×

Para młoda z Lublina jest załamana! Przed weselem wyciął im okropny numer

Wymarzone wesele planowali od dwóch lat. Nie spodziewali się jednak, że tuż przed uroczystością będą musieli szukać nowych lokali. Właściciel nie wpuścił narzeczonych do domu weselnego. Pary domagają się teraz zadośćuczynienia.

Nie wpuścił narzeczonych do domu weselnego

Narzeczeni przez wiele miesięcy, a nawet i lat, planują dzień swojego ślubu. Chcą, żeby wszystko wypadło idealnie, ale zdają też sobie sprawę z tego, że może się wydarzyć wiele nieprzewidywalnych sytuacji. Jednak narzeczeni z Lublina nie spodziewali się takiego obrotu spraw…

Dwa lata temu Marta i Łukasz zarezerwowali dom weselny pod Chełmem. Umowa została podpisana, a narzeczeni zaprosili gości na ślub i wesele, które miało się odbyć 20 sierpnia 2022 r. Pojawiły się jednak nieoczekiwane komplikacje. Właściciel lokalu poinformował parę o konieczności uiszczenia dodatkowych opłat.

Jakiś czas temu zastanawialiśmy się, czy nie zrezygnować, bo byliśmy informowani o dodatkowych opłatach. Mieliśmy jednak już wybrane menu, ustalone szczegóły i postanowiliśmy niczego nie zmieniać. Wszystko było zaplanowane i poukładane

– mówi pan Łukasz w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.

Czas mijał, a narzeczonym wydawało się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. W czwartek, parę dni przez uroczystością, pan młody wykonał przelew za wynajem sali weselnej. Właściciele lokalu otrzymali potwierdzenie transakcji. Wtedy zaczęły się dziać rzeczy, których nikt się nie spodziewał.

Pan Łukasz otrzymał telefon od prawnika pary, która miała mieć wesele w tym samym lokalu i tego samego dnia.

Powiedział, że przyjęcia prawdopodobnie nie będzie, bo właściciel domu weselnego zamknął bramę na łańcuch i odsyłał przywożących produkty na wesela dostawców z kwitkiem. W drogę wyruszyliśmy w szoku, do mnie nie docierało, że to dzieje się naprawdę. Mieliśmy nadzieję, że jak dojedziemy na miejsce, to wszystko się wyjaśni

– opowiada mężczyzna.

Będzie zadośćuczynienie?

Jak się okazało, pokrzywdzona para dowiedziała się o trudnościach w ostatniej chwili. Gdy narzeczeni próbowali załatwić formalności związane z przyjęciem, na miejscu zastali zamknięte bramy lokalu. Spotkanie doszło do skutku dopiero kolejnego dnia. Był piątek, a właściciel lokalu beztrosko oznajmił obu parom, że bez problemu zorganizuje przyjęcia. Ale narzeczonych to nie przekonało. W ostatniej chwili znaleźli nowe lokale, w których zorganizowali przyjęcia weselne. Właściciel oddał nowożeńcom zainwestowane pieniądze. Mimo to narzeczeni będą się domagać zadośćuczynienia.

Zrezygnowaliśmy, bo nie byliśmy w stanie przewidzieć, co jeszcze może się wydarzyć. Po tym, co się stało, właściciel przeprosił nas i tłumaczył, że to nie jego wina. Jakby nie przyjmował do wiadomości, że mógł zniszczyć nam ten ważny dzień

– wyjaśnia pan Łukasz.

Będziemy domagać się zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę. Ci ludzie planowali swoje wesela od dawna, zaprosili gości i w dniu ślubu nie myśleli o najważniejszym dniu w swoim życiu, ale musieli świecić oczami i tłumaczyć, dlaczego przyjęcie odbywa się w innym miejscu. Będziemy chcieli załatwić sprawę polubownie

– dodaje pełnomocnik pary.

Sęk w tym, że właściciel lokalu nie widzi problemu i nie czuje się winny.

Przecież w piątek powiedziałem obu parom, że nie ma problemu. Wesela były zaplanowane na sobotę. Od rana mogliśmy rozpocząć przygotowania i ze wszystkim byśmy zdążyli

– przekonuje.

A dlaczego mężczyzna nie wpuścił młodej pary do lokalu? Jak twierdzi, przyczyna była prozaiczna: problemy komunikacyjne. Ponoć nie mógł skontaktować się z małżonką i nie wiedział, czy narzeczeni mają podpisane umowy.

Czy skonfliktowanym stronom uda się porozumieć? A może sprawa trafi do sądu?

Fotografie: Pixnio (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować