×

Pedofil udawał wolontariusza. Molestował dziewczynkę chorą na raka

W marcu 2018 roku policja aresztowała Sebastiana L. za dokonanie obrzydliwego przestępstwa. Pedofil udawał wolontariusza i przyjaciela rodziny, żeby wykorzystać seksualnie dziecko chore na raka. Kara za to odrażające przestępstwo? 3,5 roku więzienia. Teraz sprawa ponownie trafiła do sądu.

Pedofil udawał wolontariusza

„Przyjaciel, dobra dusza” – tak mówiła o nim matka 7-letniej Zuzi, chorej na białaczkę.

Sebastian L. działał książkowo, w przemyślany i podstępny sposób. Najpierw zbliżył się do rodziny dziewczynki, dotkniętej okrutną chorobą. Zależało mu na tym, aby zdobyć zaufanie dziecka i rodziców. Opowiadał o tym, że sam kiedyś przeszedł chorobę i wie, jak trudno walczyć o zdrowie. Był wolontariuszem, oparciem, przyjacielem i powiernikiem. Ale nie robił tego bezinteresownie. W jego głowie roił się chory plan.

Sebastian już wtedy był jak członek naszej rodziny, pomagał w zakupach, spędzał u córki w szpitalu mnóstwo czasu, towarzyszył jej każdego dnia

– cytował matkę dziewczynki dziennik „Polska the Times”.

Gdy po ciężkich przeszczepie szpiku kostnego dziewczynka wróciła do domu, Sebastian L. nie przestawał jej odwiedzać. Dopiero to dało matce 7-latki do myślenia.

Matka zorientowała się dopiero po 2 latach

Sebastian L. sądził, że zyskał sobie sympatię i zaufanie rodziców dziecka na tyle, że może bezkarnie przystąpić do realizacji swojego obrzydliwego planu. Nie tylko często odwiedzał rodzinę, ale i nalegał, żeby zostać z dziewczynką sam na sam. Dopiero to wzbudziło podejrzenia kobiety.

Tłumaczę sobie, że byłam w stresie, w najtrudniejszych chwilach brałam leki uspokajające, bałam się o życie córki, nie wiedziałam, co będzie dalej, czułam się bezsilna i samotna. Dopiero po powrocie do domu przejrzałam na oczy (…) Sebastian bardzo starał się spędzać czas sam na sam z Zuzią. Przyjeżdżał zazwyczaj wtedy, kiedy starsza córka była w szkole. W pewnym momencie z przerażeniem zauważyłam, że namawia Zuzię na pójście do jej pokoju. Kazałam jej zostać w salonie.

– opowiadała matka dziewczynki.

W końcu zdesperowana kobieta zdecydowała, że zablefuje, by dowiedzieć się prawdy. Chociaż nie przyłapała Sebastiana L. na gorącym uczynku, oznajmiła mu, że o wszystkim wie. Ponoć wtedy mężczyzna miał się przyznać do tego, co robił.

Prokuratura nie zgadza się na tak niski wyrok

Pedofil nie tylko dopuścił się molestowania chorej na raka dziewczynki, ale i bez skrupułów jej groził. Dotykał dziecko w miejscach intymnych, a potem zastraszał Zuzię, mówiąc, że jeśli komukolwiek o tym powie, trafi do domu dziecka, a jej rodzice będą mieć kłopoty, może nawet pójdą do więzienia.

Co więcej, okazało się, że za podobne przestępstwo Sebastiana L. skazano już w 2010 roku. Wtedy otrzymał wyrok w zawieszeniu, co pozwoliło mu opracować perfidny plan skrzywdzenia kilkuletniego, chorego na białaczkę dziecka.

W 2018 roku, prokurator postawił oskarżonemu zarzut doprowadzenia małoletniej do innych czynności seksualnych. Tym razem sąd skazał pedofila na 3,5 roku pozbawienia wolności. Ponadto Sebastian L. ma zakaz zbliżania się do skrzywdzonej dziewczynki, nie będzie mógł wykonywać działalności związanej z wychowywaniem czy edukacją małoletnich przez 10 lat oraz musi zapłacić skrzywdzonemu dziecku 10 tys. zł. Ale czy to wystarczająca kara dla kogoś, kto molestował 7-latkę, gdy walczyła o życie?

Zdaniem prokuratora, odpowiedź na to pytanie brzmi: nie. Złożono apelację, a Sąd Okręgowy przychylił się do wniosku prokuratury i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Oznacza to, że proces pedofila rozpocznie się na nowo.

 

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Fotografie: Twitter, www.piqsels.com

Może Cię zainteresować