Dziecko drżało w łonie matki, kiedy przekuwano jej plecy od tyłu. Nie do wiary co się za tym kryło
Kiedy pochodząca z Anglii Jen Davis zaszła w ciążę, nawet w najgorszych snach nie śniła, że jej dziecko przejdzie pięć operacji, będąc jeszcze w łonie.
W 2005 roku okazało się, że para spodziewa się upragnionej córki. Jen i Gary od razu wiedzieli, jakie imię nadadzą swojemu dziecku.
Od samego początku chcieli mieć dziewczynkę i nie posiadali się z radości.
Nie mieli jednak jeszcze wtedy pojęcia o tym, jak potoczy się ich życie i ile czasu będą musieli spędzić w szpitalu…
Ale kiedy w 12. tygodniu wybrali się na rutynowe badania, przeżyli szok.
Lekarz powiedział, że coś niepokojącego dzieje się z dzieckiem i wysłał matkę do szpitala, gdzie przeszła badania. Zdiagnozowano obrzęk płodu, który bezpośrednio zagrażał jego życiu.
Jednak lekarze dali parze nadzieję.
Można było podjąć walkę o zdrowie i życie dziewczynki. Jedyną szansą było przeprowadzenie serii operacji – bezpośrednio w łonie matki.
Zabiegi były na tyle poważne, że mogło dojść do poronienia. Operacje były bardzo bolesne, zarówno dla matki jak i dla dziecka.
Widziałem, że moja żona bardzo cierpi i boli ją niesamowicie wprowadzanie igły przez plecy, ale oboje wiedzieliśmy, że tylko to mogło uratować naszą Nadzieję – mówi ojciec.
Skomplikowana procedura musiała być powtarzana 5 razy. Jednak i to, według lekarzy, nie uratuje dziewczynki. Ich zdaniem dziecko przeżyje tylko 12 godzin po urodzeniu. Rodzice byli załamani.
Cud! Dziewczynka nie tylko przeżyła 12 godzin, ale po 2 tygodniach pobytu w szpitalu mogła zostać zabrana do domu!
Dziś Hope ma 10 lat i jest prawdziwym cudem medycznym.
Wprawdzie ma małe płuca i cierpi na astmę, ale rozpiera ją energia i nomen omen żyje pełną piersią. Rodzice są dumni ze swojej córki i nie wyobrażają sobie bez niej życia.
Nadzieja musi brać codziennie do końca życia lekarstwa, ale nie możemy narzekać. Cieszymy się, że nasza Iskierka żyje i jest z nami – mówi Jen.
Niestety brat Nadziei, który urodził się 8 lat po niej, nie przeżył strasznej choroby, mimo najlepszych starań lekarzy.
Po jego śmierci rodzina postanowiła zaangażować się w zbiórkę pieniędzy dla dzieci, które mają podobne problemy. Dzięki temu będą miały szansę na lepsze życie.
Jen wzięła nawet udział w 19-kilometrowym maratonie, podczas którego zebrano ponad 4 tysiące euro!
Profesor Zarko Alfirevic powiedział, że Nadzieja pokazała, że cuda się zdarzają.
„To fantastyczne móc ją poznać i opowiadać o niej innym rodzicom, którzy właśnie przeżywają to, co kiedyś Jen i Gary”.
Chociaż śmiertelność niemowląt w Europie jest bardzo niska, nadal istnieją przypadki, takie jak Nadzieja. Dlatego warto uświadamiać innych i szerzyć świadomość wśród rodziców.