×

Siostra nożownika z Zakopanego ostrzegała policję. „To oni spowodowali tę tragedię”

Do tragedii doszło w czwartek przed południem przy ul. Smrekowej w Zakopanem. 30-letni mężczyzna wtargnął do domu dwóch starszych pań i zaatakował je nożem. Jedna z nich zmarła, druga przebywa w szpitalu. Jak się później okazało, siostra napastnika ostrzegała policję przed swoim chorym psychicznie bratem.

Zakopiański dramat

Kilkanaście godzin przed brutalnym napadem na dwie kobiety przez Andrzeja Ł., jego siostra szukała pomocy. Dzwoniła dwukrotnie zarówno na policję, jak i na pogotowie. Informowała, że brat „stracił kontakt z rzeczywistością i jest w psychozie”.

Dzień wcześniej był na mszy wieczornej i zachowywał się skandalicznie. Dzwonili do mnie sąsiedzi – wyjaśnia kobieta

Nikt jej nie pomógł

Siostra napastnika prosiła o wzmożenie patroli. Zgłaszała też na pogotowiu, że brat od dawna leczy się psychiatrycznie, a ostatnio jego stan się pogorszył.

Mówiłam, że mogą wydarzyć się różne rzeczy i prosiłam o wzmożenie patroli, ale nie zrobiono niczego. Na pogotowiu to samo. Nikt nie udzielił mi pomocy. Powiedzieli, że jeżeli brat nie jest agresywny, to nie są w stanie zrobić nic. Żałuję, że ja nie powiedziałam, że zostałam pobita, bo wtedy może by przyjechali

Kobieta uważa, że „to oni spowodowali tę tragedię”.

Policja potwierdza to zgłoszenie

Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji potwierdza, że siostra Andrzeja Ł. dopytywała, co ma zrobić z bratem.

Faktycznie siostra sprawcy pytała policję, jak ma postąpić wobec brata, który, nie informując nikogo, wyszedł z domu. Policjant dyżurny, który z nią rozmawiał, udzielił informacji, w jaki sposób może uzyskać pomoc. Gdyby osoba była niebezpieczna dla domowników, wówczas interwencja byłaby natychmiastowa. W przypadku, gdy osoba była pobudzona, ale nie sprawiała nikomu krzywdy, nie będzie interwencji – tłumaczył Wieczorek

Według funkcjonariuszy, nie istniało realne zagrożenie

Policjant wyjaśnił, że służby działają tylko wtedy, gdy ktoś stwarza realne zagrożenie dla otoczenia.

W tym przypadku zgłoszenie dotyczyło pobudzonej osoby, która nie robiła nikomu krzywdy. Mężczyzna samowolnie oddalił się z domu, a po powrocie zażył lekarstwa – mówił rzecznik

Przypomnijmy…

W ubiegły czwartek ok. godziny 10:15, Andrzej Ł. pojawił się przed jednym z zakopiańskich domów, gdzie mieszkały dwie siostry. Początkowo mężczyzna rzucał kamieniami w okna budynku. Jednak o tym fakcie kobiety poinformowały policję.

Jedna kobieta została zamordowana, druga poważnie ranna

Zaledwie kilkadziesiąt sekund później, jedna z sióstr ponownie zadzwoniła na policję, ale dyżurny usłyszał w słuchawce już tylko krzyki. Na miejsce wysłano policjantów, którzy ujęli agresywnego napastnika.

Okazało się, że 30-latek ranił poważnie nożem obie kobiety. 72-latka zmarła w szpitalu, a jej starsza siostra jest w ciężkim, ale stabilnym stanie.

Nożownik przyznał się do winy, ale nie umiał powiedzieć, dlaczego zaatakował…

Może Cię zainteresować