×

Niebezpieczne zachowania rodziców w sieci. Dzieci mogą mieć traumę do końca życia

Zwykła bezmyślność, a może brak wiedzy? Chęć dokumentowania każdego kroku dziecka, a może rczej chęć zdobycia „lajków” i „followersów”? Niebezpieczne zachowania rodziców w sieci dziś niewielu już dziwią, bo stały się niemal powszechnym zjawiskiem. Na czym polega „sharenting”, „oversharenting” i „troll parenting”?

Niebezpieczne zachowania rodziców w sieci

Czy ktoś z nas lubi, gdy najbliższe osoby odzierają go z prywatności i godności? Rodzice, którzy powinni zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom, niestety często tak właśnie postępują. Niektórzy robią to świadomie, inni nie zdają sobie sprawy z tego, jaką krzywdę robią swojemu dziecku. Przesada? Wystarczy kilka kliknięć, by się przekonać, w czym rzecz. Wirtualna przestrzeń przepełniona jest memami, zdjęciami i filmikami, których bohaterem jest małe, niczego nieświadome dziecko. Nie brakuje rodziców, którzy zarabiają na takich treściach. Ale wielu rodzicom wcale nie chodzi o pieniądze. No właśnie, a o co?

Na fanpage’u Natuli na Facebooku udostępniono post, który doskonale obrazuje, do czego skłonni są rodzice, byle zdobyć chwilową popularność w sieci.

Wyobrażacie sobie doprowadzić żonę do łez, nagrać i wrzucić na Tik Toka, dla śmiechu?! Absolutnie! A dziecko…? Przecież to takie zabawne, kiedy dziecko płacze „bez powodu”. Albo kiedy boi się czegoś, co dla nas nie jest straszne. A kiedy komunikuje potrzeby, to „wymusza”. I w ogóle całkiem inne zasady obowiązują w świecie dzieci niż w świecie dorosłych.

– czytamy w poście.

„Sharenting”, „oversharenting”, „troll parenting” – Co to takiego?

Jak czytamy na blogu dziecisowazne.pl, według badaczy kultury, niebezpieczną aktywność rodziców w sieci można podzielić na trzy formy:

  • Sharenting („sharing” i „parenting”), czyli nadmierne, przesadne dokumentowanie życia dziecka w cyberprzestrzeni.
  • Oversharenting, czyli nadmierne dzielenie się historiami z życia dziecka, ujawnianie nawet intymnych szczegółów w wirtualnym świecie.
  • Troll parenting, czyli rozpowszechnianie treści kompromitujących lub upokarzających dziecko. Badacze wskazują, że to troll parenting jest najbardziej niebezpieczny dla zdrowia psychicznego dziecka.

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Niedawno aktorka i influencerka Klaudia Halejcio zamieściła na Instastories relację, w której pokazała córkę w brudnej pieluszce.

Kiedy zastanawiasz się, czemu twoje dziecko jest takie szczęśliwe, bo właśnie obs*ało cię całe, a ja się zastanawiam, co mi tak ciepło

– napisała.

Ilu rodziców uznało, że to zabawne? A co, gdyby ktoś opublikował podobne zdjęcia z dorosłym w roli głównej?

Ponadto rodzice często zapominają, że treść wrzucona do sieci żyje własnym życiem. Czy myślimy o tym, że również przestępcy mają dostęp do internetu, a zdjęcie dziecka np. w kąpieli może obejrzeć pedofil?

Na podstawie badań przeprowadzonych w Australii okazuje się, że nawet 50% zdjęć publikowanych na stronach internetowych, z których korzystają pedofile, może pochodzić z różnych serwisów społecznościowych, w których to rodzice owe zdjęcia udostępniali.

– czytamy na blogu dziecisawazne.pl.

Maluch nie może zaprotestować, nie rozumie, co robi rodzic i nie może samodzielnie zadecydować, jakie treści trafią do sieci. Niestety rodzice bardzo często bagatelizują problem i zapominają, że sharenting, oversharenting i troll parenting to wyrafinowana forma cyberprzemocy. Często dochodzi również do kradzieży tożsamości dziecka, która polega na wykorzystywaniu wizerunku dziecka przez osoby trzecie: dla zabawy lub w celach zarobkowych.

Chęć dokumentowania dzieciństwa jest naturalna i nie jest niczym nowym. Ale bezrefleksyjne działania rodziców w sieci często przekraczają granice i łamią podstawowe prawa dziecka: do prywatności, godności i tożsamości.

Fotografie: pxhere.com (miniatura wpisu),