×

Oddała dzieci do domu dziecka, bo uważa je za nienormalne. „Syn jest gejem”

Oddała dzieci do domu dziecka, bo jej nie słuchały i „nie były normalne”. Teraz chce odzyskać tylko jednego syna. Tyle że one wcale nie marzą o powrocie do matki. Twierdzą, że w placówce opiekuńczo-wychowawczej jest im lepiej, niż w domu rodzinnym.

„Byliśmy traktowani jak szmaty, popychadła”

Pani Małgorzata jest matką trójki nastolatków – dziś mają 14, 16 i 18 lat. Czy kobieta ma sobie coś do zarzucenia jako matka? Nie, chociaż przyznaje, że nie chciała mieć dzieci. Dzisiaj twierdzi, że chce być matką, ale tylko wtedy, jeśli dzieci „będą normalne”. Historię tej rodziny nagłośniono w programie „Uwaga! TVN”.

Dzieci pani Małgorzaty najwyraźniej mają inną wizję tego, jak powinna postępować matka. Z ich relacji wynika, że zachowanie kobiety dalekie było od wizerunku matki, jaki ona stara się teraz kreować.

W jednym się zgadzają – pani Małgorzacie zdarzało się bić dzieci.

Któregoś razu, jak Mariusz był mały, ona wpadła w furię i tak go skopała, że zabrałam go i uciekłam do dziadka. Powiedziałam, że nie pozwolę, żeby nas biła

– mówi córka pani Małgorzaty.

Od kiedy pamiętam, byliśmy traktowani jak szmaty, popychadła

– dodaje jej brat.

Nie kończyło się jednak na przemocy fizycznej.

Byłam dla niej śmieciem, dzi…, k…, su… Nie było dnia, żeby tak na mnie nie powiedziała

– skarży się nastolatka.

Sprzedała syna za 500 złotych?

Gdy pani Małgorzata wyjechała do pracy w Niemczech, dzieci zostały pod opieką babci. Jednak kobieta wróciła, gdy jeden z jej synów wyznał, że jest gejem. To wyznanie okazało się przełomowym – sytuacja w domu z bardzo trudnej zmieniła się w tragiczną.

Po prostu powiedziałem, że jestem gejem. Reakcja była straszna. Był płacz i wyzwiska. Ale najbardziej potrafiła mi dopiec babcia. Straszyła mnie, że nie będzie pod swoim dachem trzymać geja. Kazała mi się wynosić

– relacjonuje chłopiec.

To, jak na jego wyznanie zareagowała matka, naprawdę trudno pojąć. Kobieta zostawiła dwoje dzieci, a z trzecim pojechała do Warszawy. Tam spotkała się z mężczyzną, w którym zakochał się chłopiec i… oddała mu syna pod opiekę. Sęk w tym, że mężczyzna jest starszy od nastolatka o 30 lat. Jak to możliwe, że pani Małgorzata nie obawiała się, iż oddaje własne dziecko w ręce pedofila?

On mnie prosił o to. Mówił, że go bardzo kocha, że chce z nim być. Wielokrotnie tłumaczyłam synowi, że to nie jest związek dla niego. Chciałam, żeby to samo się zamknęło

– wyjaśnia.

Za oddanie syna mężczyzna miał zapłacić pani Małgorzacie… 500 złotych. Świadkiem tej sytuacji był brat kobiety. Nastolatek mieszkał ze starszym mężczyzną przez miesiąc.

Oddała dzieci do domu dziecka. „Byłam dobrą matką”

To nie jest historia z cyklu: nikt nic nie widział, nikt niczego się nie domyślał. W tej rodzinie od dawna obecna była przemoc. Pani Małgorzata ma niebieską kartę, sama była bita przez męża. Sytuacja „rozwiązała się” dopiero, gdy ten wyjechał do pracy w Anglii. Nie zapomniał o dzieciach, wysyłał im prezenty, a pieniądze przelewał na konto córki. Dziewczyna twierdzi, że matka potrafiła roztrwonić całą wypłatę w tydzień i nie obchodziło jej, że dzieci chodzą głodne.

Ojciec dzieci utrzymuje, że nie mógł zabrać dzieci do Anglii chociaż ich relacje z matką były koszmarne. Mówi, że nie byłby w stanie ich tam utrzymać.

Rodzina od lat ma przydzielonego kuratora. Teoretycznie pieczę nad panią Małgorzatą i jej dziećmi sprawują także pracownicy pomocy społecznej. Pojawia się jednak pytanie, na ile skuteczna jest ich praca, jeżeli matka mogła wywieźć nastoletniego syna do stolicy i zostawić go z obcym mężczyzną.

Mariusz [syn pani Małgorzaty – przyp. red.] opowiedział kuratorce o całej sytuacji, ona to wszystko zanotowała, ale tego nigdzie nie zgłosiła. Opieka też o wszystkim wiedziała i też nigdzie tego nie zgłosili. Chyba nie chcieli, żeby sprawa wyszła na jaw

– twierdzi krewny dzieci.

Teraz ośrodek pomocy społecznej milczy, powołując się na tajemnicę zawodową oraz ochronę danych osobowych.

O tym, że rodzinie nie udało się skutecznie pomóc, najlepiej świadczy fakt, że kobieta oddała nastoletnie dzieci do domu dziecka.

Chce odzyskać tylko najmłodszego syna

Pani Małgorzata twierdzi, że dzieci były wobec niej okrutne. Nie chciały jej wpuścić do domu, wyzywały ją, gnębiły. Mówiły, że niepotrzebnie wracała zza granicy, bo lepiej żyło im się bez niej. Po stronie pani Małgorzaty stanęła babcia nastolatków.

Teraz pani Małgorzata chce odzyskać najmłodszego syna. Tylko jego.

Kobieta twierdzi, że córka wykańczała ją psychicznie. Z kolei syn gej to wstyd, gdy żyje się w małej społeczności. Pani Małgorzata nie chce, żeby wytykano ją palcami.

Chciałabym, żeby podjął się leczenia. Może wtedy wystąpię o to, żeby do mnie wrócił.

– mówi.

Fotografie: Uwaga TVN (miniatura wpisu), Uwaga TVN

Może Cię zainteresować