje rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek:

Słyszymy od hotelarzy, że mają niemal komplet (czyli zgodnie z reżimem sanitarnym 50 proc. zapełnienia) dlatego należy się przygotować na wzmożony ruch turystów w Zakopanem i okolicach.

Kłopot w tym, że narciarzom czekającym w kolejce pod wyciągami, puszczają nerwy i zapominają o dystansie społecznym. Jak uspokaja Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik Zarządu Wiślańskiego Skipassu, w rzeczywistości nie wygląda to aż tak dramatycznie jak na filmach z kamer monitoringu, które, jego zdaniem, trochę przekłamują sytuację. Zapewnił, że pracownicy wyciągów przypominają narciarzom o konieczności zachowania reżimu sanitarnego, a co bardziej krnąbrnym blokują za karę skipassy.

Burmistrz Szczyrku Andrzej Byrdy dał do zrozumienia, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Zaapelował do narciarzy o to, by myśleli perspektywicznie i nie tylko o sobie:

Jeszcze raz apeluję, bez względu na to, czy ktoś wierzy w COVID-19, czy nie: niech uszanuje innych, którzy chcą wypoczywać i chcą pracować, bo nie chcielibyśmy, żeby to się skończyło na koniec lutego.

Na razie jakoś efektów tego apelu nie widać…

 

 

Źródła: dziennikpolski24.pl, wiadomosci.gazeta.pl
Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować