×

Polacy, którzy uciekli z piekła Wuhan. To koniec koszmaru?

Polacy, którzy uciekli z piekła Wuhan, trafili do szpitala wojskowego we Wrocławiu, w którym przechodzili kwarantannę. Ostatnie tygodnie były dla nich pasmem niekończących się nerwów. Obserwacja zakończyła się we wtorek. To koniec koszmaru ewakuowanych Polaków?

Ewakuacja z prowincji Hubei

Ewakuacja z Wuhan była złożonym, przemyślanym przedsięwzięciem, zarządzonym przez premiera Mateusza Morawieckiego. Sytuację utrudniał fakt, że w Wuhan nie ma naszych służb dyplomatycznych. Nie ma również możliwości wjazdu do miasta, które jest objęte kwarantanną.

Polacy stawili się w wyznaczonym miejscu zbiórki, skąd przewieziono ich na lotnisko. Wśród ewakuowanych było 22 dorosłych i ośmioro dzieci.

Podróż była długa i wyczerpująca – ewakuowani wracali do kraju przez Francję. Stamtąd przetransportowały ich specjalne wojskowe samoloty Polskich Sił Zbrojnych.

Na Polaków czekał oddzielny budynek szpitalny w 4. Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Samolot z ewakuowanymi Polakami na pokładzie na lotnisku wylądował ok. 22.

Polacy, którzy uciekli z piekła Wuhan

Po 12 godzinach podróży, Polaków transportowano z lotniska pod specjalnym nadzorem. Kwarantanna oznaczała przebywanie w odosobnieniu, powtarzane badania, brak możliwości powrotu do domu i… strach. Potęgowany kolejnymi doniesieniami na temat kolejnych zakażonych koronawirusem i wciąż rosnącą liczbą zgonów.

Do objętej kwarantanną części szpitala mogły wejść jedynie osoby, posiadające specjalny identyfikator. Personel medyczny składał się z czterech lekarzy i 11 pielęgniarek.

Dla Polaków ewakuowanych z piekła Wuhan, to były tygodnie pełne nerwów. Ale w końcu zaczęły nadchodzić pierwsze dobre wiadomości.

Polacy zaczęli opuszczać szpital wojskowy we Wrocławiu już we wtorek wieczorem, gdy tylko otrzymali wyniki badań. Są zdrowi!

„Na pewno tam nie wrócimy”

Fakt dotarł do jednej z ewakuowanych Polek – Małgorzaty Chylińskiej, która w Wuhan przebywała razem z trójką dzieci i mężem – Chińczykiem Dejianem Chengiem.

Dejian opowiada:

Żona wyjechała z dziećmi do Wuhan, żeby w miejscowej szkole nauczyły się języka. Niestety, sytuacja w mojej ojczyźnie jest straszna, jak podczas wojny. Martwiłem się o swoją żonę, odchodziłem od zmysłów.

Para ma trójkę małych dzieci, z których najmłodsze ma 3, a najstarsze 9 lat. Podróż była dla nich szczególnie męcząca. Ale ucieczka z piekła Wuhan zakończyła się szczęśliwie. Pani Małgorzata sama zgłosiła się do konsulatu. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby tego nie zrobiła. Kobieta mówi:

Chciałam, żeby dzieci nauczyły się chińskiego, ale już wiem, że to się nie uda. Na pewno tam nie wrócimy, boimy się epidemii. Na szczęście nic mi się nie stało, bo cały czas byłam zamknięta w domu.

Rodzina wróciła do domu w województwie łódzkim, a dzieci pani Małgorzaty i jej męża, będą kontynuować naukę w polskiej szkole.

 

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter.com

Może Cię zainteresować