×

Upozorował własną śmierć. Gdy żona dowiedziała się, że nie żyje, podjęła straszną decyzję

Wielu ludzi na całym świecie dopuszcza się kłamstwa. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, jak poważne konsekwencje może nieść za sobą niemówienie prawdy. Przekonał się o tym pewien mężczyzna z Chin, na co dzień w miejscowości Langtang.

Zaginięcie mężczyzny

Koszmar rozpoczął się 7 września bieżącego roku. To właśnie wtedy 34-letni mężczyzna, He, wyszedł z domu i dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Nikt nie wiedział, co się z nim stało ani gdzie go szukać. W konsekwencji zaniepokojeni bliscy zgłosili zaginięcie na policję, która natychmiast rozpoczęła poszukiwania mężczyzny.

Czyżby najgorsze przewidywania się sprawdziły?

Na pierwszy trop wpadli już 12 września. Odnaleźli wtedy bowiem samochód wypożyczony wcześniej przez 34-latka. Pojazd był zaparkowany blisko rzeki, co dla wielu osób było jednoznaczne z tym, że ciało mężczyzny leży gdzieś na dnie. I choć go nie odnaleziono, oficjalnie uznano, że już nie żyje.

Wstrząsająca informacja przerosła żonę mężczyzny

Informację o śmierci 34-latka bardzo przeżyła jego żona, 31-letnia Dai. Wiadomość do tego stopnia wstrząsnęła kobietą, że postanowiła odebrać życie swoim dzieciom – 3-letniej córeczce i 4-letniemu synkowi – a następnie sobie. Zwłoki całej trójki zostały wyłowione ze stawu w pobliżu Langtang w dniu 11 października.

List pożegnalny

Dai pozostawiła po sobie list pożegnalny, z którego jednoznacznie wynikało, że „pragnęła, by jej rodzina była razem”. Umożliwić jej to miało popełnienie samobójstwa i morderstwo własnych dzieci.

Chciałam odejść sama, ale pomyślałam, że moje dzieci będą cierpieć po śmierci obojga rodziców. Postanowiłam więc, że zabiorę je ze sobą – czytamy w liście

Kiedy informacja o śmierci kobiety i jej dzieci ujrzała światło dzienne, służby postanowili przyjrzeć się bliżej rodzinie Dai. Okazało się, że Chinka w młodości także straciła swoich rodziców. Czyżby miało to również jakiś wpływ na jej zachowanie?

Tego nikt się nie spodziewał

12 października, a więc dzień po wyłowieniu ciał kobiety i jej dzieci, stało się coś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć. Na policję zgłosił się bowiem mąż zmarłej 31-latki i ojciec dzieci, które odeszły razem z matką. Jak to możliwe? Okazało się, że He najzwyczajniej w świecie upozorował własną śmierć, aby wyłudzić od ubezpieczyciela milion juanów – ponad 500 tysięcy złotych.

W razie śmierci pieniądze miały trafić do jego żony. Zapomniał jednak o najważniejszym, a mianowicie o poinformowaniu ukochanej o swoim szalonym pomyśle. Teraz było na to już za późno.

 2 days later, the woman came to the police station to commit suicide.

Pieniądze miały zostać przeznaczone na pokrycie kosztów leczenia córki

Kiedy Chińczyk dowiedział się, że jego żona i dzieci nie żyją, nie mógł się z tym pogodzić. Płakał i krzyczał z niedowierzaniem, bo, jak sam twierdzi, miał dobre intencje. Zarobione z oszustwa pieniądze miały pokryć koszt leczenia 3-letniej córki – dziewczynka cierpiała na padaczkę.

Na chwilę obecną nie wiadomo, jak potoczą się losy mężczyzny

*Zdjęcie główne ma charakter poglądowy

Może Cię zainteresować