×

17-letni Bartek umierał w męczarniach. Rodzinie kazano pochować go w worku

Nie żyje 17-letni Bartek. Najpierw chorego chłopca wożono po szpitalach, tracąc przy tym cenny czas na ratowanie mu życia. Gdy zmarł, jego rodzina przeżyła kolejny koszmar.

Szpitalny chaos

Do tragedii doszło w Sulikowie (powiat szczecinecki). 29 kwietnia mama 17-latka Bartka wezwała karetkę pogotowia, gdy pogorszył się stan jej syna (wcześniej chłopak uskarżał się na ból głowy). Ekipa ratownicza, która przybyła na miejsce stwierdziła „na oko”, że nastolatek ma koronawirusa.

Zawieziono go zatem do szpitala w Zgorzelcu, który nie przyjmował pacjentów z COVID-19. Bartek został więc zaintubowany i czekał w karetce pod centrum medycznym. Następnie trafił do placówki w Bolesławcu. Tam wykonano tomografię, ale okazało się, że konieczna jest operacja w kolejnym szpitalu – w Legnicy.

Jak ujawniła rodzina, Bartek na stół operacyjny trafił o godz. 18 – 10 godzin po wezwaniu karetki. To było już za późno. Wycieńczony organizm poddał się dwa dni później. Odesłany z SOR-u nastolatek zmarł 1 maja.

Aleksandra Drabko, ciocia Bartka w rozmowie z Faktem powiedziała:

Moja siostra siedziała w domu i odchodziła od zmysłów. Około godziny 20 powiadomiono ją, że jej syn umarł.

Jak donosi wspomniany serwis, najbliżsi 17-latka są pewni, że gdyby lekarze od razu mu pomogli, to chłopak nadal by żył. Teraz rozważają zawiadomienie o sprawie prokuratury. Póki co tego nie robią, bo „chcą w spokoju przeżyć żałobę”. Tymczasem żadna z placówek nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za śmierć nastolatka.

Nie żyje 17-letni Bartek

To jednak nie koniec koszmaru tej rodziny. Okazało się, że pomimo negatywnego wyniku testu na koronawirusa, Bartek nadal widniał w systemie jako pacjent zakażony. Wynikły z tego problemy przy organizacji pogrzebu. Jak powiedziała ciocia Bartka:

Zakład pogrzebowy, z którego usług korzystaliśmy, zadzwonił dzień po naszej wizycie. Powiedzieli, że nie będzie pożegnania, a ciało zostanie pochowane tylko w worku, bo zdaniem sanepidu Bartek jednak miał koronawirusa.

Zrozpaczona rodzina nie mogła uwierzyć, jak można było kazać im pochować bliską osobę w worku. Dopiero, gdy dostarczyli zakładowi specjalne szpitalne zaświadczenie, mogli godnie pochować nastolatka.

Źródła: www.fakt.pl
Fotografie: imgur.com, pixabay.com

Może Cię zainteresować