×

Patrycja z Sieniawy Żarskiej została zamordowana. Na jaw wychodzą nowe fakty

25-letnia Patrycja z Sieniawy Żarskiej została brutalnie zamordowana przez byłego partnera. Dramatyczne nagrania rzucają nowe światło na tę sprawę. Czy można było uniknąć tragedii?

Patrycja z Sieniawy Żarskiej została zamordowana

W Sieniawie Żarskiej (woj. lubuskie) doszło do zbrodni, która wstrząsnęła lokalnym społeczeństwem. Przypomnijmy, ciało Patrycji K. znaleziono w jej mieszkaniu w nocy z 3 na 4 stycznia 2021 roku. 25-letnia kobieta była matką kilkuletniego chłopca. Na jej ciele znajdowały się rany kłute.

O zbrodnię podejrzewano jej byłego partnera – 27-letniego Wojciecha P. Według lokalnych mediów, po dokonaniu zbrodni mężczyzna miał odwieźć dziecko kobiety do babci. Zostawił także list, w którym przyznał się do morderstwa.

Policja poszukiwała oprawcę przez kilka dni. 6 stycznia jego ciało znaleziono pod Bolesławcem. Wszystko wskazuje na to, że popełnił samobójstwo. W związku ze śmiercią podejrzanego, śledztwo w sprawie zabójstwa Patrycji K. zostało umorzone.

Jednakże trzy tygodnie od tej potwornej zbrodni na jaw wychodzą nowe fakty. Okazuje się, że można było uniknąć tej tragedii.

Groził, że nie zobaczy syna

W środę (20 stycznia) w programie „Uwaga! TVN” ujawniono nagrania, które rzucają nowe światło na zabójstwo Patrycji K. 25-latka opowiada w nich o dramatycznych wydarzeniach, do jakich miało dojść na kilka dni przed jej śmiercią, 25 grudnia.

Oliwia Klimas, kuzynka dziewczyny, otrzymała niepokojący telefon od kobiety. Słyszymy w nim o pierwszej próbie zabójstwa:

Ja myślałam wczoraj, że ja zginę. Rozumiesz, że ja myślałam, że ja zginę. K… wywiózł mnie do lasu i kazał mi wysiadać z auta (…) i nóż wyciąga. A ja na początku się śmiałam „Co ty odp…” mówię do niego. A on miał normalnie psychozę w oczach. (…) Pamiętam tylko jak mnie dusi. Dusi, dusi, dusi. Nie wiem, ile to trwało, może z minutę. Wiem, że nie mogłam złapać oddechu. To jest coś niesamowitego, nie możesz złapać oddechu i nagle czarno robi ci się przed oczami, ale nie czujesz bólu, nic nie czujesz.

Patrycja K. straciła wówczas przytomność i jej oprawca – Wojciech P. – zawiózł ją do szpitala. Lekarze zaniepokojeni stanem kobiety wezwali policję, jednak nie podjęto żadnych czynności w tej sprawie. Jak wyjaśniał Grzegorz Maludy, rzecznik lubuskiej policji w „Uwadze!”:

Ze strony osoby, potencjalnie przynajmniej pokrzywdzonej, usłyszeli [policjanci – przyp. red.] jasną deklarację, że nie żąda ona żadnej pomocy ze strony policjantów i nie chce ścigania osoby, która według wiedzy wstępnej, mogła dokonać pobicia 25 – letniej Patrycji.

Kuzynka 25-latki, która ujawniła nagrania, do dzisiaj nie może sobie wybaczyć, że nikomu o tym zdarzeniu nie powiedziała:

Ona prosiła, błagała, żeby nikomu nic nie mówić. Wojtek zagroził jej, że nigdy nie zobaczy syna, jeśli sprawa wyjdzie na jaw. Ona bała się o siebie i dziecko. Oficjalnie nie byli ze sobą od 20 grudnia. Kiedy dowiedział się, że pisze z innym mężczyzną, to było 2 stycznia, wyprowadził się. Ale nie oddał jej kluczy, a następnego dnia Patrycja już nie żyła.

Rodzinna tragedia

Tomasz Klimas, ojciec kobiety, po rozwodzie na stałe zamieszkał w Belgii. Nie wiedział o groźbach pod adresem córki, a dramatyczne nagrania usłyszał dopiero po jej śmierci:

Po tych nagraniach, które usłyszałem nie rozumiem, dlaczego była żona do mnie nie zadzwoniła. Dlaczego nikt nie zadzwonił do mojej mamy. Mam pretensje do siebie, że byłem ojcem na odległość, a nie przyjacielem. Przyjacielowi mówi się wszystko. Można było tego uniknąć.

Z ujawnionych nagrań wynika, że 25-latkę do pozostania w związku z Wojciechem, namawiała jej mama. W programie pani Ewa tłumaczyła się, że gdyby wtedy wiedziała, do czego zdolny jest były partner córki, zrobiłaby wszystko, by tego uniknąć:

Mam wyrwane serce, Patrycja to było moje największe szczęście, nie mogę tego przeżyć. Znałam go osiem lat i nigdy bym nie powiedziała, że jest do czegoś takiego zdolny. Najtrudniejsze jest to, że mój wnuk, ich dziecko żyje teraz bez rodziców. Chciałabym, żeby to ucichło, żeby nikt tego nie rozdrapywał, to tragedia dwóch rodzin.

Synem Patrycji i Wojciecha zajmują się teraz dziadkowie.

Źródła: gazetalubuska.pl, www.wprost.pl, player.pl
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Facebook

Może Cię zainteresować