×

Ten pies miał zostać zabity, a zaraz po tym zjedzony. Gdy go uwolniono, odkryto, że jest wyjątkowy

Mieszaniec o imieniu Cud swoje imię otrzymał nie bez powodu. Był w ciasnej ciężarówce, gdy organizacja praw zwierząt Soi Dog z Phuket w Tajlandii przechwyciła transport i uratowała przed makabrycznym biegiem wydarzeń.

Cud i jego koledzy byli w drodze do restauracji w Wietnamie, gdzie mieli zostać zabici i sprzedani na mięso…

Kiedy wolontariusze znaleźli psiaka, był bez życia. Poobijany, zmęczony ze smutnymi oczami.

Działacze praw zwierząt nie tylko uratowali jedno zwierzę, ale udało im się ocalić ponad 100 przerażonych istot, które miały niedługo zostać sprzedane jak towar. Trafiły w bezpieczne miejsce i czekały na rodziny, które zobaczą w nich przyjaciół, a nie kawałki mięsa.

Pochodząca ze Szkocji 45-letnia Armanda Leask przejęła się losem psa o wdzięcznym imieniu.

Bardzo poruszyła ją cała akcja ratunkowa i postanowiła zaadoptować psa. Czuła, że jego wola walki i to przez co przeszedł, uczynią go idealnym towarzyszem dla jej 6-letniego synka Kyle’a, który cierpi na autyzm. Ma problem z komunikacją i ciężko nawiązuje się z nim jakikolwiek kontakt. Dlatego Armanda była uszczęśliwiona, gdy zobaczyła ich pierwsze spotkanie. Nie mogła ukryć łez. Dwie poszkodowane przez los istoty znalazły wspólny język…

Kiedy Kyle denerwuje się, bo nie może czegoś powiedzieć, Cud kładzie się wtedy koło niego, liże go i przytula się. Widocznie dobrze wie, kiedy musi okazać mu uczucia i pocieszyć. Wiedziałam, że osoby autystyczne mogą rozwijać silną więź ze zwierzętami, ale naprawdę nie przypuszczałam, że to rozwinie się do tego stopnia. Żaden inny pies wcześniej nie złapał z moim dzieckiem takiego kontaktu. Z tego też powodu zgłosiłam moje kochane bratnie dusze do prestiżowego konkursu.

Cud zdobył pierwszą nagrodę w kategorii „Przyjaciele na całe życie”!

Tak naprawdę ludzie nie byli tym zaskoczeni, gdy poznali tę uroczą dwójkę. Cud wygrał prawie 2000 Euro, a Armanda pieniądze przekazała na cele charytatywne dla autystycznych dzieci.

O swoim psie i o tym, jaki ma wpływ na syna, Armanda napisała książkę.

Zrobiła to z kilku powodów. Nie tylko chciała podzielić się tym, jaką piękną przyjaźń widzi każdego dnia. Chciała także nagłośnić sprawę tego, jak traktowane są nadal zwierzęta na świecie. Mimo tego, że istnieje tyle organizacji, problem sprzedaży zwierząt na mięso jest cały czas aktualny. Chciała, aby ta historia trafiła do opinii publicznej i aby ludzie zaczęli żywo reagować.

Może Cię zainteresować