×

12-latka przygniótł dmuchany zamek. Jego zmiażdżone ciało wydobyli ratownicy

Borya Rudakov świętował ostatni dzień szkoły, kiedy doszło do tragicznego wypadku. Uczeń zginął od straszliwych obrażeń po tym, jak został zmiażdżony przez dmuchany zamek, który przechylił się przez nagły podmuch silnego wiatru. Do tragedii doszło w Kazachstanie.

12-latek świętował koniec roku szkolnego w mieście Karaganda w centralnym regionie Karagandy w Kazachstanie

Razem z mamą wybrał się do parku, aby skorzystać z wolnego czasu. Akurat trafili na rozstawiony dmuchany zamek. Borya bardzo chciał się na nim pobawić. Mama się zgodziła. Inne dzieci także korzystały z tej atrakcji i absolutnie nikt nie spodziewał się, że dojdzie do takiego dramatu. Matki cieszyły się, że ich dzieci wesoło się ze sobą bawią…

Nagle ogromne urządzenie spadło na chłopca i zmiażdżyło go

Chłopiec w jednej chwili zniknął pod ogromnym materiałem. Nikt nawet nie widział go w chwili, gdy doszło do zawalenie urządzenia. To trwało dosłownie sekundy. Został później znaleziony pod nadmuchiwanym zamkiem. Świadkowie opisują, że widok był tragiczny. Chłopiec nie tylko był zmiażdżony, ale miał oderwane ramię. Pogotowie przybyło cztery minuty po tragedii i nie byli w stanie uratować 12-latka. Potwierdzili tylko jego śmierć.

Nie był jedyną ofiarą

Wśród innych ofiar była 7-letnia uczennica i 15-letni chłopiec, uczeń szkoły średniej. Zostali przewiezieni na oddział intensywnej terapii w krytycznym stanie i oboje walczą o życie. U dziewczynki zdiagnozowano uraz głowy, uraz brzucha i złamane żebra. Nastolatek doznał złamań ręki i nogi, urazu głowy i urazu klatki piersiowej. Ich stan jest poważny.

Wstępne dochodzenie wykazało, że nadmuchiwany zamek został zainstalowany z naruszeniem zasad bezpieczeństwa. Tragedia spowodowała ogromne oburzenie opinii publicznej z powodu wielu osób domagających się kary dla osób odpowiedzialnych za śmierć 12-latka. Gniew ludzi wzrósł jeszcze bardziej, gdy dowiedzieli się, że urządzenie zostało zainstalowane nielegalnie w parku.

Okazało się, że dmuchany zamek należał do 40-letniego Erlana Rakisheva, który od 19 lat kieruje miejscową strażą pożarną. Po wypadku okazało się, że Rakishev „zrezygnował ze stanowiska na własną prośbę”. Mężczyzna został aresztowany.

Policja wydała zarzuty przeciwko Rakishevowi w sprawie świadczenia usług, które nie spełniają wymogów bezpieczeństwa, co spowodowało śmierć osoby i obrażenia innych dzieci

Jeżeli zostanie uznany za winnego, grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. Szef zarządzania rekreacją i parkami miejskimi, Rustam Kodebaev, podobno powiedział, że „dmuchany zamek został potajemnie zainstalowany na terenie parku”. Miał tak powiedzieć podczas oficjalnego spotkania władz miasta po tragedii.

Borya Rudakov był wychowywany przez matkę i babcię po śmierci ojca pięć lat temu. Kobiety wspierały się w tych ciężkich chwilach.

Wyrazy współczucia dla najbliższych…

Może Cię zainteresować