×

„Morderca koronawirusa z Polski” – tak reklamują ten produkt Amerykanie

Produkt z Polski, robiący międzynarodową karierę? Tak! „Morderca koronawirusa z Polski” – tak reklamują go Amerykanie. Ale to nie pierwszy raz, gdy polski spirytus podbija rynki zagraniczne.

„Morderca koronawirusa z Polski”

Jak pandemia koronawirusa wpływa na sprzedaż polskiego spirytusu? Okazuje się, że te dwie rzeczy są ze sobą mocno związane. Polski spirytus rektyfikowany marki Polmos trafił na półki sklepów w Stanach Zjednoczonych. Sprzedawany jest w butelce o pojemności 1,75 litra i co ciekawe, ma… 96 proc. alkoholu, czyli więcej, niż ten sprzedawany w Polsce (95 proc. alkoholu).

Ale to nie procenty przyciągają klientów, a sposób, w jaki reklamuje się produkt. „Morderca COVID-19” – głosi podpis pod spirytusem. Zdjęcie obiegło media społecznościowe.

Tak sprzedawany jest polski spirytus w USA? To jakby lekka parafraza pewnego epizodu z „Przygód Tomka Sawyera

– napisał autor fotografii.

Chodzi o nawiązanie do „mordercy cierpień”, czyli specyfiku na spirytusie, który zalecił lekarz ciotce Tomka Sawyera. Specyfik miał „uśmierzać wszystkie bóle”.

Zaskakuje również fakt, że Amerykanie płacą za polski spirytus mniej, niż Polacy. Za 1,75 litra alkoholu zapłacić trzeba bowiem 33,99 dolarów, czyli ok. 126 złotych (bez doliczanego przy kasie podatku). W Polsce cena za tyle alkoholu zwala z nóg, choć pewnie nie bardziej, niż sam spirytus. Za 1,75 litra zapłacimy ok. 230 złotych.

Japończycy w kolejce po polski spirytus

Nie jest to pierwszy przypadek, gdy polski spirytus robi zagraniczną karierę. Gdy dezynfekcja stała się obowiązkiem, Japończycy ustawili się w kolejkach po „polską wódkę”, jak podawały wówczas media. Ale w rzeczywistości chodziło właśnie o spirytus, przedstawiany przez importerów jako „cudowny specyfik”.

Gdy tylko informacja o właściwościach polskiego spirytusu rozeszła się w sieci, dostawy tego „magicznego” alkoholu wzrosły dwukrotnie.

Czyżby okazało się, że to spirytus jest tym, co Polacy mają najlepszego do zaoferowania? Wnioski są takie – nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie twoje „pięć minut”. „Pięć minut” polskiego spirytusu zaskoczyło nawet jego producentów.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować