×

„Po śmierci męża światło w domu migocze.” To dowód na życie pozagrobowe

Od odejścia pana Sebastiana minęło już kilka miesięcy, ale jego żona nadal czuje jego obecność. Wdowa po mężczyźnie interpretuje dziwne zjawiska na swój sposób. Uważa, że to znaki od zmarłego. „Po śmierci męża światło w domu migocze, jakby chciał mi pokazać, że on wciąż żyje”.

Co nas czeka po śmierci?

Każdy z nas choć raz w życiu zastanawiał się nad tym, co wydarzy się po naszej śmierci. Czy po drugiej stronie czeka na nas biblijny raj? Czy może raczej zamienimy się w popularne w filozofii wschodu „fale”? Niezależnie od szerokości geograficznej, we wszystkich narodach istnieje przekonanie o tym, że życie nie kończy się po ziemskiej śmierci, lecz jedynie zmienia formę. Jednymi z najmocniejszych dowodów na to, że światem kieruje tzw. siła wyższa lub Bóg są relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną bądź zaskakujące opowieści o duchach. Do drugiej kategorii zalicza się historia pani Reginy, która po odejściu swojego ukochanego męża, zaczęła doświadczać dziwnych zjawisk. 31-latka opisuje, że ich szczęśliwe życie przerwał nieoczekiwany wypadek samochodowy.

Ogromnie rozpaczałam po śmierci Sebastiana. Przez 6 lat byliśmy wspaniałym małżeństwem. Mieliśmy przed sobą wizję szczęśliwej przyszłości, ale to wszystko prysło jak bańka mydlana. Mąż zginął kilka miesięcy temu w wypadku samochodowym, spowodowanym przez nastolatka. Do dziś nie mogę wybaczyć temu sku*****nowi tego, jak zrujnował mi życie. Proces wciąż się toczy i liczę na to, że ten durny dzieciak trafi za kraty na długie lata. W międzyczasie muszę zmagać się z depresją i… tym co wyprawia się w domu.

Po śmierci męża pani Regina została całkowicie sama. Para nie miała dzieci, dlatego kobieta spędza dni w samotności. Ze względu na zły stan psychiczny, otrzymała zwolnienie zdrowotne z pracy. Starając się odzyskać siły do życia, zauważyła, że w domu mają miejsce niewytłumaczalne zjawiska.

„Po śmierci męża światło w domu migocze”

Pogrążona w żałobie 31-latka stale doznawała dziwnego wrażenia, że w domu przebywa ktoś oprócz niej. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niej, że to jej własny mąż.

Odkąd zmarł mąż, większość czasu spędzam w domu. Nie mam już ochoty na spotkania z przyjaciółkami czy spacery po mieście. Niedługo po śmierci Sebastiana zaczęłam doznawać wrażenia, że cały czas ktoś mi towarzyszy. Czułam, że podczas wykonywania czynności domowych jestem obserwowana. Z czasem zrozumiałam, że musi to być duch mojego zmarłego męża, który nie chce opuścić Ziemi. Ta świadomość przyniosła mi sporą ulgę. Dotarło do mnie, że to absolutna prawda, że nigdy nie umieramy całkowicie.

Wraz z upływem czasu kobieta zaczęła coraz mocniej utwierdzać się w przekonaniu, że towarzyszy jej mąż. W budynku dochodziło do zaskakujących sytuacji. Światło samo się zapalało i gasło, a żarówki migotały w rytmicznym tempie.

Gdy już oswoiłam się z myślą, że Seby nie ma wśród nas, ale żyje w innej rzeczywistości, w domu zaczęło dochodzić do dziwnych zdarzeń. Niekiedy w środku nocy w salonie włącza się światło. Innym razem gaśnie. Często dochodzi do tego, gdy akurat przed położeniem się spać czytam książkę. Światło w domu migocze, jakby chciał mi pokazać, że on wciąż żyje. […] Zorientowałam się, że za „zabawy prądem” musi odpowiadać duch mojego ukochanego. Sebastian z zawodu był przecież elektrykiem!

„Nie boję się śmierci”

Pani Regina posiada wytłumaczenie na to, co dzieje się ze światłem w jej domu. Kobieta porównała godziny, o których dochodzi do zaskakujących zjawisk i doszła do wniosku, że nie może być mowy o przypadku.

Zauważyłam, że nocne włączenia prądu idealnie odpowiadają porze, o której budził się w środku nocy, aby wyjść na papierosa. Zawsze ok. 2:30 udawał się na balkon w salonie i zapalał przy tym światło. A wieczorne wyłączenia prądu? Cóż, przypuszczam, że chce, abym więcej wypoczywała i nie zadręczała się jego śmiercią.

31-latka lepiej znosi żałobę, wiedząc że Sebastian choć w innej formie, to wciąż istnieje. Kobieta z niecierpliwością czeka na ich ponowne spotkanie. 

Dzięki jasnym sygnałom od Seby już nie boję się śmierci. Wiem, że pewnego dnia znów się spotkamy, a nasze wspólne życie rozpocznie się na nowo. Jestem podekscytowana na myśl o tym, ile cudowności czeka nas razem po drugiej stronie.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: www.msn.com
Fotografie: Pixabay, Facebook

Może Cię zainteresować