×

Najciekawsze historie z porodówek. Kobiety chowają w pochwach dosłownie wszystko

Najciekawsze historie z porodówek. Na oddziałach położniczych każdego dnia mają miejsce nieprawdopodobne wydarzenia. Aż trudno pojąć przez co każdego dnia muszą przechodzić położne lub lekarze. Niektóre opowieści są naprawdę obrzydliwe.

Dziwne formy antykoncepcji

Dziennikarze portalu Parenting dotarli do najbardziej zaskakujących opowieści rodem z porodówek. Położna Kasia, która pracuje w bydgoskiej placówce, opowiedziała o tym, jak wygląda jej codzienność.

Jesteśmy też na patologii ciąży, oddziale poporodowym, noworodkowym i ginekologii.

Okazuje się, że nie tylko na porodówkach, ale również na izbie przyjęć dochodzi do zaskakujących wydarzeń. To nieprawdopodobne, że w XXI wieku nadal istnieją ludzie, którzy nie mają bladego pojęcia na temat metod antykoncepcji. Położna zdradziła, że jeszcze do niedawna kobiety stosowały alternatywne sposoby zapobiegania ciąży. Pomimo szerokiej dostępności środków niewymagających recepty, ludzie uciekają się do nietypowych rozwiązań. Pracująca w szpitalu kobieta wyznała, że jeszcze do niedawna nakrętki od dezodorantów w pochwach uchodziły za dość częste zjawisko.

Trzy lat temu asystowałam przy badaniu ginekologicznym. Nagle na twarzy lekarza pojawiło się przerażenie. Zapytał: „Co pani tam ma?!” Kobieta miała ok. 65 lat i jak się później przyznała, tę nakrętkę miała w sobie ponad 10 lat. Biedny lekarz myślał, że czuje kość.

To jednak nie wszystko. W kobiecych narządach intymnych można znaleźć znacznie więcej. 

Zdarzają się klucze, korki od wina, niedopałki papierosów. Nie potrafię wytłumaczyć, co kieruje tymi kobietami.

Najciekawsze historie z porodówek

Zdarza się, że pacjentki umieszczają w pochwach znacznie większe przedmioty. Nie wiadomo czy robią to w ramach aktywności seksualnej czy też kieruje nimi ciekawość. Położna Kasia nigdy nie zapomni kobiety, która włożyła do swoich dróg rodnych wielką kulę bilardową. Jej usunięcie było nie lada wyzwaniem.

Czarna ósemka. A tego nie dało się łatwo wyciągnąć, bo metalowe narzędzia ześlizgiwały się. Potrzebny był próżnociąg położniczy, czyli taka duża przyssawka, którą używa się na porodówce, kiedy życie dziecka jest zagrożone i trzeba je szybko wyciągnąć na świat. Dlatego nie ma się co bać, kiedy urwie się sznurek od tamponu, bo widzieliśmy dziwniejsze rzeczy.

Położne niejednokrotnie spotykają w szpitalach kobiety, które zgłaszają się do placówki tylko po to, aby zrobić na złość swojemu partnerowi.

O 4 nad ranem, pacjentki w izbie mówią, że bardzo je boli brzuch, że mają skurcze, a po przyjęciu na oddział przyznają, że po prostu pokłóciły się z facetem i teraz chcą, żeby się pomartwił o nią i dziecko. Rozkładamy ręce.

Mężczyźni towarzyszący swoim partnerkom przy porodzie bardzo często są zainteresowani widokiem krocza. Zamiast wspierać rodzącą, wolą popatrzeć na jej intymne części ciała. Położne niemal jak mantrę powtarzają słowa:

Pan stoi przy głowie, proszę tu nie zaglądać.

Nie wszystkich to interesuje

Na porodówkach zdarzają się także zabawne sytuacje. Położna Kasia wspomina historię mężczyzny, który nie wiedział jakie nazwisko nosi jego żona.

Pan dostał telefon od żony, że ta rodzi. Wpada do szpitala na pierwszy oddział i rzuca hasło „szukam żony!”. I co mam odpowiedzieć? Że ja szukam męża? Pytam o nazwisko kobiety, a on się zastanawia i widzę jak w tej panice myśli. I nagle rzuca nazwisko panieńskie, chociaż od kilku lat żona nosi jego nazwisko.

To jednak nie koniec absurdalnych sytuacji. Nie brakuje Panów, którzy w stresie są w stanie pomylić szpitale.

Bywa też tak, że przychodzi mężczyzna albo pół rodziny i pytają gdzie leży Kowalska, ja tłumaczę, że nie mamy takiej pacjentki, a oni reagują agresją. A na końcu okazuje się, że pomylili szpitale. Ręce opadają.

Ludzie bywają bardzo różni. Niekiedy mężczyźni z wielką powagą traktują poród i starają się jak najlepiej pomóc przyszłej matce. Niestety niektórzy wychodzą z założenia, że narodziny dziecka to proces fizjologiczny i zamiast czynnie angażować się w poród, wolą zająć się własnymi sprawami. 

Są zaangażowani, masują, oddychają razem z rodzącą. Inni są przerażeni i siedzą w kącie w nadziei, że nikt do niczego ich nie zaangażuje. Był też taki, który przyszedł z laptopem, założył słuchawki i zaczął oglądać serial. Zażartowaliśmy, co tam ogląda, może jakieś poradniki […] to był finałowy odcinek „Domu z papieru” Netflixa. Jego żona rodziła i się wściekła, że ogląda bez niej. Przynajmniej poród poszedł szybko.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: parenting.pl
Fotografie: Freepik

Może Cię zainteresować