×

„Moja siostra skoczyła z 10. piętra. W rękach tuliła swojego małego synka”

Tragiczny finał macierzyństwa. 35-letnia Maja opowiada o tym, jak skończył się bajkowy sen jej siostry o rodzicielstwie. Kobieta przekonała się, że pojawienie się nowego członka rodziny nieodwracalnie zmienia rzeczywistość. Nie zdołała udźwignąć tego ciężaru.

Nierozłączne siostry

W dzisiejszych czasach coraz częściej mówi się o tym, że rodzicielstwo nie zawsze spełnia oczekiwania ludzi. Niezadowolenie z powodu posiadania dzieci oraz niespełnione względem nich oczekiwania przestają być tematem tabu. Coraz częściej głośno jest także o tym, co dzieje się z kobietami, które na własnej skórze przekonały się, że macierzyństwo nie jest dla nich. Wstrząsającą historią opowiadającą o śmierci siostry i jej dziecka podzieliła się w portalu Polki.pl, 35-letnia Maja. W pełnym emocji liście kobieta opisuje, co stało się z Klarą po przyjściu na świat jej dziecka.

Siostra bliźniaczka przez długi czas miała problem z zajściem w ciążę. Wspierałam ją, jak umiałam. W końcu jej się udało. Większość społeczeństwa uważa, że jak kobieta urodzi dziecko, automatycznie popada w euforię. Jest przepełniona od stóp do głów miłością do swego maleństwa i niczego więcej jej do szczęścia nie potrzeba.

35-latka opowiada, że od zawsze łączyła ją z Klarą wyjątkowo silna więź. Siostry spędzały ze sobą niemal każdą chwilę. Pomimo dużej zażyłości były jednak zgoła inne. Jedna marzyła o rodzinie, podczas gdy dla drugiej nie miało to najmniejszego znaczenia. 

Ja nie przepadałam za dziećmi, Klara była inna. Od dziecka moja siostra i ja trzymałyśmy się razem. Najpierw był jeden wózek, w którym mama zabierała nas na spacery, potem podstawówka i jedna ławka. Wspólne zabawy i odrabianie lekcji, te same przyjaciółki i razem spędzane wakacje na koloniach. W ogólniaku rozdzielałyśmy się tylko wtedy, gdy szłyśmy na randki z różnymi chłopakami. Potem były studia i ten sam wydział prawa. Wreszcie, dzięki wsparciu ojca i przyjaciół, otworzyłyśmy wspólną kancelarię adwokacką.

Długa droga do rodzicielstwa

Maja wspomina w swoim liście, że nawet jej ślub odbył się w tym samym czasie co ślub siostry. Obie jednocześnie dowiedziały się, że będą miały trudności z zajściem w ciążę. Dla 35-latki była to wspaniała wiadomość. Dla Klary jednak okazała się ogromnym ciosem.

Również w tym samym czasie dowiedziałyśmy się, że będziemy miały problemy z zajściem w ciążę. I tu okazało się, że jednak nie jesteśmy identyczne. Ja uznałam, że najwidoczniej natura nie chce obdarzyć mnie potomkiem i zrezygnowałam z jakiejkolwiek walki o macierzyństwo. Właściwie była to wygodna wymówka, bo nigdy nie przepadałam za dziećmi, które w dodatku miałyby być moje, czegoś ode mnie chcieć, wymagać opieki, mieć pretensje i się dąsać. Nie zamierzałam być matką i nie miałam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

Szybko okazało się, że Klara nie będzie w stanie zostać matką, jeśli nie podejmie długiej i skomplikowanej walki. Przeszła zabieg in vitro. Niestety zakończył się on niepowodzeniem. Klara bardzo źle znosiła tę sytuację. Zawsze mogła jednak liczyć na wsparcie swojej siostry.

Rzeczywiście nie było łatwo… Zwłaszcza mnie. Choć to siostra chciała zajść w ciążę, to ja razem z nią żarłam ohydne kiełki. Choć to ona chciała kołysać w ramionach malucha, to ja wraz z nią wcinałam szpinak i jadłam sałatę, jakbym była królikiem. Zastanawiałam się, czy nie zaczynają mi od tego rosnąć przednie zęby. Klara też nie cierpiała zieleniny i krzywiła się niemiłosiernie, kiedy wsuwałyśmy te specjały.

Niejednokrotnie Maja miała ochotę powiedzieć siostrze, aby zakończyła tę farsę, ale zawsze powstrzymywała się od dosadnych stwierdzeń. Nie chciała stawać na jej drodze do szczęścia, dlatego godziła się na wszystko.

Co raz też chciała rzucić na patelnię schaboszczaka. Wtedy, gdzieś tam głęboko w duchu aż krzyczałam: „Tak, zrób to, do cholery! Nie zważaj na moje protesty! Postaw się! Leć do sklepu, kup mięcha i koniecznie smalcu! Ja chcę ociekającego tłuszczem kotleta!”. Jednak kochałam siostrę, wiedziałam, że potem ona sobie nie wybaczy tej chwili słabości, więc na głos wołałam:– Czyś ty zwariowała?! To po to razem z tobą katuję się tym zielskiem, żebyś mi teraz wycinała takie numery?!

