×

„Na przerwach znika w łazience i podobno ma stały cennik”. Brutalne rzeczywistość w liceach

Cieszysz się, że Twoje dziecko w domu jest grzeczne, słucha Cię i zachowuje poprawnie jak na swój nastoletni okres buntu? A czy wiesz, co robi w szkole i jakich ma znajomych? To właśnie często oni mają decydujący wpływ na to, co robi Twoja córka lub syn w wieku nastoletnim.

Co powiesz na to, że w szkołach (nawet podstawowych!) jest mocno rozwinięta prostytucja, a niektóre dziewczęta właśnie w tym „łatwym” sposobie zarabiania pieniędzy, upatrują sposobu na dorosłe życie?

Tak, wiemy, jak to brzmi. Jak coś nierealnego, co przecież nie może się przydarzyć w Twoim domu. Teoretycznie tak, ale wystarczy tylko złe towarzystwo i wszystko zmienia się dosłownie w sekundę…

O tym, jak szkolny świat potrafi być brutalny, pozbawionych cnót i pokory, opowiedziała czytelniczka serwisu papilot.pl

Uczennica liceum zwierzyła się z tego, jak wygląda rzeczywistość w szkole. W wywiadzie dla serwisu powiedziała, że w toaletach, w zakamarkach szkoły i innych miejscach dzieją się rzeczy, których rodzice nie chcieliby dla swoich dzieci. To właśnie wtedy jej koleżanki dorabiają sobie do kieszonkowego…

Na przerwach znika w łazience i podobno ma stały cennik. To nie jest oczywiście tak, że drzwi od WC się nie zamykają, bo jest tylu chętnych. Ale wystarczy jeden czy dwóch. To i tak za dużo

Dziewczyna zwierza się także, że nie jest pewna, czy nauczyciele nie wiedzą o tym, co dzieje się w szkolnych toaletach

Jej zdaniem ta koleżanka i tak ma już zszarganą reputację i nie robi tego osoba, po której nie można było się tego spodziewać, więc może dlatego pedagodzy przymykają na to oko, albo nie interesują się losem nastolatki, która i tak jest zepsuta…

Wystarczy spojrzeć na jej makijaż, strój i zachowanie. No, nie wygląda na pilną uczennicę

Dziewczyna zwierza się, że oczywiście nie złapała jej na gorącym uczynku i sama nie widziała tego, co rozsławiona koleżanka robi, ale chłopcy opowiadają o niej i o szczegółach, których nie powinni znać. Do tego napisy na ścianach w toaletach w jasny sposób wskazują na to, kim jest Justyna i co robi w czasie przerw, gdy nikt nie patrzy.

Osoba, która przeprowadzała wywiad z nastolatką, zasugerowała, że może to są pomówienia, a dzieci oskarżają niewinną osobę. Dziewczyna jednak zaprzeczyła, jakoby to miała być tylko plotka i nieporozumienie

Asia wyznaje, że niektórzy wręcz już nie traktują toalety tak jak powinno się traktować, a jest to dla wielu dziewczyn miejsce, w którym mogą sobie dorobić do kieszonkowego i tym samym zabłysnąć przed znajomymi droższymi dodatkami. Wracając jednak do Justyny, nie ma ona takiego łatwego życia. Asia opowiedziała o złej sytuacji dziewczyny i o tym, że jej ojciec jest alkoholikiem. W jej przypadku nie chodzi o dodatek do tego, co dostaje od rodziców, ale o jakiekolwiek pieniądze, dzięki którym może sobie kupić coś do ubrania.

Wiem, że to strasznie brzmi, ale dzięki temu może sobie chociaż kupić jakiś ciuch czy kosmetyk

W wywiadzie oczywiście nie zabrakło pytań odnośnie cennika

To chyba ciekawi najbardziej oraz sam fakt, jak dochodzi do takich sytuacji… Asia mówi, że nie wie od samego źródła, jakie to są kwoty, ale słyszała od wielu osób, że ta kwota waha się od 20 do 50 złotych za czynności wykonywane ręką, a ustami nawet 100 złotych.

Innych rzeczy w łazience nie robi, choć podobno zdarza jej się umawiać gdzieś poza szkołą. Trochę się jej boję, a trochę współczuję

Asia odpiera zarzuty, jakoby Justyna mogłaby narzekać na brak zainteresowania. Opowiada, że sama na własne oczy widziała kolejki chłopaków pod damską toaletą, gdy w środku znajdowała się ONA. Dziewczyna wyznaje, że nie może to być nieporozumienie, bo przecież aż tyle osób by się nie myliło.

Niektórzy tam wchodzą i raczej nie po to, żeby skorzystać z toalety. Mają swoją. To już jest zmowa milczenia, bo każdy wie, a nikt nic nie mówi

Nie chce się aż wierzyć, że coś takiego ma miejsce w szkołach, gdzie jest tyle niepełnoletnich osób, ale niestety realia mówią same za siebie. Asia wyznaje, że o takich rzeczach słyszała już, gdy były jeszcze gimnazjalistką. Uważa też, że nauczyciele muszą o tym wiedzieć, bo mówi o tym cała szkoła, ale jej zdaniem nie chcą robić sobie dodatkowego problemu, bo już sama edukacja jej rówieśników do łatwych nie należy.

Za ścianą trwa lekcja, a oni robią coś zakazanego. Dla mnie to chore, ale co ja mogę zrobić. Nawet najtrudniejsza sytuacja życiowa nie jest tutaj usprawiedliwieniem.

Czy spotkaliście się z taką sytuacją w Waszym otoczeniu? Czy przyszło nam żyć w aż tak zepsutych czasach?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy, a imiona zostały zmienione

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować