×

Rozpaczliwy apel Ani do Ministra Zdrowia. Jej mocne słowa chwytają za serce

Nowotwór to okropna i podstępna choroba. Co gorsze, niektóre przypadki są bardzo do zdiagnozowania, nawet jeśli pacjent regularnie wykonywał badania kontrolne. Anna Puślecka cierpi na hormonozależnego raka piersi. Napisała list otwarty do Ministra Zdrowia, w którym prosi go o szansę na życie.

Podstępny nowotwór i nadzieja na wyleczenie

Mogłoby się wydawać, że zapewnienie należytego leczenia osobom chorym na nowotwór powinno być priorytetem. Niestety, niektórzy nie są leczeni zgodnie z najnowszymi standardami, ponieważ wiele leków nie jest refundowanych przez NFZ. Właśnie z takim problemem mierzy się autorka listu. Odmiana nowotworu, na którą cierpi Anna Puślecka jest bardzo trudna do wyleczenia. Jej jedyną szansą na powrót do zdrowia jest nowoczesny i bardzo drogi lek. Jest jednak problem – rybocyklib jest refundowany w całej Unii Europejskiej, poza Polską. W dramatycznym liście, kobieta zastanawia się, dlaczego władze państwa odbierają jej i tysiącom Polek szansę na życie:

Szanowny Panie Ministrze!
Proszę wybaczyć formę i miejsce z którego piszę do Pana ten list, ale walczę o życie. Ta walka nie dotyczy tylko mnie, ale tysięcy Polek – matek, córek, żon, partnerek. To sprawa życia i śmierci. Jestem młodą kobietą, mam dopiero 48 lat. Pracuję, mam rodzinę, przyjaciół, płacę regularnie ZUS i podatki. Nigdy poważnie nie chorowałam. W kwietniu zdiagnozowano u mnie rzadki przypadek hormonozależnego raka piersi. Choroba była na tyle podstępna, że nie ujawniła się podczas takich badań jak mammografia. Została wykryta niestety w stadium zaawansowanym. Obecnie czuję się bardzo dobrze, na 100% moich możliwości (to pokazuje też jak podstępna jest ta choroba), pracuję i jestem w trakcie leczenia hormonalnego. Jedyna nadzieją na życie jest dla mnie nowoczesny, antynowotworowy lek RYBOCYKLIB. Lek ten w Polsce nie jest refundowany. Zapewne Pan wie, że rybocyklib jest refundowany w CAŁEJ UNII. Całej, poza Polską…

Panie Ministrze, czy zdaje sobie Pan sprawę, że nie podejmując decyzji o refundacji leku, odbiera Pan mnie i tysiącom Polek, matek, córek, żon, partnerek, szansę na życie! Jak się Pan z tym czuje? Może Pan spać w nocy, Panie Ministrze? Odbiera nam Pan szansę na pracę, cieszenie się rodziną i wychowywanie dzieci. Rybocyklib przedłuża życie, ale miesięczna kuracja rybocyklibem kosztuje 12 tys. złotych, a roczna to aż 144 tys. złotych! Panie Ministrze, nie stać ani mnie, ani tysięcy Polek na tak drogie leczenie. Dlatego proszę Pana w imieniu swoim i tysiąca kobiet dotkniętych rakiem piersi o pomoc, aby rybocyklib jak najszybciej znalazł się na liście leków refundowanych dla kobiet w I i II rzucie leczenia (dla takich jak ja, po chemioterapii). Panie Ministrze, boję się. Boję się, że nie będzie mi dane cieszyć się w pełni życiem, które nagle może zostać skrócone, boję się, że przyjdzie dzień w którym choroba nagle zacznie postępować. A chcę, tak jak inne Polki, normalnie funkcjonować. Da nam Pan tę szansę? Albo inaczej: czy ma Pan prawo skazywać nas na przedwczesną śmierć?

Z poważaniem, Anna Puślecka
Pacjentka, córka, siostra, partnerka, Polka
Warszawa, 11.08.2019

Po przeczytaniu listu nasuwa nam się jedno pytanie. Czy jest coś ważniejszego od życia tysięcy kobiet?

Może Cię zainteresować