Problem narastał

W końcu Klarze udało się zajść w ciążę. Płód rozwijał się prawidłowo. Niestety w siódmym miesiącu doszło do niespodziewanego zdarzenia. Ciężarna upadła na brzuch po tym jak potknęła się o krawędź dywanu. Przerażona rodzina od razu zabrała ją do szpitala. Maja wspomina, że jej siostra bardzo obwiniała się o ten upadek.

Siostra tylko pytała roztrzęsionym głosem, czy dziecko żyje. Zaczęła sobie wmawiać, że skrzywdziła maleństwo. Przybiegł jeden lekarz, potem drugi i trzeci. Wszyscy przekonywali moją siostrę, że nic się nie stało, a wody płodowe są najlepszym amortyzatorem, jaki wymyśliła matka natura. Liczne prześwietlenia i ultrasonografy tylko potwierdziły, że dziecko jest zdrowe i nic mu nie grozi.

Mimo to, Klara cały czas powtarzała, że jej dziecko urodzi się umysłowo niedorozwinięte. Pewnego dnia jej siostra przypadkowo natknęła się na szokujący wpis w jej pamiętniku.

Na ostatnich kartkach pojawiał się ten sam zapis: „Jestem winna temu, że moje dziecko urodzi się niepełnosprawne umysłowo. Boleję nad tym, co zrobiłam, i płaczę co noc. Jednak nie cofnę już tego pechowego dnia…”. Nie powiedziałam jej, że przeczytałam te słowa. Po prostu starałam się wspierać.

Tragiczny finał macierzyństwa

Gdy na świat przyszedł syn Klary, kobieta nareszcie przestała się zamartwiać. Dziecko było w pełni zdrowe, a ona sprawiała wrażenie jakby była najszczęśliwsza w całym swoim życiu. Nikt nie mógł nawet przypuszczać, co tak naprawdę działo się w jej głowie.

Przez następne miesiące siostra kwitła, a jej dom jaśniał, jakby nigdy nie zachodziło w nim słońce. Któż mógł się spodziewać tego, co wkrótce nastąpi? Okazało się, że uśmiech na twarzy siostry był udawany. Pewnego dnia na moim biurku zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam przerażony głos szwagra: – Klara popełniła samobójstwo…

Maja nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy po przyjeździe do domu siostry szwagier wręczył jej list pożegnalny od siostry. Klara skoczyła z 10. piętra wraz ze swoim synkiem.

Nie mogę narażać własnego dziecka, nie chcę, żeby było odepchnięte przez społeczeństwo ze względu na swoją chorobę psychiczną. Ja jestem temu wszystkiemu winna i postanowiłam, że będę ze swoim synkiem do końca.

Dar od siostry

Zdaniem 35-latki jej siostra wstydziła się wyznać, co tak naprawdę czuje. Natrętne myśli nie pozwalały jej normalnie funkcjonować.

Zabiło ją to, że nie chciała się przyznać do dręczących ją czarnych myśli. Wszyscy uważali, że powinna się cieszyć, więc udawała szczęśliwą. Ona nie potrafiła nikomu opowiedzieć o swoim lęku, a my, pewni, że MUSI rozpierać ją radość, nie dostrzegliśmy jej prawdziwego stanu… Teraz wiem, że przypadkowy i, wydawałoby się, zupełnie nieistotny uraz, którego doznała, kiedy przewróciła się podczas ciąży, był impulsem, który wyzwolił kiełkującą w niej chorobę psychiczną. To dar od niej. Jestem tego pewna!

Śmierć najbliższej osoby była dla Mai potwornie trudnym przeżyciem. Opłakiwała ją przez długie miesiące. Jej żałoba skończyła się w niezwykłych okolicznościach. 35-latka zorientowała się bowiem, że jest w ciąży!

No i stał się cud. Najwyraźniej przez to zmuszanie się z Klarą do jedzenia zieleniny, przez ultrazdrowy tryb życia, który prowadziłam wraz z nią – nieoczekiwanie okazało się, że jestem w ciąży. Jak pamiętacie, z dezaprobatą myślałam o rozwrzeszczanym bachorze i tym całym domowym rozgardiaszu, który będzie trwał do czasu, aż to dziecko wyprowadzi się z domu. Tymczasem gdy urodziłam córeczkę i na nią spojrzałam, moje serce zalała fala czułości. Jestem pewna, że to dar od Klary! Pewnie chciałaby, żebym przynajmniej ja poczuła radość macierzyństwa. I wiem, że moja siostra – z miejsca, w którym teraz przebywa – będzie się mną zawsze opiekować. Czuję jej obecność i wsparcie każdego dnia.

*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródła: polki.pl
Fotografie: Freepik

Może Cię zainteresować