×

Co ludzie zostawiają w oknie życia? „Nie ma poszanowania dla takiego miejsca”

Co ludzie zostawiają w oknie życia? Siostry boromeuszki z Wrocławia mają już dość. Nie rozumieją, dlatego nie ma poszanowania nawet dla takiego miejsca. Okno życia, które mają pod opieką zakonnice, skupia uwagę pijanych żartownisiów, a to przecież odstrasza potencjalne matki, które chciałyby oddać dziecko w bezpieczne ręce.

Kradzieże w oknie życia we Wrocławiu

Siostry boromeuszki, które postanowiły przerwać milczenie, mają pod opieką okno życia zlokalizowane przy ul. Rydygiera 22-28 we Wrocławiu. Są załamane, bo miejsce, dzięki któremu udało się uratować wiele dzieci, jest coraz częściej okradane i niszczone.

Sprawa jest o tyle bulwersująca, że chodzi o wybryki pijanych studentów, a nie kogoś, kto akurat bardzo potrzebował materaca czy łóżeczka dla niemowlęcia.

W ciągu tygodnia zdarza się kilka aktów kradzieży. Zabierają materace, śpiworki. W tamtym tygodniu chłopak wyciągnął całe łóżeczko, taką wanienkę. Pewnie dla zabawy. Potem zostawił ją na chodniku. A to wszystko kosztuje. Taka wanienka ponad 500 złotych. Ciężko też kupić odpowiednio dopasowane do okna rzeczy. Muszą mieć odpowiedni wymiar, a okno życia powinno ciągle funkcjonować

– opowiada siostra Macieja Miozga, cytowana przez „Gazetę Wrocławską”.

Co ludzie zostawiają w oknie życia?

Wrocławskie okno życia funkcjonuje od 13 lat. W tym czasie trafiło do niego 18 dzieci, którym później odnaleziono nowe rodziny. Ostatnio jednak zakonnice zamiast niemowlaków znajdują w środku śmieci, np. butelki po piwie albo… pijanych imprezowiczów.

Najczęściej okna życia są dewastowane przez studentów, którzy będąc pod wpływem alkoholu, robią sobie głupie żarty. Uruchamiają alarm w środku nocy albo nawet wchodzą do środka, by zrobić sobie selfie. Tak też było w przypadku nietrzeźwej 20-latki, która zatrzasnęła się w oknie życia. Młoda kobieta zniszczyła cały sprzęt i ubrudziła butami ściany. Straty oszacowano na ponad 500 zł.

Przedtem nie było kradzieży i wchodzenia do środka. Nie rozumiem kompletnie takich żartów dorosłych przecież ludzi. Gdy coś zniszczą, ciężko nam tak szybko wyremontować to miejsce, które musi być czynne cały czas. Nawet dla takiego miejsca nie ma poszanowania

– żali się siostra boromeuszka.

Okno życia w swojej istocie ma gwarantować anonimowość matce, która postanowi zostawić w nim swoje dziecko. Nie można zatem w pobliżu zainstalować kamer monitoringu, a to utrudnia walkę z wandalami.

W związku z powyższą, przykrą sytuacją, poniżej publikujemy apel sióstr boromeuszek, który nagłośniła „Gazeta Wrocławska”:

Siostry boromeuszki proszą wobec takich sytuacji o pomoc. Jeśli ktoś chce i ma do oddania rożek po swoim dziecku, materacyk do łóżeczka, które znajduje się w oknie życia (wanienka do medycznego łóżeczka noworodkowego), kokon niemowlęcy lub inny becik, może dostarczyć opisywane wyżej rzeczy na portiernię przy ul. Rydygiera 22-28 (dawny szpital). Codziennie do godz. 20.

Źródła: wiadomosci.wp.pl, gazetawroclawska.pl
Fotografie: Google Maps, Youtube (miniatura wpisu), Maps Google, www.youtube.com

Może Cię zainteresować