×

„Twoje nieszczepione dziecko może zabić inne”. Pielęgniarka ostro o niesczepieniu dzieci

Temat szczepień dzieci wzbudza kontrowersje i dzieli ludzi. Dla jednych zrozumiałe jest to, że maleństwo powinno być zaszczepione, a inni wręcz nie wyobrażają sobie sytuacji, że mogliby coś takiego zrobić.

Ciężko obiektywnie uznać, kto ma rację, ponieważ każdy będzie bronić swojego zdania i argumentować to tak, aby przekonać, że dana droga jest zdrowsza dla dziecka

Do redakcji papilot.pl w kwestii szczepień napisała pani Iwona, która jest pielęgniarką na onkologii. Podzieliła się swoim zdaniem na temat dzieci, które nie są szczepione.

Newborn baby

„Mam wrażenie, że dyskusja z antyszczepionkowcami nie ma większego sensu. Wymyślanie kolejnych logicznych argumentów też nie przynosi efektów”

Wypowiedzi największych autorytetów, lekarzy, rodziców, chorych dzieci – nikogo z tych ludzi to nie interesuje. Oni są już przekonani i swoje poglądy opierają nie na wiedzy, a wierze. Wszystko opiera się na wielkim spisku, którego jeszcze nikt nie udowodnił. Ale hasła w stylu „koncerny medyczne chcą nas wytruć, to ich sposób na depopulację planety” padają na podatny grunt. Jak się czegoś nie rozumie, to zawsze można szukać dziury w całym. Wystarczy spojrzeć na toczącą się w Internecie dyskusję.

Spotykasz antyszczepionkowca, szybko obalasz jego mądrości i… dowiadujesz się, że jesteś pożytecznym idiotą broniącym zbrodniczego układu. Do tych ludzi argumenty nie docierają.

Bardzo podoba mi się zmiana narracji przeciwników tego ruchu. Nazywanie wrogów szczepień proepidemikami to mówienie wprost, do czego może to doprowadzić. Ale znowu – oni nie widzą problemu. Coraz więcej zachorowań na odrę to bzdura, bo szczepionkom kończy się data ważności i koncerny muszą je sprzedać. Powtarzają to jak mantrę, choć nie mają zielonego pojęcia o lekach i systemie szczepień.

Dlatego ja nie mam nikogo zamiaru straszyć, że w ten sposób może zabić swoje dziecko. Ten argument jest widocznie zbyt abstrakcyjny i nie działa. Ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że twoje nieszczepione dziecko może zabić inne. To nie propaganda, ani mit. Widzę to na własne oczy pracując jako pielęgniarka na dziecięcej onkologii

„Nie, nie twierdzę, że brak szczepionek powoduje raka. Ale na pewno nie pomaga w walce z chorobami nowotworowymi”

Zwłaszcza u najmłodszych, których odporność i tak jest już na granicy wytrzymałości. Takie maluchy leczone są operacyjnie, przyjmują chemioterapię, stosuje się u nich też radioterapię. Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie jest to obciążenie dla wątłego organizmu kilkulatka. Wielu pacjentów z powodu choroby nie może być zaszczepionych w odpowiednim momencie.

I nie byłby to aż taki problem, gdyby zdrowi przestrzegali kalendarza szczepień, zamiast słuchać proepidemików. W tym momencie upada największy mit. Tacy ludzie twierdzą, że skoro inni się szczepią, to oni nie są dla nich zagrożeniem. Widzę to na swoim oddziale. Dzieci umierające na choroby zakaźne i ich powikłania, choć była szansa pokonać u nich raka

NewBorn

„Taki maluch nie musi mieć bezpośredniego kontaktu z zakażonym. To się roznosi wyjątkowo szybko i skutecznie. Zarażamy się jeden od drugiego”

Dla mnie to ogromny dramat. Przez długie miesiące walczymy o życie dziecka, a ono przegrywa. Nie tylko z powodu nowotworu. Zabija je osłabiona odporność i poboczne choroby, których już dawno powinno w Polsce nie być. Ale są właśnie dzięki fanom teorii spiskowych. Czy to ich przekona? Jeśli choć jeden rodzic się zreflektuje, to i tak uznam to za sukces.

Wśród nich panuje przekonanie, że jak nie szczepię dziecka, to jest tylko moja i jego sprawa. No to zapraszam na onkologię, żeby zobaczyć efekty uboczne. Maluchy konające z powodu nieodpowiedzialności niektórych dorosłych to fakt. Znam je. A raczej znałam, bo wielu nie ma już wśród nas.

Potwierdzają to słowa innej pielęgniarki, chyba ze Stanów Zjednoczonych, której wpis ostatnio przeczytałam. To ona zainspirowała mnie do zabrania głosu. Jak widać – wcale sobie tego nie wymyśliłam

Może Cię zainteresować