×

Kazał oddać Weronice psy do schroniska, nim się do niego wprowadzi. Brzydził się nimi

Miłość potrafi podobno góry przenosić i nie zna granic, ale okazuje się jednak, że są pewne rzecz, których nie można dla niej zmienić i nawet nie powinno się. Weronika od zawsze kochała zwierzęta i dobrze czuła się w ich otoczeniu, dlatego nie zdziwiło nikogo to, że ze schroniska wzięła sobie dwa psy. Zastanawiała się także nad tym, aby adoptować kolejne, jednak zdawała sobie sprawę, że jej sytuacja nie pozwala na to.

Na szczęście miała pracę, którą mogła wykonywać zdalnie z domu i dzięki temu poświęcała się swoim zwierzakom. Tylko raz w tygodniu musiała pojawić się w biurze, a w pozostałe dni mogła spędzać czas z czworonogami

Być może nie jest to popularne wśród ludzi w moim wieku, ale ja zdecydowałam się na to, aby zaadoptować dwa pieski, którym dałam dom. Są ze mną już 3 lata i nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nagle zabraknąć. Jednak sytuacja, którą teraz państwu opowiem, mogłaby zmienić bardzo wiele w moim życiu. Najważniejsze jest to, że miałabym pozbyć się moich zwierząt, co oczywiście jest niemożliwe

Balk

„Wszystko zaczęło się od tego, że 7 miesięcy temu poznałam bardzo fajnego faceta – to znaczy tak mi się wtedy wydawało”

Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, on bywał u mnie, ja u niego i można powiedzieć, że zaczęliśmy być parą. Wszystko mi w nim odpowiadało poza jedną rzeczą, której zmienić nie mogłam. Michał bardzo nie lubił moich psów, co podkreślał na każdym kroku.

Zdarzało mu się u mnie spać, a wtedy kazał mi zamykać psy w sypialni albo w innym pokoju, gdy on u mnie akurat był. Nie bawił się z nimi, nie zagadywał i generalnie uważał, że psy powinny być w budzie przy domu, a nie w mieszkaniu w bloku. Głupia byłam, że myślałam, że zmienię jego podejście do zwierząt, ale przyznam – tak, łudziłam się, że będzie powoli zmieniał zdanie na ten temat.

Sprawy mocno pokrzyżowały się, gdy zaproponował mieszkanie ze sobą. Dla mnie było oczywiste że przeprowadzam się z psami, dlatego nawet nie poruszałam tego wątku… No niestety dla niego to nie było takie oczywiste, o czym przekonałam się w momencie, gdy Michał przyjechał po mnie dostawczym autem, aby zabrać najważniejsze rzeczy. Stałam już pod blokiem z trzema największymi walizkami i jedną komodą. W jednej ręce trzymałam ważne dokumenty schowane w torbie, a w drugiej smycze z psami. Michał podszedł do mnie, dał buziaka i powiedział, że zaraz zabierze moje rzeczy

Dog in a Shelter

„Już miał łapać za moje walizki, gdy nagle zobaczył, że trzymam psy. Mina mu się zmieniła i powiedział do mnie tak:”

„No a one co tutaj robią? Ty chyba nie myślisz Weronika, że wprowadzisz się do mnie ze zwierzętami? Ja sobie nie wyobrażam mieszkać w sierści i smrodzie, który z nich pochodzi. Myślałem, że ten temat jest dla Ciebie zrozumiały. Dawałam Ci sygnały, że nie pasują mi w domu psy. Myślałem, że jesteś inteligentna. Przepraszam, że teraz Ci to muszę w takim razie powiedzieć, ale ja sobie nie wyobrażam, żeby zwierzęta były u mnie w domu, więc musisz je odwieźć z powrotem do schroniska albo zostawić jakiejś rodzinie. Może takiej, która ma jakiś dom na wsi? Niech sobie w budzie tam mieszkają, ale nie w bloku”

Zamarłam. Płakać mi się chciało, bo naprawdę myślałam, że spotkałam miłość swojego życia, a okazuje się, że to kolejny frajer, który liczy się tylko ze swoim zdaniem. Nie chciałam przed nim płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Łzy same leciały mi po policzkach. Spojrzałam na niego i powiedziałam:

„To koniec. Nie wyobrażam sobie, żeby być z kimś, kto nie toleruje moich zwierząt. A w ogóle nie ma serca do nich. Nie pisz do mnie więcej proszę i najzwyczajniej w świecie daj mi spokój”

Serce mi pękło, ale nigdy nie będę w stanie zrozumieć tego, że można nie akceptować danej osoby z całym jej bagażem. Jak on sobie to wyobrażał? Czy on myślał, że w sytuacji kiedy ja wzięłam te zwierzęta ze schroniska i uratowałam im życie, nagle zmienię dla niego zdanie i z powrotem oddam je do tego piekła?

Brak nam słów na zachowanie tego człowieka…

*zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować