Niebezpieczny wypadek w parku wodnym. 11-letni chłopiec „zassany pod wodę”
Niebezpieczny wypadek w parku wodnym w Zalesiu Górnym (woj. mazowieckie). Niezabezpieczona rura wciągnęła 11-latka pod wodę. Od dramatycznych wydarzeń minęło 10 miesięcy. Prokuratura postawiła właśnie zarzuty w tej szokującej sprawie.
Niebezpieczny wypadek w parku wodnym
Do wypadku w parku wodnym Planeta doszło w weekend, w sierpniu 2020 roku. W sobotnie popołudnie 11-letni Janusz przyjechał na basen z rodzicami i bawił się w wodzie wraz z innymi dziećmi. Nagle doszło do bardzo niebezpiecznego zdarzenia.
Noga 11-latka utknęła w otworze, który na początku opisywano jako odpływ pompy bądź basenowego filtra. W efekcie 11-latek przez kilka minut był uwięziony pod wodą.
Dzieci bawiły się w basenie o głębokości 1,4 metra i nagle jeden z chłopców został wciągnięty przez dyszę
– mówił jeden ze świadków zdarzenia w rozmowie z TVN24.
Osoby, które widziały, co się stało, próbowały wydostać chłopca z pułapki. Czas niemiłosiernie się kurczył. Na szczęście, dzięki pomocy kilku mężczyzn, po upływie 3-5 minut, chłopca udało się wydostać. Wszystkiemu przyglądała się przerażona matka Januszka.
Walczyliśmy, żeby jak najszybciej wydostać go na brzeg. Jeden z nas zanurkował i wdmuchiwał chłopcu do ust powietrze. Po trzech minutach rozwaliliśmy membranę basenu. Dopiero wtedy odpuściło i wyciągnęliśmy nieprzytomnego chłopczyka na powierzchnię. Był siny, nie miał pulsu, nie oddychał
– relacjonował w rozmowie z Super Expressem Piotr Guzewicz, który brał udział w akcji ratowniczej.
Stwierdziliśmy, że jest przytomny w momencie, kiedy rozpoznał mamę. Krzyknął do mamy i rozpłakał się
– dodaje jeden ze świadków.
11-latka przewieziono do jednego z warszawskich szpitali. Chłopiec miał poważne obrażenia ciała.
Prokuratura postawiła zarzuty
O dramatycznym zajściu poinformowano państwowy nadzór budowlany oraz inspekcję pracy. Na jaw stopniowo zaczęły wychodzić nowe fakty. Jak się okazało, noga chłopca faktycznie utknęła w niezabezpieczonej rurze, ale nie była to rura ssąca.
Kontrole Państwowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego wykazały, że rura nie była podłączona z żadnym urządzeniem ssącym. Okazało się też, że wiosną właściciel obiektu (bez pozwolenia starosty) przebudował nieckę basenu wraz z wyposażeniem.
Teraz, po niemal roku od dramatycznych wydarzeń, do Sądu Rejonowego w Piasecznie trafił akt oskarżenia przeciwko Rafałowi K., zarządcy basenu. Jak wyjaśnia prokuratura, mężczyznę oskarżono o nieodpowiednie zabezpieczenie obiektu.
Rafał K. jako dzierżawca i zarządca obiektu nie zabezpieczył go prawidłowo, przez co naraził osoby przebywające na terenie basenu na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
– tłumaczyła prok. Aleksandra Skrzyniarz w rozmowie z TVN24.
Wiadomo, że Rafał K. usłyszał także m.in. zarzut posłużenia się podrobionymi dokumentami. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.