NFZ przeprowadza kontrole w przychodniach. Dzwonią i udają pacjentów!
NFZ kontroluje przychodnie dokonując „telefonicznej weryfikacji dostępności do świadczeń”. Za utrudniony kontakt z POZ, placówkom grożą kary finansowe.
NFZ kontroluje przychodnie
Jak podaje Onet, kontrolerzy z NFZ-u dzwonią do przychodni w całym kraju. Podają się oni za pacjentów i chcą się umówić na wizytę jeszcze tego samego dnia. W ten sposób sprawdzają, jak działa system POZ w danej placówce.
Problem pojawia się, jeśli dzwoniącemu kontrolerowi nie uda się połączyć z daną przychodnią, bądź nie będzie możliwości umówienia wizyty jeszcze tego samego dnia. Wtedy placówka może otrzymać pismo z ostrzeżeniem o nałożeniu kary umownej z tytułu „niezapewnienia bieżącej rejestracji świadczeniobiorców”.
NZF taką sytuację określa jako „utrudniony kontakt z placówką” i oczekuje natychmiastowej zmiany organizacji pracy tak, aby pacjent miał możliwość dodzwonienia się do rejestracji. W przypadku niedokonania zmian, również grożą kary finansowe.
Pracownicy przychodni nie kryją oburzenia
Szefowa przychodni, która otrzymała takie pismo, jest oburzona wymysłem kontrolerów NFZ:
Pracujemy w ekstremalnych warunkach, odbieramy i wykonujemy dziesiątki telefonów dziennie (nie wspominając o osobistych wizytach pacjentów), więc nic dziwnego, że nie zawsze się można dodzwonić przy pierwszej próbie. Wyznacznikiem naszej pracy jest liczba udzielonych porad, a nie to, czy w danej chwili można się dodzwonić do przychodni
– tłumaczy cytowana przez Onet.
Kobietę irytuje także fakt, że ani Ministerstwo Zdrowia ani NFZ w żaden sposób nie wyszło z pomocą dla przychodni, które są obciążone nadmiarem telefonów:
Wielu z nas pracuje po kilkanaście godzin dziennie, zatrudnia dodatkowy personel, żeby pacjentom łatwiej było się dodzwonić, a NFZ traktuje nas w ten sposób?
Także Andrzej Zapaśnik z Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie”, a zarazem szef jednej z dużych przychodni, nie kryje swojego sfrustrowania tego typu kontrolami:
To oczywiste, że skoro jest więcej teleporad, bywają sytuacje, w których trudniej się dodzwonić czy też czas oczekiwania na wizytę się wydłuża. Niemniej jednak, pacjentów z objawami infekcji staramy się przyjmować tego samego dnia, a najpóźniej dnia następnego. Także z powodu bezpieczeństwa epidemiologicznego, żeby jak najszybciej ustalić, czy jest to zakażenie koronawirusem.
Dodał również, że grożenie karami „świadczy o tym, że urzędnicy żyją w jakiejś bańce, równoległej rzeczywistości”. W ocenie Zapaśnika, urzędnicy NFZ „nie dostrzegają, że pracujemy w sytuacji katastrofy medycznej, którą pogłębia jeszcze wszechobecny w różnych instytucjach chaos”.