Nieszczelny lockdown? Dziura w przepisach umożliwia nocowanie w hotelu
Okazuje się, że obostrzenia można z łatwością obejść. Nocleg w hotelu w czasie pandemii jest możliwy? Polacy znaleźli kolejną furtkę w przepisach.
Hotele i pensjonaty pozostaną zamknięte
W sobotę (21 listopada) odbyła się konferencja prasowa Mateusza Morawieckiego. Premier zapowiedział tak zwane „100 dni solidarności”, które ma przygotować kraj na powrót do normalności. W ramach planu wychodzenia z obostrzeń zapowiedziano, kiedy należy wstępnie spodziewać się powrotu do funkcjonowania kolejnych gałęzi gospodarki.
Jedną z najmocniej dotkniętych przez pandemię dziedzin jest turystyka. Rząd nie pozostawia złudzeń w tej kwestii i póki co nie planuje poluzowania obostrzeń związanych z jej działalnością.
Działalność hoteli i pensjonatów pozostaje zawieszona, z wyjątkiem gości przebywających w podróży służbowej, sportowców oraz medyków
– podano w oficjalnym komunikacie rządu.
Obostrzenia mają trwać dalej od 28 listopada do 27 grudnia, a także wówczas, gdy dany hotel znajdzie się w czerwonej strefie. Wynika z tego, że hotele i pensjonaty będą zamknięte aż do 17 stycznia. Informację tę potwierdził niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski na antenie RMF FM:
Tak. Taki jest plan
– odpowiedział krótko na pytanie dziennikarza.
Nocleg w hotelu jednak możliwy?
Jednak obostrzenia można z łatwością obejść. Jak informuje Gazeta Wyborcza:
W przepisach znalazła się furtka, która umożliwia zaoferowanie noclegu pracownikom w podróży służbowej lub tym, którzy meldują się np. w hotelu, żeby pracować w nim zdalnie. Zgodnie z wytycznymi gość powinien podpisać specjalne oświadczenie, że jest w delegacji.
Dziurę w przepisach już wykorzystują właściciele miejsc noclegowych. Oferują oni swoje usługi klientom, którzy chcą pracować zdalnie z dala od miejskiego zgiełku.
Trzeba tylko wypełnić oświadczenie, że przebywa się u nas służbowo. Gości przyjmujemy tak już od 11 listopada, ale jeszcze żadnej kontroli policji czy sanepidu nie mieliśmy. Z wyżywieniem też nie ma problemu. Wszystko dostarcza firma cateringowa, legalnie, w ramach serwowania posiłków na wynos
– zdradził gazecie pan Michał, który jest właścicielem apartamentów na wynajem na granicy Zakopanego i Kościeliska.
Okazuje się, że Polacy chętnie korzystają z takiej „furtki w przepisach”.
Jak dodaje dziennik:
W długi weekend listopadowy trasy na południe korkowały się jak za najlepszych czasów. Polska wyruszyła do Zakopanego, w Beskidy i Karkonosze, żeby stamtąd pracować zdalnie.
Z takiej okazji skorzystał także pan Marcin, mieszkaniec Krakowa. W rozmowie z Gazetą Wyborczą zdradził, że:
Mieszkaliśmy w rodzinnym pensjonacie w Bukowinie Tatrzańskiej. Gospodarz o nic nie pytał. Prosił tylko, żebyśmy samochód tak bardziej za stodołą parkowali, by „nie rzucał się w oczy”. Pobyt wspominamy miło, nie było żadnych kłopotów.