×

Poćwiartowali i zjedli człowieka. Wcześniej szczątki opiekli nad ogniskiem

Poćwiartowali i zjedli człowieka, którego wcześniej opiekli nad ogniskiem. Akt oskarżenia wpłynął do sądu dopiero po 18 latach.

Horror nad jeziorem Osiek

Do tej makabrycznej zbrodni doszło w 2002 roku, ale dopiero teraz akt oskarżenia przeciwko kanibalom wpłynął do sądu. 44-letni Robert M., 41-letni Rafał O., 50-letni Janusz Sz. i 59-letni Sylwester B. są oskarżeni o zamordowanie i częściowe zjedzenie kolegi Roberta M.

Ofiarę spotkali w smażalni w miejscowości Łasko w województwie zachodniopomorskim. Robert M. nie przepadał akurat za tym znajomym i swoją niechęcią do niego szybko zaraził pozostałych czterech mężczyzn oraz towarzyszącemu im nieżyjącego już Zbigniewa B. W smażalni napili się alkoholu w wystarczającej ilości, by dodał im odwagi w realizacji makabrycznego planu. Porwali nielubianego przed Roberta M. znajomego i wywieźli go nad jezioro Osiek koło miejscowości Ługi w województwie lubuskim.

Jak ustaliła policja w toku trwającego 3 lata śledztwa, po przybyciu na miejsce Robert M. wydał Zbigniewowi B. polecenie zamordowania porwanego mężczyzny, a ten bez namysłu podciął ofierze gardło i obciął głowę. Następnie mężczyźni rozpalili ognisko, upiekli na nim poćwiartowane ciało i częściowo zjedli. Resztę zwłok przewieźli pontonem na środek jeziora i tam zatopili.

 

 

Poćwiartowali i zjedli człowieka

Przypadek sprawił, że śledztwo w ogóle ruszyło. Targany wyrzutami sumienia Zbigniew B. poinformował policję o tym, że nad jeziorem Osiek zostało popełnione okrutne morderstwo. Dostarczył także listę sprawców. Śledztwo utknęło jednak w martwym punkcie, ponieważ nie udało się ustalić, kim była ofiara. Nie znaleziono również zwłok, ale to nie znaczy, że ich tam nie było. Biegli uznali, że prawdopodobnie leżą pod warstwą mułu.

W październiku 2017 r. doszło do zatrzymania Roberta M., Rafała O. i Janusza Sz., a kilka miesięcy później – również Sylwestra B. W areszcie jeden z podejrzanych pochwalił się szczegółami zbrodni koledze z celi. Policji udało się też znaleźć świadka, który widział ćwiartowanie zwłok.

W 2020 roku, po trwającym 3 lata śledztwie, do Sądu Okręgowego w Gorzowie wpłynął akt oskarżenia przeciwko domniemanym mordercom. Jak ujawnia sędzia Lidia Wieliczek, rzeczniczka gorzowskiego sądu okręgowego:

Zostali oskarżeni o zabójstwo człowieka ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, znieważenie i ograbienie zwłok.

Biegli psychiatrzy orzekli, że oskarżeni nie cierpią na zaburzenia psychiczne, w chwili popełnionego czynu znajdowali się w stanie poczytalności, więc mogą odpowiadać za to, co zrobili. Na razie w areszcie przebywa tylko Robert M. Jego koledzy wyszli na wolność za poręczeniem majątkowym. Mają zakaz kontaktowania się między sobą.

Gorzowski Sąd Okręgowy po otrzymaniu aktu oskarżenia, na początku listopada wydał postanowienie, w którym stwierdził niewłaściwość miejscową i podjął decyzję o przekazaniu sprawy do Sądu Okręgowego w Szczecinie. Postanowienie nie jest prawomocne. Jeżeli Sąd Apelacyjny w Szczecinie nie podzieli stanowiska gorzowskiego sądu, proces będzie toczył się w Gorzowie.

Sprawcom grozi dożywocie.

 

 

Źródła: gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl, www.fakt.pl, gs24.pl

Może Cię zainteresować