×

Polska blogerka zabrała 6-miesięczną córeczkę na noc na balkon. To miał być eksperyment

Za nami już pierwsze, jesienne chwile, co widać chociażby po panującej na zewnątrz aurze – krótsze, chłodniejsze, często deszczowe dni i długie, zimne noce. Taka pogoda skłoniła autorkę bloga bieganiezwozkiem.pl do przeprowadzenia wyjątkowo kontrowersyjnego eksperymentu. Otóż postanowiła wziąć swoje 6-miesięczne dziecko na balkon i spędzić tam z nim całą noc!

Mąż blogerki już spał z dzieckiem na balkonie

Okazuje się, że pomysł nie należał tylko i wyłącznie do autorki poradnika. Stał za nim również jej mąż, który podobno już dwa razy spał z córeczką na balkonie. Teraz „swoich sił” postanowiła spróbować blogerka.

Inspiracja do eksperymentu

Inspiracją była dla nich miała być książka Lindy Åkeson McGurk pt. „Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci”. Autorka napisała w niej m.in., że Fińskie dzieci uczą się najlepiej, w Paryżu dzieci nie grymaszą, a te ze Szwecji są zdrowe, aktywne i szczęśliwe. Blogerka szybko zainspirowała się skandynawskimi metodami wychowawczymi

Kiedy było już po wszystkim, blogerka podzieliła się przebiegiem eksperymentu i swoimi spostrzeżeniami z innymi

Okazuje się, że największą obawą blogerki była możliwość, że jej córeczka zmarznie. Martwiła się również, że będą przeszkadzać jej dochodzące z miasta hałasy. Nie miała jednak na to najmniejszego wpływu, dlatego postanowiła skupić się na temperaturze dziewczynki i tym, żeby było jej ciepło.

Tej nocy miało być kilkanaście stopni, ale i tak gondolę ociepliłam dodatkowym kocykiem, a także otuliłam malutką i postawiłam budkę w gondoli. Sama, poza kołdrą wzięłam dodatkowy koc i poszłyśmy spać – czytamy na blogu

Nieprzewidziane problemy

Blogerka twierdzi, że miała małe problemy z córeczką – dziewczynka wcześnie usnęła, podczas gdy ona sama nie mogła zasnąć.

Najpierw u sąsiadów była jakaś impreza i grała muzyka. Trzeba przyznać, że bardzo fajna, ale jednak… Potem… było mi gorąco. Jednocześnie wiało trochę po głowie, więc nie chciałam rezygnować z dodatkowego koca. Następnie w zaśnięciu zaczęły mi przeszkadzać nocne hałasy: a to szczekał gdzieś pies, a to w oddali jechał pociąg. Gdy już przysypiałam, malutka zaczęła się budzić i trzeba jej było podawać smoczek (robi tak kilka razy w ciągu nocy)

Jak ocenia eksperyment?

Autora bloga nie uważa, że eksperyment był udany. Powód? Jak się okazuje, na zmianę wybudzała się z córką, co ostatecznie doprowadziło do tego, że obie wróciły do łóżka około godziny 3 nad ranem, choć nie tak to sobie zaplanowała.

W końcu, była chyba 2 w nocy, usnęłam… A o trzeciej godzinie obudziła mnie córeczka, bo była głodna. Nakarmiłam ją i powiedziałam sobie: Dość! Wracam do łózka! Tak to wygląda… Obawiałam się, że to dziecku może coś nie pasować w związku ze spaniem na balkonie. Tymczasem malutkiej nic nie przeszkadzało, a mnie… wszystko! – zakończyła

Na temat eksperymentu blogerki postanowili wypowiedzieć się eksperci

Jak się okazuje, eksperci nie do końca popierają pomysł blogerki. Na ten temat postanowiła wypowiedzieć się dr n. med. Joanna Matysiak, alergolog i pediatra w wywiadzie dla WP abcZdrowie. Specjalistka twierdzi, że byłaby ostrożna, jeśli chodzi o „takie formy hartowania kilkumiesięcznego dziecka”, a co za tym idzie, nie poleca takich praktyk.

Przyznam szczerze, że nie spotkałam się z takimi pomysłami podczas mojej praktyki lekarskiej. Co innego spać z dzieckiem pod gołym niebem w lecie, kiedy te temperatury w nocy są dość wysokie, co innego jesienią, gdy temperatura spada. Dziecko narażone jest nie tylko na chłód, ale na silny wiatr, który może przyczynić się do rozwoju różnych infekcji, np. zapalenia ucha. W naszym klimacie nie polecam takich praktyk

Praktyka w innych krajach

Podobna praktyka jest stosowana w krajach skandynawskich, gdzie małe dzieci (nawet do kilku tygodni od urodzenia) bardzo dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu. Co prawda nie spędzają całych nocy na balkonie lub gdzieś poza domem, jednak godzinami potrafią spać w wózkach, otwartych restauracjach czy innych miejscach pod gołym niebem i nikt w tym przypadku nie ma nic przeciwko.

Nasuwa się więc pytanie, czy autorka bloga bieganiezwozkiem.pl faktycznie przesadziła? A może takie zachowanie ma rację bytu i jak najbardziej służy zdrowiu naszych dzieci? Co myślicie?

Może Cię zainteresować