×

Pożar domu w Zalesewie. U 9-latka odkryto przerażające obrażenia

Po ugaszeniu pożaru domu w Zalesewie odnaleziono ciała małżeństwa i dwojga dzieci. Sekcja zwłok polsko-niemieckiej rodziny przynosi nowe tragiczne fakty. Ofiara pożaru zginęła od licznych ciosów zadanych w głowę. Co naprawdę wydarzyło się tej koszmarnej nocy?

Ofiara pożaru zginęła od ciosów w głowę

11 października 8 zastępów straży pożarnej walczyło z pożarem, który wybuchł w domu jednorodzinnym w Zalesewie pod Poznaniem. Podczas gaszenia ognia strażacy natknęli się na dwa ciała. Kolejne dwa zostały odnalezione w trakcie przeszukania pogorzeliska. Według początkowych podejrzeń prokuratury mogło dojść do zabójstwa albo samobójstwa rozszerzonego, a pożar miał być tylko przykrywką dla tragiczniej zbrodni. Niestety ta teza się potwierdziła.

Zwłoki 9-latka były w lepszym stanie i udało sie przeprowadzić sekcję, która wykazała, że ofiara pożaru zginęła od ciosów zadanych w głowę. Chłopiec miał liczne obrażenia czaszkowo-mózgowe. Rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak przekazał:

Obrażenia powstały z kolei w wyniku licznych ciosów zadanych w obrębie głowy i twarzy narzędziem o tępych krawędziach (mógł to być na przykład młotek)

Prokurator oświadczył, że chłopca zamordowano, gdyż niemożliwe jest, aby 9-latek sam dokonał takich obrażeń. Niestety
na wiele pytań nie udało się do tej pory odpowiedzieć. Ciała pozostałych członków rodziny w znacznym stopniu uległy zwęgleniu, co uniemożliwia przeprowadzenie sekcji zwłok.

Ciała pozostałych członków rodziny, w szczególności matki i córki mają liczne obrażenia, przede wszystkim termiczne, zostały też częściowo zwęglone, więc jednoznacznie nie można określić, jaka była przyczyna ich śmierci. Biegli zdecydowali się na wykonanie dodatkowych badań, które dadzą odpowiedź na pytanie o przyczynę zgonu

– dodał rzecznik prokuratury.

Na dzień dzisiejszy śledczy mają dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakłada, że za zbrodnię odpowiada jeden z domowników, druga zaś przypuszcza udział osób trzecich. Niestety do momentu wyników badań nic nie przesądza o tym, co tak naprawdę wydarzyło się w domu w Zalesewie.

Na pozór zwyczajna rodzina

Marian S. (†61 l.) i jego żona Joanna (†55 l.) przez 22 lata przebywali w Niemczech. Wraz z dziećmi – córką Sunny († 14 l.) i synkiem Jerome († 9 l.) – zdecydowali się przeprowadzić się do Polski, gdzie wyremontowali kupiony wcześniej dom. Rodzina bardzo cieszyła się z przeprowadzki.

W rozmowach z sąsiadami opowiadali o kończącym remoncie i zapewniali, że po skończeniu prac zaproszą ich na kawę. Dzieci uczyły się zdalnie w niemieckiej szkole. Wydawały się być szczęśliwe. Razem z rodzicami często zwiedzały okolicę. Co się stało, że taką na pozór zwyczajną rodzinę dotknęła taka straszliwa tragedia?

Kompletną opinię medyków sądowych śledczy otrzymają w przeciągu tygodnia.

Źródła: www.fakt.pl, tvn24.pl
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), facebook

Może Cię zainteresować