Pedofil dostał dane 8-latki z domu dziecka. Zaczął wysyłać jej niespodzianki
9-letnia Hania dorasta i wychowuje się w domu dziecka w Toruniu. Choć wydawać by się mogło, że jest tam zupełnie bezpieczna, wszystko się zmieniło za sprawą jednej z pracownic, która po cichu udostępniła dane dziewczynki innej osobie.
„Niewinny” list
Wszystko zaczęło się od „niewinnego” listu, który przyszedł na adres toruńskiego domu dziecka. Autor wiadomości poprosił, aby wytypowano podopiecznego, którego będzie mógł wesprzeć finansowo polisą ubezpieczeniową. Był jednak jeden warunek: obdarowana miała nią być dziewczynka poniżej 10 roku życia.
Reakcja ze strony pracownicy domu dziecka
Kiedy list trafił w ręce pani Małgorzaty, kobieta była zachwycona jego treścią i bez zwracania uwagi na adres nadawcy, który widniał na odwrocie koperty, odpowiedziała. Na prośbę adresata udostępniła dane 9-letniej Hani – przesłała imię i nazwisko, pesel, datę i miejsce urodzenia dziewczynki. Niedługo potem do dziewczynki trafiła kartka urodzinowa.
Z okazji 8. urodzin życzę Ci zdrowia, szczęścia, dobrych wyników w nauce, samych pogodnych dni i spełnienia najskrytszych marzeń – napisał mężczyzna
Oprócz kartki na adres domu dziecka przyszły także dwie paczki. W jednej z nich znajdowała się lalka, która miała być prezentem dla dziewczynki. Radość Hani była nie do opisania.
Adres nadawcy, który wzbudził podejrzenia
Kartka urodzinowa zawierała także adres nadawcy. Kiedy przyjrzano mu się bliżej, światło dzienne ujrzały szokujące fakty. Otóż adres nadawcy był adresem ośrodka w Gostyninie – skrót „Gostynin K.O.Z.Z.D.” czyli Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym. To właśnie tam trafiają na podstawie tzw. „ustawy o bestiach” najbardziej niebezpieczni przestępcy seksualni.
Kto więc był adresatem wiadomości?
Skandal wybuchł, kiedy okazało się, że mężczyzna, który przesłał dziewczynce życzenia urodzinowe, paczki i od jakiegoś czasu z nią rozmawia, to pedofil i morderca innej 10-letniej dziewczynki. Pedofil i morderca, który odsiedział 25 lat w więzieniu, po czym trafił do gostynińskiego ośrodka. Tam został poddany długotrwałemu leczeniu, ponieważ wciąż mógł być niebezpieczny dla otoczenia. Jakby tego było mało, przebywa tam razem z Mariuszem Trynkiewiczem – innym pedofilem i zabójcą dzieci.
Prawda o „wujku” bardzo odbiła się na dziewczynce
Kiedy mała Hania poznała prawdę na temat „wujka”, który przesłał jej życzenia urodzinowe, wysyłał paczki i dzwonił do niej, bardzo ciężko to przeżyła. Płakała po nocach, zaczęła bać się ciemności i przestała wychodzić na dwór w obawie, że ktoś ją porwie. Aż ciężko to sobie wyobrazić, że to wszystko z powodu lekkomyślnej, niczego nie podejrzewającej decyzji jednej z opiekunek.
Pani Małgorzata przyznała się do winy
Kiedy prawda wyszła na jaw, w toruńskim domu dziecka została przeprowadzona kontrola, która miała pomóc poznać odpowiedź na pytanie, jak doszło do udostępnienia danych Hani. Wtedy do winy przyznała się pani Małgorzata, która udostępniła dane dziewczynki przez telefon łamiąc jednocześnie ustawę o ochronie danych osobowych. Jak twierdzi, informacje podała w dobrej wierze.
Kobieta złożyła bardzo obszerne wyjaśnienia i przyznała się do zarzucanego jej czynu. Złożyła także wniosek o warunkowe umorzenie postępowania, który odrzucono. Za zarzucane jej przestępstwo grozi do 2 lat więzienia – podaje TVN24
Dom dziecka zrezygnował z polisy, a także odesłał kartkę i prezent, który przesłał pedofil. W odpowiedzi zawarto również prośbę, aby nie kontaktował się więcej z dziewczynką.